Ryk.
Przerażający, mrożący krew w żyłach ryk, rozniósł się w okolicy. Wszystkie dźwięki, jakie było można słyszeć wcześniej, ucichły. Mortem podniosła wzrok z opatrywanej przez nią rany na dłoni Bofura, na otwarte okno, przez którego szparę wydobywał się głośny dźwięk z oddali.
Podążyła za krokami rudowłosej elfki do drzwi. Mieszkańcy miasta w popłochu pakowali na łodzie cały swój dobytek, wraz z nimi samymi. Przerażenie, jakie zagościło im na twarzach, odbiło się również na innych w tym przebywających w jednym z domów wraz z częścią kompanii.
Wielki cień przemieszczał się nad miastem nad jeziorem, powodując nieprzyjemne dreszcze ich ciałach. Co chwila było można usłyszeć szybsze podmuchy wiatru spowodowane ciężkimi skrzydłami ogromnego monstrum, a także przerażone krzyki osób widzących potwora w powietrzu.
Smaug. Smok z góry.
Białowłosa próbowała ujrzeć na niebie stworzenie, lecz poruszał się on z niezwykłą szybkością, a także mrok, jaki panował dookoła, nie ułatwiał jej tego zadania.
– Radziłabym się pospieszyć, jeśli mamy przeżyć – czerwonooka zwróciła się do krasnoludów oraz ludzi, którzy z oczekiwaniem na ich zdanie czekali w środku drewnianego domu.
– Nie pójdziemy bez ojca – młody chłopak parzył to na Łowczynie to na elfkę z zaciętą miną.
– Wtedy twoje siostry zginą. A czy tego chciałby twój ojciec? – Tauriel odwróciła się od najmłodszej dziewczynki, obdarzając ciemnowłosego wzrokiem.
Młody chłopak przez kilka sekund patrzył hardo w stronę elfki, lecz po chwili odwrócił swój wzrok na młodszą siostrę, w której oczu powoli zaczęły napływać łzy. Ciemnowłosy westchnął cicho i pokiwał głową na znak zgody, a następnie podążył w stronę swojej starszej siostry w celu pomocy ze spakowaniem się.
Wszyscy zgodnie ruszyli na sam dół domu, gdzie przy pomoście stała łódka, do której wsiedli. Dwójka krasnoludów chwyciła za wiosła i ruszyli wodą, płynąc pomiędzy domami, z których wybiegali przerażeni mieszkańcy, którzy również próbowali uciec przed nadchodzącym potworem.
Nad nimi rozniósł się ogromny cień, by po chwili mogli ujrzeć, postać potężnego smoka. Na jego widok każdy wstrzymał oddech, obserwując monstrum, które po chwili wzbiło się wysoko w górę, by następnie zlecieć w dół, a gdy był już przy pierwszych domach na obrzeżach miasta, z jego wnętrza wybuchł ogień, paląc wszystko na jego drodze.
Domostwa, mosty czy niektórzy z ludzi stanęli w ogniu. Ich przerażone krzyki z bólu roznosiły się dookoła, docierając do uszu innych. Szloch nad utratą bliskich przewijał się pomiędzy dźwiękami przerażenia z gardeł mieszkańców, palącego się drewna oraz krzykami o pomoc. Miasto stanęło w płomieniach. Smaug niszczył wszystko na swojej drodze bez wyjątków, zmieniając to w ogień, by później stało się popiołem, który rozsypie się po świecie.
Król tego miejsca, który powinien pomóc swym poddanym, uratować ich w jakiś sposób, sam jak skończony tchórz ucieka wraz ze swym bogactwem, nie pozwalając nikomu na wejście na jego łódź.
Mortem z kamienną twarzą patrzyła na wszystko wokół. Widziała na twarzach swoich towarzyszy przerażenie związane z tym, co teraz będzie. Zapłakane twarze dziewczynek, które ani na moment nie oderwały się ze swoich objęć. Widziała twarze krasnoludów oraz elfki, które miały nie okazywać, że również się boją tego, co się dzieje teraz i co nastanie później, lecz te oczy, w których odbijały się ich emocje, wszystko zdradzały.
Dla białowłosej widok płonącego miasta nie robił jakiegoś wielkiego wrażenia. Niestety, ale musiał się przyznać, że gdy wraz z innymi Mrocznymi Łowcami udawała się na ich tak zwane nocne oczyszczenia, spalali domostwa wraz z zamordowanymi wcześniej w środku. Większość uważała to za nienormalne mordować kilka domostw, czy jak czasami musieli całe wioski, lecz nic oni na to nie mogli poradzić, taka była ich praca.
CZYTASZ
Dark Hunter | Hobbit
ФэнтезиW Śródziemiu żyją takie osoby jak Mroczni Łowcy. Nie są oni dosyć lubiani przez innych. Mordercy z zimną krwią, złodzieje, którzy niczego się nie boją, są kimś kogo straszy się małe dzieci na dobranoc. Koszmary nawet dorosłych. Więc, dlaczego Ganda...