Rozdział 85

1.9K 79 23
                                    

Arabella

Mówią, że nieobecność sprawia, że ​​serce staje się bardziej czułe, ale to kłamstwo - pieprzone kłamstwo. Draco zniknął, Theo zniknął, żadne słowo od żadnego z nich nie było przez tydzień. Po tym, jak skrzat zabrał mnie z powrotem do dormitorium Draco, to było to.

Nic, tylko ogłuszająca cisza

Nie mogłam spać, nie mogłam jeść, nie byłam nawet na żadnych zajęciach. Zabarykadowałam się w pokoju Draco, jak mogłam stawić czoła komukolwiek po tym, czego byłam świadkiem?

Śmierć Dumbledore'a zszokowała całą szkołę - nie, właściwie zszokowała wszystkich, którzy spotkali się z wielkim czarodziejem.

Snape był teraz dyrektorem, podsłuchałam to pewnej nocy od przechodzących uczniów. Hogwart powoli się rozpadał, a świadomość, że jestem częścią tego, przyprawiała mnie o mdłości.

Gdyby ktoś powiedział mi dwa lata temu, że będę śmierciożercą i pomogłam w śmierci Dumbledore'a, założyłabym, że jestem pod potężną klątwą.

Napisałam wiele listów do Draco, bez odpowiedzi - jakby zniknął - zniknął z sieci. Czułam się pusta, zdezorientowana. Myślałam o najgorszych scenariuszach, nie mogłam powstrzymać się od płaczu i to wszystko, co robiłam przez ostatnie siedem dni.

Nie rozpoznałam siebie w lustrze, moje oczy były spuchnięte, zaczerwienione - opuchnięte. Moje włosy były nieujarzmione, bransoletka, którą kupił mi Draco, zsuwała się z mojego nadgarstka.

O kurwa - oto nadchodzą łzy, wbiegłam do jego łazienki, desperacko próbując znaleźć chusteczkę, którą mogłabym otrzeć oczy.

Zaskoczyło mnie pukanie do drzwi. Zawahałam się, to nie mógł być Draco, wszedłby od razu. Wciągnęłam powietrze i ruszyłam w stronę drzwi, nie chciałam, żeby ktokolwiek mnie taką widział. Może powinnam był iść do domu - nie, powinnam iść do domu.

-Kto - kto to jest? - Jąkałam się, moja dłoń zacisnęła się na klamce drzwi.

-Ja - to - to Astoria - wiem, że nie chcesz mnie widzieć - ja - proszę - otwórz drzwi - powiedziała, jej głos był pełen troski.

-Proszę - pozwól mi - nic mi nie jest - odpowiedziałam, łza spłynęła mi z oka, kurwa strasznie tęskniłam za Draco. Nie mogłam powstrzymać szlochu który wyrwał mi się z gardła.

-Bell - proszę otwórz drzwi - nie powinnaś tam być sama.

Otarłam łzę i odzyskałam panowanie nad sobą. Moja ręka przekręciła klamkę, lekko otwierając drzwi, pozwoliłam jej zobaczyć tylko moją twarz. Z jej ust wydobyło się westchnienie, a jej oczy natychmiast wypełniły się łzami.

-Bell - o Boże - co się stało? - Zakrztusiła się, jej ręka pchnęła drzwi.

Cofnęłam się i pozwoliłam jej wejść do pokoju Draco. Zamknęła za sobą drzwi, jej ruchy były powolne - wyrachowane. Jestem pewna, że po naszym ostatnim spotkaniu nadal czuła się nieswojo.

Moja głowa spojrzała na deski podłogowe pode mną. Nawet nie myśląc, bawiłam się bransoletką na nadgarstku, pozwalając jej pocieszyć mnie w najmniejszy możliwy sposób. Nie przeszkadzało mi to, zrobiłabym wszystko dla wygody, nawet gdyby było to z kawałka metalu.

Otoczyła mnie uściskiem, było ciasno i ciepło. Jak uścisk matki - och, jak brakowało mi uścisków mamy. I na zawołanie, znowu nadchodzą łzy, byłam wrakiem, emocjonalnie i fizycznie.

Płakałam w jej ramionach, jej uścisk tylko się zacieśnił. Zaczęłam tracić równowagę, nie miałam siły - być może tak, ale pozwoliłam sobie na osłabienie. Położyła nas na ziemi i wsunęła moją głowę na swoje kolana.

Bare / DM / tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz