3. Stained shirt

502 36 32
                                    

Słońce wpadało do jej pokoju nie pozwalając się jej w żadnym wypadku wyspać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Słońce wpadało do jej pokoju nie pozwalając się jej w żadnym wypadku wyspać. Pomimo niedzieli i tak czekała ją praca, gdyż ludzi na plaży również było mnóstwo. Spojrzałam na krzesło, na którym leżała czarna koszula idealnie złożona w kostkę.

- Leia, wstawaj! – mężczyzna krzyknął z dołu. Niechętnie wstałam i skierowałam się w stronę szafy. Założył czarną sukienkę, sukienkę na ramiączkach przed kolana. Włosy spiełam jakoś z tyłu i ogarnęłam swoją twarz jak i potrzeby. Zbiegłam na dół do taty by po chwili ukradnąć mu grzankę z jego talerza.

- Idziemy zaraz? – spytałam co przytaknął i wstał odstawiając pusty talerz do zlewu. Oboje skierowaliśmy się na ganek by założyć buty po czym zamykając dom skierowaliśmy się na plażę.

- Co to? – spytał widząc, karną koszule w przezroczystym worku, który trzymałam w dłoni.

- Oh, to ta koszule tego mężczyzny. Obiecałam, że mu ją wypiorę – uśmiechnęłam się a on spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem – Co się stało?

- Twoja mama, robiła dokładnie to samo wiesz? – zaśmiał się – bardzo podobnie się poznaliśmy tyle, że jak jadąc autem wjechałem w kałużę.

- To było wiadome, że tak zrobisz – parsknęłam śmiechem i zaraz weszliśmy do baru.

- Leia? – odezwał się a ja odrazu na niego spojrzałam – spodobał ci się?

- Ale kto? – spytał.

- Ten chłopak – odparł – Znam go bardzo dobrze ma pewnego rodzaju doświadczenie w modelingu znam go dobrze, ja i jego ojciec pracowaliśmy kiedyś razem i jest on dość specyficznym człowiekiem – odparł a ja zmarszczyłam brwi.

- Nie ważne – zaśmiał się niezręcznie.

- Tato? Wszystko w porządku? – spytałam a ten przytaknął. Założyłam swój fartuch i razem z Hyujin zaczęłyśmy przecierać stoliki.

- Pan Jung jest dziś jakiś nieswój – odparła przecierając stolik.

- Tiaa nie wiem co mu się dzieje. Chciałabym naprawdę wiedzieć – odparłam z westchnięciem i skończyłam przecierać swoją część stołu. Po chwili bar został otwarty wraz z przybyciem plażowiczów. Co chwila oglądałam się czy mężczyzna, któremu miałam oddać koszule nie przyszedł. I tak jak się spodziewałam. Około godziny dwunastej do baru wkroczyli mężczyźni. Siedmiu mężczyzn. Cholernie przystojnych siedmiu mężczyzn. Podelili się i usiedli przy dwóch stolikach znajdujących się obok siebie. Wzięłam notes jak i czarną zapakowaną koszule i ruszyłam w stronę stolika.

- Dzień dobry czy mogę już zebrać zamówienie? – spytałam na co przytaknęli – Ale jeszcze zanim je zbiorę, chciałam to Panu oddać – podałam mu czarny materiał.

- Mówiłem, że nie trzeba było – zaśmiał się.

- Już za późno, ale wracając – mężczyźni zaczęli składać zamówienia. Ukłoniłam się po czym skierowałam na zaplecze by pokazać zamówienie odpowiednim osobom.

- Cholera – Ciemnowłosa spojrzała na mnie podekscytowana – Dobrze wyglądam? – spytała poprawiając swoje włosy.

- Tak – uśmiechnęłam się, kończąc układać szklanki jak i napoje. Podałam jej tace a ona z uśmiechem poszła zanieść im napoje. Zaczęłam zaglądać do kuchni czy jedzenie jest już gotowe. Gdy wszystko było już zrobione, zaniosłam jedzenie do stolika. Chodziłam od stolika do stolika zbierając zamówienia bądź zwyczajnie zbierając puste talerze ostatecznie roznosząc rachunki.

- To będzie 53104,24 won. Kartą czy gotówką? – spytałam.

- Gotówką – odparł. Mężczyźni wyszli zostawiając jedynie blondyna, któremu oddałam dziś koszulę. Mężczyzna wyciągnął portfel a z niego gotówkę. Podał mi pieniądze wciskając do dłoni również małą karteczkę. Po chwili wstał ze swojego miejsca i ostatni raz się do mnie uśmiechając skierował się w stronę wyjścia. Odłożyłam pieniądze do kasy i spojrzałam na kartkę.

~ ××× ××× ×××

Zadzwoń albo napisz, jeżeli będziesz miała czas!

- Co tam masz? – nerwowo zgniotłam kartkę trzymaną w mojej dłoni. Od razu schowałam ją do kieszeni nie chcąc by dziewczyna ją przeczytała.

- Nic takiego..

*

Dzień minął mi nieubłaganie szybko bo około szesnastej tato puścił mnie już do domu. Szłam szarym, brukowym chodnikiem. A nie przepraszam. Biegłam by jak najszybciej zadzwonić do blondyna z baru. Otworzyłam szybko drzwi siłując się z kluczem po czym szybko wbiegłam do swojego pokoju i złapałam za swój telefon jak i zgniecioną kartkę. Rozwinęłam ją i położyłam się na brzuchu zatapiając na sekundę twarz w poduszkach. Wpisałam dane cyferki i z zawahaniem kliknęłam zieloną słuchawkę.

- Tak słucham? – przyjemny głos, spowodował, że przeszły mnie dreszcze.

- Um, hej. Zostawiłeś mi karteczkę z numerem telefonu o ile miała być do mnie. A tak przy okazji to mówi Leia, kelnerka z baru – powiedziałam niepewnie.

- Oh, no tak! Czekałem aż zadzwonisz – zaśmiał się.

- Biegłam jak poparzona do domu, bo nie chciałam byś za długo czekał – powiedziałam uśmiechając się.

- Miałem podobnie, co chwilę zaglądałem na telefon czy może nie napisałaś. Tak przy okazji to nazywam się Jimin. Park Jimin – powiedział radośnie.

- Może poznalibyśmy się trochę bardziej? Wiesz, trochę dziwnie się czuje rozmawiając z kompletnie obcym mi facetem – zaśmiałam się nerwowo.

- Jasne, nie ma problemu – Wymienialiśmy się co chwilę ciekawostkami o sobie a ja czułam jak w jego towarzystwie (co prawda przez telefon) czułam się naprawdę świetnie. Tematy wcale się nie kończyły, a każdemu towarzyszył śmiech jak i inne poglądy, które i tak już były podobne. Dowiedzieliśmy się trochę o sobie, w tym to, że Jimin mieszka w Seoul'u czyli jak dla mnie na drugim końcu Korei Południowej. Zawsze chciałam odwiedzić Seoul ale od dzieciństwa byłam przygwożdżona do Jeju.

- O Boże, Jimin muszę kończyć – spojrzałam psanikowana zdając sobie sprawę, że za dwie godziny mam szkołę.

- Oh, faktycznie trochę przesadziliśmy. Może spotkalibyśmy się? – spytał.

- Przyjdź jutro o szesnastej pod moją szkołę. Wyślę Ci ulice sms'em – odparłam – To do zobaczenia, Jimin.

- Do zobaczenia, Leia..

𝐁𝐫𝐞𝐚𝐭𝐡𝐞 | 𝐏𝐚𝐫𝐤 𝐉𝐢𝐦𝐢𝐧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz