Gdy cała trójka była gotowa, ruszyli pod rezydencję rodziny Mikaelson. Drzwi otworzył Elijah, zaskoczony widokiem niespodziewanych gości, mruknął tylko ciche wejdźcie, a wampiry swobodnie mogły przekroczyć próg domu. Elizabeth wyłoniła się zza dwójki przyjaciół, zdradzając swoją obecność.
— Witaj, Elijah. — powiedziała, uśmiechając się do niego delikatnie.
— Elizabeth? — powiedział mężczyzna, mierząc czarnowłosą wzrokiem.
— Jedna i jedyna. — zaśmiała się i podeszła, całując go w policzek.
— Miło Cię widzieć żywą. — powiedział, a kobieta ponownie zaśmiała się, tym razem, na jego dobór słów.
— Wydaje mi się, że jesteś jedyną osobą, od której usłyszę te słowa. — Elijah ruszył w stronę jadalni, a za nim trójka nieproszonych gości.
Gdy weszli do salonu, rozmowy ucichły. Elijah usiadł na swoje miejsce, a Klaus gwałtownie się podniósł. Bracia Salvatore, widząc dwójkę przyjaciół Elizabeth, wiedzieli, że będą kłopoty. Klaus podszedł w wampirzym tempie do Katherine i stanął z nią twarzą w twarz.
— Jesteś na tyle głupia, żeby pojawiać się w moim domu, tylko z tym nędznym Czarownikiem? — zapytał, z każdym słowem coraz bardziej zaciskając szczękę.
— To było nie miłe. — powiedział Kai, udając urażonego. Każdy doskonale wiedział, że chłopak się nie przejmuję takimi rzeczami.
— Oh, naprawdę myślisz, że jest tu tylko z Kaiem? — zapytała czarnowłosa, w końcu wychodząc przed swoich przyjaciół. — Witaj Niklausie. — powiedziała, delikatnie przekrzywiając głowę w bok. Mężczyzna widząc ją, znieruchomiał. — Tęskniłeś?
— Elizabeth. — to było jedyne co udało mu się wykrztusić. Elizabeth zaśmiała się, widząc, że Klaus tak zareagował na jej widok. Taki był plan.
— We własnej osobie. Zapewne nie spodziewałeś się tu mnie, w końcu powinnam nie żyć, od jakichś ośmiuset lat. — bracia Salvatore, byli w szoku słysząc wiek wampirzycy, wiedzieli, że jest od nich starsza, ale zapewne nie przypuszczali, że, aż o tyle. Beth stanęła naprzeciwko Klausa i zadarła głowę do góry, ze względu na to, że był od niej sporo wyższy. Mężczyzna opuścił głowę, żeby móc spojrzeć na jej twarz, ponownie ją badając. —A teraz Niklausie, pozwól, że coś Ci wyjaśnię. Nie waż się tknąć moich przyjaciół, bo sprawię, że będziesz wolał zginąć z własnej ręki, niż trafić na mnie.
— Jakim cudem ty żyjesz? — mężczyzna nie spuszczał z niej oka, przyglądając się jej twarzy. W końcu minęły wieki, od ich ostatniego spotkania i to dosłownie. Czarnowłosa, ignorując całkowicie pytanie Pierwotnego, ruszyła dostojnym krokiem do stołu, zajmując miejsce naprzeciw Klausa. Dwójka jej przyjaciół, również się dosiadła, siadając po obu stronach dziewczyny.
— Drodzy Salvatorowie, co Wy tu robicie? — czarnowłosa zwróciła się do wspomnianych braci, badając ich wzrokiem, jakby chciała wyczytać, o czym myślą. Damon uśmiechnął się w specyficzny sposób, a Stefan upił łyk alkoholu ze szklanki, jakby chciał odwlec, odpowiedź na zadane pytanie.
— Moglibyśmy zapytać o to samo, Elizabeth. — odpowiedział Damon, bacznie obserwując kobietę. — My tylko załatwiamy interesy. — dodał, nie spuszczając wzroku z kobiety, która była względem niego, samym diabłem.
— Oh, to cudownie się składa, bo ja również. — powiedziała czarnowłosa, odwracając się w stronę Niklausa.
— Elizabeth, może zechcesz opowiedzieć, co się stało, że tu jesteś? — zapytał taktownie Elijah. — I nie, nie chodzi mi o Mystic Falls.
— Chętnie Ci opowiem, czekałam na to całe wieki. — zaśmiała się kobieta. — Jak zapewne doskonale pamiętasz, twój brat wymazał mi pamięć i zostawił na pastwę losu, gdy musieliście wyjechać. Jak wtedy myślałam, robił to dla mojego bezpieczeństwa, to było strasznie naiwne. Tak naprawdę, robił to dla swojego bezpieczeństwa, bał się, że, gdy spotkam Mikaela, będę kartą przetargową. Owszem spotkałam waszego ojca, to on zmienił mnie w wampira, żebym mogła sobie przypomnieć, wszystko co wymazałeś z mojej pamięci, ale jak wszyscy wiemy, to nie zadziałało, gdyż mogliście również, użyć perswazji, na wampirach, więc przemienienie mnie w jednego z nich, nic nie dało. Mężczyzna był wściekły, chciał mnie zabić. Myślałam, że Klaus mi pomoże, w końcu byliśmy zakochani, tak wtedy przynajmniej myślałam. Niestety Klaus nie pojawił się. Gdy miałam zostać przebita kołkiem, zjawiła się pewna kobieta, była czarownicą. Pomogła mi uciec i zaopiekowała się mną. Zwróciła mi również wspomnienia, które Niklaus mi usunął. Kobieta była dla mnie, jak matka, co ciekawsze, byłam do niej nawet całkiem podobna i nie mówię tu, o charakterze, a wyglądzie. Qetsiyah, bo tak się nazywała, gdy dowiedziała się, o mojej chęci zemsty na Tobie, mój ukochany. — tu zwróciła się do Niklausa. — Pomogła mi, robiąc ze mnie najpotężniejszą istotę, w świecie nadprzyrodzonym. Jestem silniejsza, nawet od Ciebie Klaus. Ja jestem trybrydą. — zakończyła kobieta, na moment, zmieniając kolor swoich oczu, na żółte.
Wszyscy ucichli, nie spodziewając się, takiego końca historii. Klaus, emanował złością, to przecież niemożliwe, żeby istniał ktoś, kto jest silniejszy od niego. Bracia Salvatore próbowali przetrawić informację, wlewając w siebie, jeszcze więcej alkoholu. Elijah, patrzył na Elizabeth ze współczuciem, nie wyobrażał sobie nawet tego, co ta dziewczyna musiała przejść, gdy trafiła na ich ojca. Katherine i Kai, siedzieli znudzeni, doskonale znając tą historię, gdyż Elizabeth już kiedyś im ją opowiedziała. Za to Elizabeth wpatrywała się w Klausa, z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Gdy każdy otrząsnął się z pierwszego szoku, jedno pytanie padło z ust Damona.
— Skoro sama jesteś wiedźmą, to po co Ci Kai?
— Kai jest moim przyjacielem, to chyba oczywiste. — odpowiedziała kobieta, wzdychając. — Skoro, już wszystko wam wyjaśniłam, mam dla Klausa, małą niespodziankę. Kol, Finn, Rebekah i Esther Mikaelson. Witam wśród żywych. — powiedziała czarnowłosa, odwracając się w stronę wchodzących osób. Klaus siedział z przerażeniem i wściekłością, wymalowaną na twarzy. Czarnowłosa spojrzała na niego i zadała jedno, jedyne pytanie. — I kto ma teraz kontrolę?
CZYTASZ
Lost Game
FanfictionElizabeth Christine McHale to piękna czarnowłosa wampirzyca. Dziewczyna, przed wiekami została dotkliwie zraniona przez jednego z pierwszych. Kobieta szykuję zemstę, przy okazji zaprzyjaźniając się, z wrogami jej byłego kochanka.