insomnia [txt]

206 6 0
                                    

Zespół: TXT - nie istnieje
Główny bohater: Beomgyu
#bezsenność, problemy, samotność, przyjaźń, leki, miłość (przyjacielska)
-opisówka-

Słowa: 3761

===========

Druga w nocy. Jak zwykle o tej samej porze leżał w łóżku patrząc w sufit. Przeleży w ten sposób zapewne kolejne kilka godzin. Naprawdę chciał zasnąć, ale nie potrafił. Coś zawsze mu przeszkadzało.
Każda noc wyglądała w ten sam sposób, niezmiennie od dobrych trzech lat. Było to dla niego strasznie męczące, a do tego wpływało negatywnie na jego stan zdrowotny. Kto wie czy nawet nie psychiczny?

W głowie nie miał już żadnych myśli, jedna wielka pustka. Cisza wokół była tak samo denerwująca. Nie miał do kogo się odezwać.
Obrócił się na prawy bok i patrzył na puste łóżko, które kiedyś było zajmowane przez jego starszego brata. Zamknął na chwilę oczy, ale widząc przed sobą straszny obraz wypadku znów je otworzył. Wstał powoli i udał się cicho do kuchni po kolejną dawkę tabletek usypiających. Chciał choć raz normalnie się wyspać, ale wiedział, że to niemożliwe. Wrócił do łóżka i próbował znaleźć jakąś wygodną pozycję. Niestety nic to nie dało, jak za każdym razem...

***

Siedział w kuchni, sam, i jadł śniadanie dosyć niechętnie. Właściwie to nie był aż tak głodny, ale nie miał nic innego do roboty. Jego każdy dzień wolny wyglądał podobnie. Wstawał po przespaniu około jednej godziny, szedł coś zjeść, a potem siedział do końca dnia przed telewizorem oglądając powtórki jakichś nudnych seriali.

Jedynie co druga sobota zmuszała go do kontaktu z ludźmi i wyjścia z domu. Dzisiaj nadeszła właśnie jej kolej.
Po zjedzeniu, narzucił na siebie pierwszą lepszą bluzę, założył buty i zgarniając telefon ze stołu wyszedł z domu. Szedł z obojętnym wyrazem twarzy na przystanek autobusowy. Musiał dostać się do centrum na spotkanie z terapeutą, który miał mu pomóc w przezwyciężeniu bezsenności i izolacji od świata. Spotykali się już dobre trzy lata, choć teraz rzadziej niż na początku, a Beomgyu nadal nie dawał sobie pomóc. Po prostu śmierć jego brata to było za dużo.

Po kilkunastu minutach znalazł się przed dobrze mu znanym budynkiem. Wszedł do środka, ukłonił się lekko przechodząc przy recepcji i skierował się do tego samego gabinetu co zwykle. Nie musiał nikogo informować o tym gdzie idzie, ponieważ wszyscy dobrze go tu znali.
Spojrzał jeszcze na godzinę po czym zapukał i wszedł do środka.

- Dzień dobry panie Choi. - przywitała się jak zwykle asystentka. - Pan Kang za chwilkę powinien się pojawić. Usiądź sobie. Przynieść ci coś do picia?

W odpowiedzi tylko pokręcił głową. Usiadł na swoim fotelu i patrzył na widoki za oknem, te same i niezmienne od trzech lat. Minęło nie więcej niż 5 minut i dało się słyszeć kroki w pomieszczeniu.

- Witaj Beomgyu, jak się dzisiaj czujesz? Ile udało ci się przespać?

- Mniej więcej godzinę. - odpowiedział zachrypniętym głosem, gdyż to były jego pierwsze słowa tego dnia.

- Wydaje mi się, że twój organizm znów przyzwyczaił się do tych lekarstw. Wypiszę ci nowe. Zgaduję, że z nikim dzisiaj nie rozmawiałeś?

Ponownie wykonał tylko ruch głową na "nie". Nawet nie zastanawiał się nad tym, dlaczego w ogóle jeszcze to ciągną zamiast udawać, że wszystko będzie dobrze. Zaoszczędziliby w ten sposób czas.

- A jak twój tata?

- Nadal w delegacji. - odpowiedział beznamiętnie ciągle patrząc w okno.

- Czy to już nie miesiąc od kiedy go nie ma? Nie powinien zostawiać cię samego.

Kpop oneshots Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz