Uśmiech, idioto | Kiribaku Story [Completed]

Rozdział 4

Pov Bakugo

Nie wiedziałem co myśleć.

Kirishima się mi podobał, ale na sto procent on nie lubił mnie. To ciągle nazywanie mnie Bakubro, nie mogło oznaczać miłości, co najwyżej bromance. Ale to b w tym słowie psuło wszystko. 

Ale w końcu ja też nie dawałem mu żadnych znaków co do tego, czy go lubię. Nazywanie go Shitty Hair nie poprawia raczej mojej miłosnej sytuacji życiowej.

Usłyszałem charakterystyczny dźwięk telefonu, kiedy napisze do mnie Kirishima. Ten dźwięk sprawiał, że serce mi szybciej biło, nie ważne jaka to była wiadomość.

Spytał się czy chciałbym gdzieś wyjść. WYZNA MI MIŁOŚĆ?! Spokojnie Baku, to się nie dzieje...

Zacząłem mieć zadyszkę jakbym przypierdolił Deku. Szybko założyłem na siebie ubranie 'niby od niechcenia' i wyszedłem z domu. 

Nie mówił nic o Bakusquadzie, co mnie zdziwiło. Czekałem chwilę na niego w jakiejś pobliskiej kawiarence.

Sam nigdy nie siedziałem w takowych. Brałem zawsze tylko jakieś najmocniejsze espresso i szybko wychodziłem. W otoczeniu tych ludzi, którzy delektowali się naparem od murzynów (pls, bez hejtu, nie jestem rasistą) czułem się jak czarna chmura wśród... debili, tak to odpowiednie słowo.

Nagle zabrzęczał dzwonek przy drzwiach, do kawiarni wszedł Kirishima. 

Spojrzałem na niego obojętnym wzrokiem i czekałem jak usiądzie.

Pov Kirishima

- Hej, sorka za spóźnienie - powiedziałem i usiadłem po drugiej stronie okrągłego stołu.

- No to gadaj, kurwa co chciałeś, nie mam całego dnia. - powiedział Bakugo i odwrócił wzrok z charakterystycznym zaciśnięciem zębów.

- N-no chciałem tak po prostu pogadać...

Pov Bakugo

Pogadać? Co on pierdoli? Od kiedy my tak po prostu ze sobą rozmawiamy? 

Uśmiechnął się. Kurwa znowu to robi.

- Baku... - znowu doprowadza mnie do szału - Po prostu chciałem być z Tobą szczerzy... - nie wytrzymam... nie wytrzymam... - Bo wiesz... jesteś moim... yyy... przyjacielem...

Zająkał się? ZAJĄKAŁ SIĘ! Nie chciał powiedzieć, że mnie kocha... I.... Ta pierdolona miłość zmieniła mnie.

Czułem się tak blisko do rzucenia się na niego...