Rozdzial IV

300 14 3
                                    

Ten dzien byl wyjatkowy! Bal! Wszyscy na to czekali. Wstali i byli szczesliwi. Bal dopiero wieczorem, niestety. Jest jedna lekcja, akurat z Alanem Andersonem, reszta dnia jest wolna, a popoludniu trzeba szykowac sie na bal, no bo bal jest wieczorem.

-Harry... spisz?- zapytal szeptem Ron.

-Nie, a co?- zapytal Harry lezac nadal na lewym boku i nie patrzac na kolege.

-Ide na bal z Bell!- pochwalil sie Ron.

-Swietnie- powiedzial sarkazmem.

Ubrali sie w szaty szkolne i pobiegli na lekcje. A na lekcji kolejne zaklecie Alana: Redo oraz zaklecie obronne do Redo: Destrum.

-Witajcie na trzeciej lekcji Czarnej Magii! Jak sie wam spalo? Przygotowani na bal? Zatem pouczmy sie kolejnych zaklec: Redo oraz zaklecie obronne do Redo: Destrum. Ron, wiesz co masz robic. A wy ustawcie sie w kolejce. Ron tylko skup sie, nie tak jak z tamtym zakleciem. Ron, musisz dokladnie wypowiedziec a jesli nie potrafisz tak na szybko przecwicz sobie w myslach RE-DO, RE-DO, jak RED i O. Rozumiesz? Swietnie Weasley!

-Prosze pana!- zawolala Hermiona.

-Coz znowu?

-Po co uczymy sie tych zaklec? Watpie aby nam sie przydaly- wypowiedziala skromnie Hermiona.

-Na nastepnej lekcji bedzie pojedynek. O dementorach juz wiecie, wiec mozecie ich pokonac poznanymi zakleciami. To proste, Hermiono- odpowiedzial Alan.

Lekcja dobiegla konca. Harry, Ron i Hermiona postanowili isc do pokoju wspolnego, tam gdzie poszla wiekszosc klas. Rozmawiali o fontannie i magicznej zdolnosci wody. Ron poszedl do komnaty i wypil znacznie wiecej wody niz zwykle. Efekt bedzie utrzymywal sie dluzej. Wrocil do pokoju wspolnego. Podeszla do niego Brithanny.

-Ron... nie chce zebys myslal o mnie zle. Nie jestem taka, na jaka sie pokazalam. Nie chce, zebys szedl z kim innym na bal. Malfoy nie idzie ze mna, bo sie obrazil ze ide z toba. Wybacz mi.. zawsze mozemy zostac przeciez przyjaciolmi. Prawda?

-Moi przyjaciele w pelni mi wystracza, mi nie potrzebuje nikogo nowego!- wykrzyknal do niej Ron.

Brithanny odeszla ze lzami w oczach. Nie wiedziala, ze Ron idzie z Bell, wiec postanowila "zawalczyc" o pojscie z nim na bal. On jednak wolal Kate. W tej jednak chwili ujrzal nie kogo innego jak...

-Ej widzieliscie ja? To Lavender Brown! Eej Ron, chyba wrocila po ciebie!- zasmial sie Harry.

-Lavender Brown? Tak, pamietam ja! Ale nie zbyt dobrze...- Ron probowal zmniejszyc lzy Hermiony.

-Idz do niej, to twoja dziewczyna- powiedziala do Rona w lzach.

-Ej, Ron! Idz do niej!- do trojki przyjaciol podszedl Dean.

-Nie. Dlaczego mam do niej isc?- zapytal Ron.

-Czeka na ciebie. I ciagle pyta o ciebie! Idz- przekonywal go Dean.

Ron odwazyl sie. Podszedl do Lavender i zaczal rozmowe:

-Czesc Lavender.

-Ron!- Lavender rzucila mu sie na szyje. -Tak sie ciesze, ze cie widze! Rozumiem, ze na bal idziesz z...

-Ide z Kate Bell, nie z Hermiona- Ron zrozumial o co chodzi Lavender.

-Szkoda. Bede musiala isc z Crabem... tylko on nie ma pary. Myslalam...

-Myslalas ze ja tez nie mam pary?! To zle myslalas, nie pokazuj mi sie wiecej na oczy!- przerwal jej Ron.

Ron z wsciekloscia poszedl do przyjaciol. Lavender pobiegla za nim. Chciala go zatrzymac.

Harry Potter i Komnata SzczesciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz