Po krótkiej rozmowie z Thorkellem, Canute popadł w uczucie, którego nie mógł dokładnie określić. Kilka chwil po odejściu mężczyzny, gdy otrząsnął się z paraliżującego zawieszenia, którego przyczyny nie znał, również odszedł. Jednak sam nie wiedział, gdzie. Powinien zrobić wiele. Napisać listy, porozmawiać z ważnymi politycznie arystokratami, którzy jeszcze byli w obozie, zmusić się do jakiegokolwiek działania. Tymczasem młodzieniec po prostu trwał. Rzeczy do zrobienia było tak dużo, że trudno było zabrać się za cokolwiek.
Prawdopodobnie najlogiczniej byłoby wrócić do głównego namiotu. Tam porozmawiać z Flokim, opanować bieżącą sytuacje, a potem zabrać się za porządkowanie dalszych posunięć. Na myśl o doradcy ojca, westchnął ciężko. Miał rozległą wiedzę na temat sytuacji w kraju, której to braki u siebie wyczuwał Canute. Oprócz pojedynczych osób nie miał pojęcia, kto z arystokratów, kogo popiera oraz z kto ma największe wpływy. Teraz, informacje od Flokiego, były dla króla bezcenne, jednak młodzieniec był zaniepokojony mężczyzną. Zawsze był wierny jego ojcu, ale silnie wywierał presję, żeby jego wnuk piął się po drabinie społecznej. Z jednej strony było to oczywiste (każdy, chciałby żeby jego rodzina, była najwyżej w hierarchii), ale z drugiej w tym dążeniu, było coś niepokojącego.
Porzucając chwilowo te rozważania, wrócił do problemu, który może obiektywnie nie był najważniejszy, ale zajmował najwięcej myśli Canute'a. Thorfinn. Był on elementem nieprzewidywalnym. Niezależnym pionem, który nie należy ani do białych, ani do czarnych bierek. Lub bardziej nie pionem, a hetmanem, kimś z pozoru mniej ważnym, lecz w prawdzie silnym. Kimś kto mógłby siać spustoszenie w obu obozach w zależności od posunięć. Musiał wkrótce jak najszybciej bardziej sprecyzować jego rolę w jego polityce i życiu królewskim. Nazwał go wasalem, jednakże każdy z arystokratów wiedział, że nim nie był. Zdarzały się już przypadki lennika bez terenu i bez pochodzenia, zwłaszcza w czasach wojennych. Kiedy nie było warunków do dopełnienia wszystkich formalnych zwyczajów. Pozostanie przy takiej wersji, skazałoby jednak Thorfinna na pewną formę infamii. Skutkiem czego, byłoby podważanie decyzji króla i jeszcze większe lekceważenie.
Długowłosy nastolatek z ciężkim westchnięciem przetarł czoło. Nie przygotowywano go do rządzenia. Był księciem, ale to nie on miał objąć tron. Miał nauczycieli w razie, gdyby Harald umarł, lecz nikt nigdy nie przykładał do tego większej wagi. Każdy brał za pewnik, że to starszy brat, zgodnie z prawem dziedziczenia, zostanie królem. Canute miał być tylko kopią zapasową, marnym zamiennikiem w nagłych okolicznościach.
Dając sobie więcej czasu, zanim będzie musiał się skonfrontować z odpowiedzialnością, obrał okrężną drogę powrotną. Wiatr był mocniejszy niż w głębi lądu. Po kilku minutach marszu uwagę Canute'a przykuła grupa mężczyzn siedzących przy ognisku nieopodal klifu, który opadał do morza. Atencje przyciągnęli może nie sami wojownicy, których było pełno w terenie, lecz scena, której był świadkiem. Kobieta, ubrana w skąpe odzienie, które odsłaniało więcej skóry, niż zasłaniało, lawirowała między dwoma mężczyznami. Jednym łysym, o krzaczastych brwiach, prawie zasłaniających mu oczy, a drugim, którego broda splątana była w dwa grube warkocze.
Niewiasta dotykała ich ciał, eksponując swoje własne. Nachyliła się nad brodaczem tak, że jej biust niemal go muskał. Na co ten spojrzał na nią lubieżnie, wymawiając sprośnie brzmiące słowa. Jej ziemista cera oraz ciemne, rozwiane włosy (król nie był pewny czy to ich prawdziwy kolor, czy to błoto je tak zabarwiło) odcinały się od nienaturalnie czerwono-różowych ust. Wyglądały jak poplamione krwią, co zresztą nie byłoby dziwne, przez to, jak poranione były jej wargi. Kobieta swoimi brudnymi rękami przebiegła po ramionach łysego mężczyzny. Na co ten z obrzydliwym rechotem chwycił ją za talię, praktycznie rzucając na swoje kolana. Ta jednak nie wskazywała na niezadowolenie i wszystko skwitowała niskim pomrukiem.
CZYTASZ
Pozbawieni piękna
FanfictionObnażone z duszy istoty zrzuciły maskę. Tylko szczerzą swe brudne kły. Dziki szał pęta ich ciała. Łańcuchy krępują ich sumienie. Pozbawieni granic. Pozbawieni piękna. Do pełnego zrozumienia opowiadania potrzebna jest znajomość pierwszego sezonu a...