[ VI ] ❝ true ❞

523 71 17
                                    

Milczenie Bakugou trwało bardzo długo. Tak długo, że niektórzy sądzili, iż już nigdy nie pogada z Kirishimą. Jego przyjaciele raz próbowali zainicjować ich rozmowę, jednak nie skończyło się to dobrze. Mieli mnóstwo pomysłów jak przywrócić poprzedni stan rzeczy, lecz Eijirō im zabronił. Nie chciał wywierać na blondynie presji. Wierzył, że pewnego dnia nastolatek wytłumaczy mu dlaczego zachowuję się tak, a nie inaczej. Katsuki, gdy raz usłyszał co o tym wszystkim myśli czerwonowłosy poczuł, jak kraje się mu serce. Jego obiekt westchnień był dobry. Za dobry. Zawsze starał się znaleźć usprawiedliwienie na okropne zachowanie starszego, choć prawda była taka, że ten po prostu, najzwyczajniej w świecie się bał. Bał się swojego zakochania względem chłopaka o rekinich zębach i tego, że nie radzi sobie z kwiecistą chorobą. Właściwie, już w jakiś sposób godził się z tym, że nie zostało mu wiele czasu. Nie wiedział jednak, że już dawno byłby martwy, gdyby nie ten jeden, drobny płomyk nadziei, iskrzący się w jego sercu, który mówił cichutko "on cię też kocha".

Była jedna osoba w klasie, która nie potrafiła nie myśleć o tym co się działo pomiędzy dwójką dotychczasowych, najlepszych przyjaciół. W końcu zawsze byli razem i tylko ten młodszy potrafił uspokoić Katsukiego. Tylko przy siedemnastolatku, niższy wydawał się całkiem inną osobą. Dlaczego więc miałby go zostawić? Po co miałby zranić Kirishime? Izuku wiedział, że Bakugou nie chciałby aby czerwonooki martwił się i chodził smutny, starając się ukryć wszystkie negatywne emocje pod maską uśmiechu. Midoriya wiedział lepiej, niż ktokolwiek inny, że agresywny uczeń zrobiłby wszystko dla drugiego bohatera. Był tego pewny, więc zachowanie swojego dawnego przyjaciela w ogóle mu nie pasowało. Zielonowłosy rozumiał jakimi uczuciami darzy Katsuki Eijirō, co tym bardziej potęgowało jego brak zrozumienia, na tę całą sytuację.

Chciał porozmawiać z czerwonookim, lecz nie wiedział jak ten zareaguje gdy Deku powie chociażby krótkie "hej". Pomimo, że ich stosunki ociepliły się trochę, wciąż słyszał wiele obraźliwych słów z ust starszego. Rozumiał jednak, że taka jest natura kolegi i tego nie zmieni.

Blondyn nie był ślepy. Widział niepewne ruchy Izuku w jego stronę, jednak postanowił iż nie będzie reagował na nie. Nie wiedział o czym może chcieć porozmawiać młodszy nastolatek, ale wiedział, że na pewno nie chcę mieć z nim żadnej styczności. I to nie tak, że gardził nim i nie chciał mieć z nim nic do czynienia. Czuł po prostu, że potrzebuję teraz tylko i wyłącznie czas dla siebie. Nie chciał zadawać się z nikim innym. Tylko on, jego ciepłe łóżko, muzyka i wspomnienia. I pomimo, że pustka w jego sercu się powiększała, a choroba dawała o sobie mocno znać, czuł wtedy, że jest szczęśliwy. Był sam ze swoimi problemami i nawet jeśli martwił odrobinę swoich przyjaciół, to nie było to tak złe, jakby było w przypadku gdyby dowiedzieli się o hanahaki. Poza tym z doświadczenie wiedział, że to uczucie w końcu im minie i dadzą sobie spokój. W ten sposób chciał również aby mniej cierpieli gdy już odejdzie z tego świata.

Nie zdawał sobie sprawy, że to w niczym nie pomoże.

— Hej, Kacchan — zagadał w końcu zielonooki, gdy nie potrafił patrzeć na cierpienie czerwonookiego. Ten jednak, nie spojrzał na niego nawet kątem oka kończąc się przebierać ze stroju, który miał na sobie w trakcie treningu. Byli sami w całej szatni, więc Midoriya uznał, że to idealny moment, aby zagadać do starszego.  — Możemy... pogadać?

— Czego chcesz, Deku? — warknął, na co niższy się wzdrygnął. Wziął głęboki oddech, w celu dodania sobie odwagi, a następnie spojrzał już bardziej pewnie na swojego rozmówcę.

— Co się dzieje? — zapytał od razu, lecz – tak jak się spodziewał – nie uzyskał odpowiedzi. Westchnął z bezsilności. Rozumiał, że czeka go naprawdę długa rozmowa. — Wiesz... nie musisz udawać twardziela. Kirishima-kun też tęskni. Widać, że chcesz z nim porozmawiać, więc co jest ważniejsze niż wasza przyjaźń, że nie rozmawiacie.

— Nie twój zasrany interes, nerdzie. — Chłopak zarzucił na ramię torbę treningową i ruszył w stronę wyjścia, jednak młodszy złapał jego nadgarstek, nie chcąc aby wyższy odszedł.

— Nie skończyłem jeszcze z tobą rozmawiać. — Głos zielonowłosego był stanowczy. Teraz liczyło się jedynie, aby pomóc dwójce nastolatków. — Wiem, że go kochasz.

Te słowa były dla Katsukiego jak nagle wylana na twarz zimna woda. Odwrócił się przodem do spadkobiercy One for All i przycisnął go do szafki. Izuku widział chęć mordu w oczach Bakugou, ale nie rozumiał dlaczego. Czy te słowa aż tak przerażały chłopaka? Tak naprawdę blondyn był zdezorientowany wiedzą młodego bohatera. Skąd wiedział? Jedynymi osobami, które wiedziały o tym byli jego rodzice, ale nie sądził iż Mitsuki posunęłaby się do czegoś takiego, jak powiedzeniu Deku o chorobie syna.

— Odpierdol się — mruknął cicho, przez co jego głos wydawał się naprawdę przerażający.

— Jeśli boisz się tego, że inni też wiedzą to cię uspokoję i powiem, że nikt nic nie wie. Chyba, że są równie domyślni. Kacchan, widać jak zachowujesz się w stosunku do Kirishimy. W twoich oczach autentycznie pojawiają się serca, gdy tylko go widzisz. Dlatego nie kłam i powiedz co się dzieje.

— Zamknij ryj.

— Jesteś chory?

To pytanie sprawiło, że czerwonooki aż odsunął się od niższego. Midoriya zaczął mu mówić coś o tym, że chłopak w ostatnim czasie jest jak zjawa, lecz on nie słuchał. W uszach mu szumiało, a w głowię zaczęło się mu kręcić. Czy to wszystko było tak oczywiste, że nawet "cholerny nerd" się dowiedział? Mimo wszystko starał się zachowywać tak, jak wcześniej. Nie licząc czerwonowłosego miał ze wszystkimi taki sam kontakt. Owszem, wiedział, ze oboje cierpią, ale zdawał sobie również sprawię, że było to najlepsze wyjście. Siedemnastolatek nie miał zamiar wyznawać swoich uczyć, a operacja miała jeden nieprzyjemny skutek uboczny – zapomnienie osoby, którą kochasz. On nie chciał zapomnieć. Nie mógł zapomnieć. Wszystkie wspomnienia z Eijirō były ważniejsze niż cokolwiek innego na tym świecie.

— Tak jestem chory! — krzyknął w końcu nie mogąc słuchać mamrotania Izuku. — Mam jebane hanahaki! Zabijają mnie pierdolone kwiaty!

To byłe ostatnie słowa, które wypowiedział dzisiejszego dnia. Od tego momentu, już nikt go nie widział. Miał jednak wszystko czego potrzebował: ciepłe łóżko, muzykę i wspomnienia związane z rekinim chłopcem, które rozświetlały jego, nawet najciemniejsze dni.

~^~

No i mamy kolejny rozdział! Jesteśmy już w połowie książki! No, prawie, bo rozdziałów będzie trzynaście. Mam nadzieję, że póki co się wam podoba.

Mam również pytanie: zawsze gdy pisze rozdziały to słucham muzyki. Stworzyłxm specjalną playliste dla tej książki.

Chcecie abym na tablicy i w następnym rozdziale podesłał wam linka do niej?

Dajcie znać i miłego dnia!

The fucking flowers || KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz