[ XIII ] ❝ the end ❞

676 71 127
                                    

Łzy leciały po wielu policzkach tego dnia. Nikt nie mógł się powstrzymać, nieważnie jak chciał. Właśnie dzisiaj, żegnali się po raz ostatni z aniołem, który był wśród nich. Nie wierzyli, że to się stało. Ich umysł nie potrafił tego pojąć. Wciąż czuli jakby był tu obok i uśmiechał się do nich radośnie. Jednak musieli się pogodzić z tym, że ich ukochany przyjaciel – Kirishima Eijirō – odszedł na zawsze.

Denki obwiniał się, że nie pobiegł za nim od razu, tylko dopiero po długim czasie, gdy ten nie wracał. Mógł go przecież uratować, a teraz już na zawsze będzie miał przed oczami obraz leżącego we krwi i wśród kwiatów ciała, którego oczy straciły swój wesoły blask, a kąciki ust unosiły się delikatnie do góry, uśmiechając się ten ostatni raz. Policzki były wtedy jeszcze mokre od łez, a ciało wciąż delikatnie ciepłe, lecz było już za późno. Właśnie wtedy, w tym szpitalu, zakończyło się pewne życie. I choć wszyscy powinni być radośni, ponieważ Bakugou Katsuki wyzdrowiał ze swojej okropnej choroby, to nikt nie zauważył, że Eijirō również cierpiał z jej powodu. Jedynym co go podtrzymywało była nadzieja. Nadzieja, że pewnego dnia będzie mógł się cieszyć obecnością blondyna. Słowa, które ten skierował do niego, uderzyły w czerwonowłosego z podwójną siłą, a nadzieja w jego sercu zgasła. Nie potrafił zmusić się do pozytywnego myślenia, a fakt, że musiałby jeszcze raz, od początku zaprzyjaźniać się z Katsukim, przerażał go. Dlatego pożegnał się ze światem z uśmiechem na ustach i poddał się, bez dalszej walki.

Nie było nawet jednej osoby, która nie płakałaby po czerwonookim. W końcu był światłem dla wszystkich. Był jak ulubiony słodycz, którego ktoś ci podaruje, gdy masz najgorszy dzień na świecie. Rozweselał każdego i dawał każdemu nadzieję, że może być lepiej. Dlaczego więc nikt nie zauważył jak sam się niszczy? Dlaczego nikt nie reagował? Czy naprawdę wszyscy sądzili, że osoba jak ona nie ma złych dni? A może po prostu wszyscy próbowali odepchnąć od siebie tę myśl? Nie było to już istotne. Wszystko się skończyło. Klasa pierwsza A straciła przyjaciela, a reszta osób znajdujących się na pogrzebie, rodzinę.

Nawet Bakugou czuł niewytłumaczalny smutek. Choć nie pamiętał tego chłopaka, czuł, że powinien być na pogrzebie. Gdy widział jak go pochowują, chciał krzyczeć aby przestali. W gardle czuł niemiłosierny ból i trudniej mu się oddychało. Jednakże stał tylko z wymalowanym bólem na twarzy, a był tak pochłoniętym tym, co się działo, że nie poczuł nawet łez na swoich policzkach. Wiedział, że stało się coś okropnego. Nie potrafił wyjaśnić, dlaczego tak uważa, jednak rozumiał, że ten chłopak wcale nie był mu obojętny i jego słowa, które powiedział, gdy był po operacji, mocno go zraniły. Katsuki rozumiał lepiej niż ktokolwiek inny tam, jak ogromną stratę właśnie musi znosić świat.

Pogoda była adekwatna do uczuć każdej znajdującej się tam osoby. Padało. Niebo płakało razem z nimi, choć nikt nie wiedział czy na pewno ze smutku. Może to były łzy szczęścia, bo powróciła tam osoba, która nigdy nie powinna schodzić na ziemię. Tak myślałby Bakugou gdyby wierzyłby w Boga i inne bzdety z tym związane. Jednak on całe życie stąpał twardo po ziemi i nie rozumiał jak można wierzyć w coś takiego. Mimo wszystko teraz miał nadzieję, że On istnieje. A jeśli nie, to że chociaż jest coś takiego jak reinkarnacja. Nie chciał, a raczej nie potrafił się pogodzić z tym, co się działo. Chciał wierzyć, że ten chłopak wciąż żyję i kiedyś, pewnego dnia również innym ludziom przyniesie szczęście.

Bo Katsuki czuł tego dnia, że stracił cząstkę siebie. Każdy był ubrany na czarno, jednak nikt nie był ciemniej ubrany, niż on się czuł. Miał wrażenie, jakby znajdował się w ogromnej pustce, do której nie może dojść żadne światło. Czuł się zamknięty na świat zewnętrzny. Dokładnie tak samo jak w gimnazjum. I rozumiał, że to właśnie ten chłopak, który już nigdy się do niego nie uśmiechnie, był tym światłem, które pomogło mu pozbierać się i poprawić. Które sprawiło, że stawał się kimś lepszym. Więc jak miał sobie poradzić bez swojej lepszej strony?  Wiedział, że nie da rady. Znów pokryje go ciemność i będzie samotny do końca swoich dni.

Bo nic nie miało dla niego takiego znaczenia, jak Kirishima Eijirō, który już na zawsze pożegnał się z tym światem.

~^~

Dziękuję wam wszystkim za tę przygodę! Mam nadzieję, że książka wam się podobało i że przeżyliście w niej niezapomniane chwilę. Dla mnie było przyjemnością jej pisanie i naprawdę się cieszę, że ktokolwiek to przeczytał.

Będę wdzięcznx jeśli każdy z was coś napisze od siebie i powie coś o swoich odczuciach względem tej książki,

Dziękuję wam jeszcze raz i mam nadzieję, że przeczytacie również inne moje pracę, ponieważ mam ich jeszcze sporo w roboczych.

Sayonara~!

The fucking flowers || KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz