-09- Pożegnajmy wczorajszy dzień

0 0 0
                                    

/ Mieszkanie Bianci / Godz. 6:00 / Micheal /

Mike obudził się, choć oczy miał zamknięte, oddychał głęboko, jak we śnie, udając sen bo bał się by nie obudzić Bianci. Po chwili powoli wstał i zaczął się ubierać, nałożył na siebie bieliznę, swoje dżnisowe spodnie oraz biały T-shirt. Zamarł, gdy jego klucze od mieszkania zadźwięczały w kieszeni. Wychodząc na korytarz, uśmiechnął się do psa i założył buty oraz swoją brązową skórzaną kurtkę. Po chwili opuścił mieszkanie kobiety, wyszedł z kamienicy, na zewnątrz padał deszcz, więc szybko wsiadł do samochodu, odpalił silnik i odjechał.

/ Mieszkanie Bianci / Godz. 9:00 / Bianca /

- Dlaczego mnie nie obudziłeś? Jestem prawie pewna, że kazałabym Ci zostać. - Powiedziała zaspana Bianca.

- Nie chciałem cię budzić, zebrałem więc swoje manatki i wyszedłem. - Powiedział. - - Myślałem, że po tym co się wczoraj stało nie będziesz chciała mnie widzieć. -

- Dlaczego tak pomyślałeś? Tak, sporo było między nami kłótni, ale w gruncie rzeczy ty i ja jesteśmy idealnie dobranymi partnerami. Odszedłeś i teraz całkiem sama leżę tu nago i wpatruję się w telefon. - Powiedziała po czym dodała. - Może spróbujmy zacząć od nowa i pożegnajmy wczorajszy dzień, zgoda? -

- Zgoda, widzimy się na komendzie jutro, cześć. - Powiedział zakłopotany, po czym się rozłączył.

Bianca nie mogła przestać myśleć o wczorajszej nocy, lecz nie dlatego że jej się podobało, tylko dlatego że znali się dopiero dwa tygodnie. Może gdyby nie alkohol, to nie doszło by do tego, lecz z drugiej strony nieżałowała tego, nie rozmyślając nad tym głębiej poszła spać dalej.

/ Komenda / Godz. 7:56 / Bianca /

Bianca postanowiła się w miarę dobrze ubrać, ponieważ było bardzo zimno, więc zalożyła na siebie jasny płaszcz, bialy sweter, czarne dżinsy i czarne zimowe buty.

Kobieta weszła do budynku komendy i gdy przechodziła obok recepcji, usłyszała wołanie Barbary.

- Pani Bianco, proszę przyjść do stanowiska Leny, mają Panie gościa. - Powiedziała.

- Kogo? - Zapytała.

- Pan Ahto Jaani, właściciel kilku pięciogwiazkowych Hoteli, ponoć chce wykupić teatr na Rockefeller Street. - Bianca od razu zaczęła iść w stronę biura, była strasznie zdenerwowana faktem iż mężczyzna im utrudnia tylko robotę.

Po chwili weszła do biura i podeszła do biurka Leny, gdzie zastała Pana Ahti'ego i koleżankę.

- Dzień dobry. - Powiedział mężczyzna. - Nazywam się Ahto Jaani... -

- Detektyw Taylor, dzień dobry. - Powiedziała oschle, nie dając mu dokończyć.

- Chciałbym wykupić Teatr Państwa Bell, ale ich syn od wczoraj nie odpowiada, byłem u niego wczoraj, ale nikt nie otworzył drzwi. Dziś dobijałem się do niego i też nic. -

- Przykro nam, ale niestety nie możemy nic z tym zrobić, dopuki śledztwo trwa, nie można go sprzedać. - Odpowiedziała.

- Dobrze, ale na prawdę radzę sobie przemyśleć sprawę Pana Bell'a. - Odpowiedział, po czym wyszedł.

- Ehh...co za ludzie. -

- Widziałaś gdzieś Mike'a? - Zapytała.

- Powinien być na papierosie, on miał być później, ale przyjechał za wcześnie, więc wyszedł na dach. -

- Okej, dzięki. -

- Ej Mia! - Powiedziała na co kobieta się odwróciła. - Trzymaj się tam. - Powiedziała na co ta skinęła głową i poszła na górę, wchodząc po schodach na klatce zastanawiała się czy to dobry moment na takie rozmowy. Otworzyła drzwi i wyszła na zewnątrz, zawiał chłodny wiatr, zamknęła drzwi i rozejrzała się za Mike'iem. Wokół stało pełno wierzowców i drapaczy chmur, po chwili jednak zauważyła mężczyznę nie opodal i podeszła do niego.

- Cześć... - Przywitała się, dosyć nie zręcznie i owinęła się bardziej płaszczem

- Hej... em, jak tam u ciebie? -

- A no nawet dobrze, wyspałam się, zdążyłam jeszcze wyprowadzić psa, po za tym inwestorzy hotelowi dobierają się do teatru. - Odpowiedziała ironicznie.

- Kto to taki? - Zapytał zainteresowany.

- Nie jaki Ahto Jaani. -

- Ja cie... prawdziwa szycha, - Stwierdził. - Ale to nie znaczy że nic na niego nie mamy, oszustwa finansowe, molestowanie, gość się wywija pieniedzmi, czuje się bezkarny i myśli, że może wszystko. -

- Straszne. Co sie dzieje z tym światem. - Swierdziła zasmucona.

- Wszystko, a nam pozostaje go bronić. -

- Dobra, ty mi lepiej powiedz co mamy powiedzieć szefowi, straciliśmy świadka, zgubiliśmy mordercę. Jeśli się nie pospieszymy to szef nas wywali na zbity ryj. - Powiedziała z frustracją w głosie.

- Damy radę. - Odpowiedział, podszedł bliżej do Bianci i ją pocałował. - Na pewno nam sie uda. -

- Mieliśmy... zapomnieć. - Powiedziała niepewnie.

- Ale nie chcę o tym zapominać. - Odpowiedział.

Wtem, nagle drzwi się otworzyły, a Bianca i Mike odsunęli się od siebie.

- Znaleziono ciało Tatiany! Najprawdopodobniej samobójstwo, musicie szybko jechać. -

- Co? - Wykrzyknęli obydwoje.

/ Klub "Red Rose" / Godz. 9:01 / Bianca /

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 04 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Morderstwo na Rockefeller StreetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz