rozdział 7~ Tak, tego że Cię kocham i..

120 9 1
                                    

Rano Obudziłam się przez czyjąś rozmowę w kuchni, mówili dość głośno. Zeszłam na dół zobaczyć kto to, byli to Fred i Mionka. Udało mi się trochę posłuchać.

- Hermiona ona już nam nie wybaczy..- powiedział Weasley.

- musisz dać jej czas, jeśli Cię kocha to zrozumie że byłeś pod wpływem zaklęcia  z resztą jak ja. - zaklęcia ? Jakiego zaklęcia ?

- miejmy nadzieję, dobra Mionka dzięki że przyszłaś. - przytulił ją i wyszła, za to chłopak ruszył w stronę schodów A ja na nich byłam.

Zaczęłam szybko po nich wchodzić ale ja jak to ja musiałam się wywalić. Fred szybko do mnie podszedł.

- wszystko w porządku?- zapytał podając mi rękę.

- Jakie zaklęcie?- zignorowałam jego pytanie.

- imperius.

- Fred to nie zmienia faktu że mnie zdradziłeś, kocham Cię ale...- jedna łza poleciała mi po poliku.

- rozumiem..Ale ja na prawdę przepraszam..- chciałabym teraz go móc przytulić albo pocałować.

- ee..- chciałam coś powiedzieć ale zrezygnowałam. Może jednak zapytać się? Dobra zrobię to.- Fred nie sądzisz że nasz związek nie ma sensu?

- o czym Ty mówisz?- zmarszczył brwi.

- co chwilę się kłócimy albo zrywamy, może lepiej będzie jak zerwiemy ale już tak na prawdę..wtedy żadno z nas nie będzie cierpieć.

- nie, nie zgadzam się. Nie mogę Cię stracić!

- Tak będzie lepiej dla nas obu...jeszcze dziś znikne z Twojego życie, ale raz na zawsze. Przepraszam..- wzięłam głęboki wdech.

- nie zrobisz tego! Rozumiem że jesteś na mnie zła, możesz mnie uderzyć, wyzywać wszystko byle nie zostawiać..kocham Cię.- widziałam w jego oczach małą nutkę nadzieji. Niestety ja już podjęłam decyzję..

- Fred posłuchaj, ale nie zrozum mnie źle Ja..- przerwał mi. Złapał mnie za rękę i podwinoł rękaw mojej bluzki.

- czemu to robisz ?- pokazał na moje rany.

- zostaw mnie..- wyrwałam swoją rękę.

- co się z Tobą dzieje? Kiedyś taka nie byłaś..

- Tak? To pomyśl! Kiedyś nie musiałam się martwić że któraś mi Ciebie zabierze bo byliśmy tylko przyjaciółmi! Ja Cię kurwa kocham ale mam już dość! Umieram od środka! Zawsze jak coś się ułoży to ktoś się wtrąci! Nie chce tak żyć...nie chce żyć w strachu ze ktoś mi Cię odbierze..- ostatnie zdanie wyszeptałam.

Chłopak nie odezwał się Tylko mnie przytulił. Odepchałam go.

- wybacz..- poszłam na górę spakować swoje rzeczy.

F R E D

Uderzylem w ścianę pięścią. Z pracy wrócił George od razu  zapytał co się stało, odpowiedziałem mu o wszystkim. Z pokoju wyszła Lara z walizką..

- To..pa.- otworzyła drzwi i wyszła.

- Fred na co czekasz ? Biegnij za nią! Masz .- podła mi małe czerwone pudełko.- szybko!

Wziąłem małe pudełko od brata i pobiegłem, widziałem ją już chciała się teleportować.

- LAUREN!- odwróciła się.- CZEKAJ!

Pobiegłem do niej.

- zapomniałam czegoś?

- Tak, tego że Cię kocham i..- klęknołem na jego Kolno i otworzyłem pudełeczko.- kiedyś  ci obiecałem że to Ty bedzisz moją żoną i nie chce żadnej innej.

- Fred..

- Lauren Black, zrobisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie ?

L A U R E N

Byłam w totalnym szoku, oświadczył mi się na polu pełnym wiosennych kwiatów. Było pięknie.

- Tak!- powiedziałam pewnie A chłopak założył mi pierścionek na dłoń. Był piękny.

- już nigdy nie próbuj mnie zostawiać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- już nigdy nie próbuj mnie zostawiać..- pocałował mnie.

- może wracamy do domu?

- złap mnie za rękę.- złapałam za jego dłoń i teleportowaliśmy się do domu.

Na kanapie siedział George.

- no i co? Kochasie pochodzeni?- powiedziła pół żartem.

- A może Ty sobie znajdź jakąś dziewczynę A nie w nasz związek się wtrancasz?- zrobiłam złośliwy uśmieszek.

- A skąd możesz wiedzieć że nie mam?

- A niby masz?

- możesz przestać odpowiadać pytaniem na pytanie?

- hm..-zamyslilam się.- nie.

- dobra powiem wam ale puzniej, Nara! Wrócę późno!- ubrał buty i wyszedł z domu.

Popatrzam na siebie z Fredem, uśmiechnęłam się i go przytuliłam. Złapał mnie pod uda i wziął na ręce.

- co ty robisz?

- może chcesz dzidziusia?- poruszał zabawnie brwiami.

- myślę że nie nadawał się na ojca.- pokazałam mu język.

- żmija.

- nie musisz mnie przedstawiać. - zaśmiałam się.- A co do dzidziusia to nie wiem jeszcze..

- proszeeee zgodzi się.- zrobił maślane oczka.

- eh..- sapnełam.- na prawdę chcesz ?

- Tak, prosze.

- no wsumie to należy się stworzyć rodzinę, mam 22lata A Ty 24..okej zgadzam się.

- kocham Cię wiesz?

- wiem..- pocałowałam go.

Chłopak ruszył w stronę sypialni, położył mnie na łóżku i...wiecie co dalej..(😏😏😏 bejbuś)

L.
______________________________________

No witam witam, co tam u was? Ten rozdział miał być zupełnie inny ale wyszło jak wyszło. Rozdział wrzucę jak napisze.

Do następnego!🧡✨🦁

Me or Him...|| Fred Weasley~ 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz