Wróciłam już z Lucy i Fredem do domu, a raczej do domu Molly. Fred zapukał do drzwi otworzył nam Ron. Patrzył na nas chwilę ździwiony.
- to jest wujek Ronald.- powiedziłam do córki.
- Ronaldzie wypuść ich że!- krzyknęła z kuchni Molly.
Weszliśmy do środka. Uśmiechnięta pulchna kobieta wyszła z kuchni.
- na Merlina!- podbiegła do mnie i Lucy. - jestem babcią!- przytuliła mnie i dziecko.
- hej ja też tu jestem.- upomniał się Freddie.
- Ale Ty śliczna po mamusi. Mogę?- zapytała wystawiając ręce.
- jasne.- uśmiechnęłam się i dałam kobiecie dziecko.
- no zobaczenie z ulubionego syna stałem się powietrzem.- wymamrotał Fred.
- Fred!- uderzyłam go łokciem w brzuch.
- Ała!- krzyknął.
Lucy najwyraźniej się go wystraszyła bo zaczęła płakać. Szybko wzięłam ją od Molly.
- cichutko, to tylko glupi tata.- przytuliłam dziecko, lecz ona nadal płakała.- Fred widzisz co narobiłeś?- wywróciłam oczami i zaczęłam spacerować po salonie.
Po pewnym czasie Lucy zasnęła. Położyłam ją na łóżku i zamknęłam drzwi od pokoju, przed tym upewniając że nie spadnie. Schodząc ze schodów poczułam jak ktoś mnie pcha i spadam ze schodów.
F R E D
Usłyszałem jakiś odgłos jakby coś spadło. Wstałem z krzesła i poszłem tam. Przed schodami leżała nie przytomna Lara z rozciętą głową. Zawolałem Molly.
- Matko jedyna!- zawołała przerażona kobieta.- idź do Dziecka, zajmę się nią.- Ron delikatnie podniósł Lare i przeniósł ją na kanapę A ja ruszyłem do pokoju gdzie spała Lucy.
Malutka spała jak zabita, dla pewności sprawdziłem czy oddycha. Na szczęście tak.
~2 godziny później ~
Lucy już nie śpi, z Lauren jest dobrze ale jest bardzo słaba. Molly mówi że wyjdzie z tego, mam taką nadzieję.
L A U R E N
-uciekaj... uciekaj stamtąd! - widziałam tylko ciemność i słyszałam ten głos.
- kim jesteś ?!- bałam się, nie wiedziałam gdzie jestem.
- dowiesz się w swoim czasie..-
Obudziłam się spocona na kanapie A nade mną stała cała ruda rodzinka.
- jak się czujesz?- zapytał Fred, ale ja nie mogłam nic powiedzieć.
I jeszcze te głupie głosy, mówiły abym wzięła dziecko i uciekła. Nie mogę tego zrobić, nie mogę zrobić tego Fred'owi. Kocham go.
- zostaw go i uciekaj z dzieckiem..- i tak w kółko słyszałam.
- Lara..?- spojrzałam na niego.
Wyciągnęłam ręce i wzięłam Lucy, nie chce tego robić.. Ale te głosy mnie już męczą. Wstałam z małą i poszłam do pokoju ubrać coś wygodnego. Ubralam i zeszłam na dół, Lucy też ubrałam w ciepłe ubranie. Poszłam w stronę drzwi i ubralam buty.