Piękny krwistoczerwony księżyc przedarł się przez chmury. Była godzina 23:40 a ja siedziałam na łóżku i czytałam książkę ,która była odskocznią od problemów. Spojrzałam w stronę cmetarza sąsiadującego z moją kamienicą . Mimo strachu i trzęsących się rąk, postanowiłam wybrać się w odwiedziny do zmarłych. Ubrałam buty i zarzuciłam kurtkę. Gdy doszłam do cmentarnej kaplicy, zobaczyłam duże zbiorowisko. Guślarz zaczął przywoływać duchy. Słyszałam niewyraźne słowa i już po chwili ujrzałam dwie małe postacie. Duchy lekkie zaczęły opowiadać jak to jest im ciężko dostać się do nieba, ponieważ nie zaznały za życia goryczy. Józio i Rózia poprosili zebranych o ziarna gorczycy. Zebrany tłum spełnił ich żądania i ponownie nawoływał dusze zmarłych
-Ciemno wszędzie głucho wszędzie. Co to będzie? Co to będzie?- te słowa wypowiadane jak modlitwa przez chór nadawały całej sytuacji więcej powagi i grozy. Dotychczas myślałam, że śnię. Nim się obejrzałam, dostrzegłam, jak Guślarz podpala kocioł z wódką. Pojawił się duch złego Pana, który był okrutnym człowiekiem za życia. Mówiono, że "kto człowiekiem nie był ni razu, temu człowiek nie pomoże". Te słowa miały o wiele więcej prawdy niż mogło się zdawać. Duch wiedział, że nie ma dla niego ocalenia, pragnął jednak zmniejszyć swoją mękę i poprosił o odrobinę jedzenia i wody. Zły Pan zmarł trzy lata temu, po śmierci cierpi okrutny głód i pragnienie. Niewiele chce mu pomóc.W przeszłości w zimowy wieczór wyrzucił matkę proszącą o schornienie. Zamarzła w zaspie śnieżnej wraz z malutkim dzieckiem w ramionach. Ukarał też wieśniaka, który wkradł się do sadu, aby zerwać kilka jabłek do zjedzenia. Pan wymierzył mu karę chłosty. Chłop wkrótce zmarł. Gdy widmo złego Pana wybyło, chór zaczął powtarzać po raz kolejny znane mi już wersy
-Ciemno wszędzie. Głucho wszędzie. Co to będzie? Co to będzie?-
Po moim karku przeszedł dreszcz. Spojrzałam na swoje zimne i trzęsące się dłonie. Kolejnym duchem był duch Pasterki. Dziewczyna istniała pomiędzy ziemią a niebem, jednak nie mogła znaleźć się ani tu ani tam. Prosiła, aby ściągnąć ją na ziemię, aby mogła zacząć kochać. Za życia odrzucała każdego chlopaka ,który się o nią starał i dlatego cierpiała. Zanim jednak zebrani uczynili to, o co prosiła, niedaleko mnie pojawiło się widmo. Widmo to było niechciane. Miało czerwona plamę na wysokosci serca. Przybyło do Pastereczki. Guślarz chciał wypędzić je jednak wszyscy stwierdzili, że wyrzucą Pasterkę. Wtedy niechciany duch za nią podąży. Tak się stało. Gdy wszystko się skończyło, spojrzałam na zegarek znajdujący się na moim nadgarstku. Wskazywał on godzinę 00:50. Nagle wszystko zaczęło się oddalać a ja poczułam niesamowitą lekkość i szarpnięcie w okolicy brzucha. Otworzyłam oczy, szybko podnosząc się do siadu. Byłam w swoim łóżku.- Czyli to był sen?-
Zapytałam sama siebie. Wyjrzałam za okno. Zobaczyłam ten sam cmentarz co we śnie. Ponownie spojrzałam na zegarek. Pokazywał godzinę 00:20. O tej porze przywoływali ducha złego Pana. Szybko wstałam z pościeli. Wybieglam jak torpeda z kamienicy i potykając się się własne nogi , ruszyłam ku kaplicy. Szybko znalazłam się przy niej.
To co zobaczyłam ,mnie zaskoczyło.
Ujrzałam cały chór i Guślarza rozmawiającego z drugim duchem. Nie chciałam tego przeżywać po raz drugi, więc uciekłam do domu i położyłam się do łóżka. Chciałam zapomnieć o wszystkim.
-To było bardzo dziwne.
CZYTASZ
Z Pamiętnika...
FantasiZbiór one shotów z różnych universów ale mam szczerą nadzieję że wam się spodoba