Tego dnia wszystko było jakoś... Inaczej. Nadal byłam w szoku po tym, co usłyszałam w moje urodziny od Blaise'a. Czułam, że to, co było między nami stanie się bardziej niezręczne, niż było. Ponadto, mama powiedziała, że dzisiaj po powrocie ze szkoły nie muszę siedzieć z nim w jednym pokoju, co było bardzo dziwne.
Czułam, że ma to jakieś drugie dno.
Przemierzałam szkolny korytarz, w głowie układając sobie plan dnia. Tuż po powrocie, musiałam wyjść z psem na spacer i pewnie będę musiała posiedzieć z Noylanem, co nie stanowiło większego problemu. Oprócz tego, musiałam się trochę pouczyć na następny dzień i zastanowić się nad prezentem dla Blaise'a. W końcu za niecały tydzień ma urodziny, a ja stwierdziłam, że coś mu kupię. Trochę w formie przeprosin za moje zachowanie.
Wrzuciłam niepotrzebne książki do szafki, a po tym skierowałam się w stronę wyjścia ze szkoły. Pogoda – jak na listopad – dopisywała, więc było wyjątkowo ciepło. Na tyle, że zdjęłam czarną kurtkę jeansową, którą wzięłam rano.
— Cześć, trzmielu — usłyszałam za sobą, przez co natychmiast się obróciłam. Dostrzegłam tam Blaise'a, który szedł w moją stronę powolnym krokiem.
Poczułam się dziwnie. W Halloween powiedział coś takiego, a teraz jak gdyby nigdy nic, po prostu się do mnie odzywa. Nie, żeby mi to przeszkadzało, ale nie zmienia to faktu, że ja po czymś takim bałabym się na niego spojrzeć.
— Brałeś coś? — zapytałam, unosząc brew w górę. Chłopak wywrócił oczami, a na jego usta wpłynął leniwy uśmiech.
— Chciałem być miły. — Prychnął, wkładając dłonie do kieszeni. — Ale jak ci to nie pasuje, to mogę cię zacząć wyzywać.
— Obejdzie się — parsknęłam, ruszając w przód.
Ku mojemu zdziwieniu – już teraz ciemny brunet – ruszył wraz ze mną. Wydawało mi się to dziwne, bo jednak miał przecież jeszcze jedną lekcję. W końcu chodził do jednej klasy z moimi braćmi. Jednakże – nie dociekałam, w końcu to jego życie, więc może robić co tylko chce.
— Nie zmyła ci się farba z włosów? — zapytałam, przerywając ciszę, w której szliśmy.
— No właśnie, kurwa, nie — rzucił zdenerwowanym tonem, przez co parsknęłam śmiechem. — To nie jest zabawne. Chcę mój blond z powrotem.
— Coś czuję, że sobie poczekasz na ten blond. — Zaśmiałam się, szukając mojego telefonu w kieszeniach. — Na pewno użyłeś szamponetki?
— Chyba? — bardziej spytał, niż stwierdził. — Było napisane, że zmywalne po iluś tam, więc wziąłem i nie czytałem do końca. — Wzruszył ramionami.
— Jesteś totalnym matołem — zaśmiałam się. — Są zmywalne po kilku myciach i i kilkudziesięciu.
— No nie. — Jęknął. — Jak mogę to zmyć?
— Myślę, że teraz zostaje ci czekać, aż odrosną — odparłam.
— Zajebiście.
*
Czarny zeszyt upadł na ziemię, powodując tym samym huk i skutecznie wyrywał mnie ze snu. Buzz podniósł swój pyszczek i spojrzał na mnie, unosząc jedno ucho w górę. Westchnęłam pod nosem i podniosłam się z łóżka, aby zejść na dół. Miałam pustynie w ustach, a – jak na złość – każda butelka z wodą, która leżała obok szafki nocnej była pusta.
Schodząc po schodach, usłyszałam rozmowy dochodzące z salonu. Zaciekawiona tymi odgłosami, wychyliłam głowę przez futrynę i prawie zaczęłam piszczeć. W pomieszczeniu siedział wujek Aiden wraz ze swoją – już narzeczoną, a na ziemii siedział jego syn wraz z moim bratem. Obydwoje układali wieżę z klocków, śmiejąc się pod nosami.
CZYTASZ
Entwined Roads
Novela Juvenil∘∙∘✩∘∙∘ Splątane ręce, Splątane dusze, Splątane drogi, I my, Zagubieni w świecie, Szukamy szczęścia. Szukamy siebie, nie mając serca. ∘∙∘✩∘∙∘ Devellax, 2021 okładka od kochanej @msciwosc