...

83 18 13
                                    

Kochany Gerardzie,

Wiem, że ten list nigdy nie trafi w twoje ręce. Wiem, że nigdy go nie przeczytasz. Piszę go po to, by wyrzucić z siebie wszystkie nagromadzone myśli, które zalegają w mojej głowie już od dawna nie dając spokoju.

Minęło tyle czasu odkąd odszedłeś... A ja nadal nie mogę pogodzić się z tą stratą. Każdego dnia budzę się z myślą, że to wszystko to tylko jakiś zły sen. Koszmar, który zaraz zniknie pękając niczym bańka mydlana. Ale nie...

Ciebie już nie ma. Zniknąłeś, zabierając ze sobą cząstkę mojej rozdartej duszy. Me serce biło tylko i wyłącznie dla ciebie. A teraz? Teraz rozpadło się na milion maleńkich kawałeczków, których nie jestem w stanie skleić z powrotem. Niektórych odłamków nawet do dziś nie udało mi się znaleźć. Przepadły... Przepadły wraz z tobą.

Nie potrafię żyć z myślą, że już nigdy Cię nie zobaczę. Już nigdy nie usłyszę twojego ciepłego głosu. Nie poczuję twojego kojącego zapachu, ani nie dotknę twojej delikatnej skóry. Nigdy nie ujrzę twoich rozbawionych zielonych oczu i szerokiego uśmiechu, który potrafił poprawić mi humor nawet w najgorszych chwilach. Byłeś dla mnie wszystkim. Całym światem.

To ty nauczyłeś mnie żyć. Wyciągnąłeś w moją stronę pomocną dłoń i pomogłeś wyjść z mroku, który mnie otaczał. Byłeś jak światełko w tunelu. Rozpaliłeś iskierkę mojej nadziei, która już ledwie się tliła. Wystarczył jedynie niewielki podmuch wiatru by zgasła całkowicie. Jednak Ty nie pozwoliłeś jej umrzeć. Pokazałeś mi prawdziwą definicję przyjaźni i szczęścia. Nauczyłeś mnie oddychać pełną piersią i czerpać z życia garściami.

Za to wszystko chciałbym Ci podziękować. Za to, że zawsze przy mnie byłeś. Nie ważne w jak beznadziejnej sytuacji się znajdowałem, ty ciągle trwałeś u mego boku. Nie odstępowałeś mnie nawet na krok. Wspierałeś, pocieszałeś i służyłeś dobrą radą. Nigdy nie oceniałeś i nie wyśmiewałeś. Za to wszystko jestem Ci niesamowicie wdzięczny. Jest tyle rzeczy, które chciałbym Ci teraz powiedzieć.

Przepraszam za wszystkie kłótnie i słowa, które Cię zraniły. Wiedz, że nigdy nie chciałem, byś cierpiał przeze mnie. Nigdy nie chciałem, byś płakał z mojego powodu. Żałuję tych wszystkich nieprzemyślanych słów wypowiedzianych w przypływie emocji. Nigdy sobie tego nie wybaczę.

Gdybym wiedział, że tamtego cholernego dnia zginiesz w wypadku, nie wypuściłbym Cię z domu. Trzymałbym Cię mocno w swoich objęciach i nigdy nie pozwolił odejść. Byłbym przy Tobie już na zawsze.

Najbardziej boli mnie fakt, że umierałeś w samotności. Nie było mnie przy Tobie. Nie mogłem Ci jakkolwiek pomóc i utrzymać przy życiu. Byłeś tam całkowicie sam, skazany na okrutną śmierć, która zaciskając swoje szpony na Twoim kruchym ciele zabrała Cię na drugą stronę tego świata.

Pamiętasz o naszej obietnicy? O drewnianym domku z wielkim ogrodem, o którym zawsze marzyłeś? Niedawno taki kupiłem. Ale wiesz co? Bez Ciebie to już nie to samo. Ta cisza pośród czterech ścian jest zabijająca. Jest tu tak pusto...

Nie chcę tak żyć. Nie chcę żyć na świecie, w którym Cię nie ma. Byłeś wyjątkowy... Nigdy nie znajdę lepszego przyjaciela. Nigdy zresztą nie chciałbym. Byłeś jedyny w swoim rodzaju. Niezastąpiony. Niepowtarzalny.

Dlatego dziś żegnam się z tym miejscem. Jestem w stanie poświęcić wszystko, byleby być z Tobą. Życie po Twoim odejściu całkowicie straciło dla mnie sens, ponieważ to Ty mu go nadawałeś. Zbyt długo czekałem. Zbyt długo cierpiałem. Teraz nadszedł mój czas...

Proszę, nie obwiniaj się za to. To moja świadoma decyzja. Nie jestem w stanie normalnie funkcjonować. Pragnę tylko znaleźć się obok Ciebie.

Już za chwilę się zobaczymy. Mam wszystko przygotowane. Dzielą nas dosłownie minuty od spotkania. Nie mogę się już doczekać! Nie czuję smutku, bo wiem że za chwilę będę mógł przytulić się do Ciebie i trwać w tym uścisku do końca świata.

Jeżeli ktokolwiek czyta ten list, to ja już zapewne nie żyję. Jestem teraz w lepszym miejscu... Wróciłem do domu. Do Gerarda.

Frank

Ostatni list | Frerard [friendship] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz