KU! KU! KUKUŁKA?!

13 3 3
                                    

- Trzeba się zapoznać z moim nowym domkiem!

Takie myśli krążyły po mojej małej głowie. Już obmyślałem plan bezpiecznego poruszania się, by moje delikatne ciasto nie popękało. Nagle światło rozświetliło całą cukiernię.  To cukier zwinnie przeskoczył z jednej na drugą półkę i po drodze kliknął ten mały, biały przycisk jasności. Teraz mogłem rozejrzeć się dokładnej po pomieszczeniu. Ujrzałem jeszcze więcej blatów i następny zmywak. Obok lodówki widniała półka z barwnikami do mas cukrowych, które w tamtym momencie na mnie popatrzyły. Było czysto. Tak czysto, aż się przestraszyłem o ekstrakt pod blatem. Zeskoczyłem (ostrożnie oczywiście) z blatu, wspierając się szczotką i dolną półką. Zajrzałem tam, gdzie ostatnio rozmawiałem z Fabianem (bo właśnie tak się nazywał). Znieruchomiałem. Nie było go! Przesunąłem się bardziej w stronę boku. Na szczęście tam się udomowił. Schowany w kącie popatrzył na mnie swoimi lśniącymi, dużymi gałami.

- Dobry wieczór! Co kolegę sprowadza w moje skromne progi? - spytał powoli.

- Tylko się rozglądam - odpowiedziałem.

- Uważaj na jajka, bo ta partia jest wyjątkowo nieprzyjemna- stwierdził z lekkim zdenerwowaniem w głosie.

Podziękowałem za radę i ruszyłem dalej. Podłoga była święcąca i śliska. Przez chwilę szedłem, aż w końcu zatrzymałem się przy wielkich drzwiach. Nie byłem w stanie ich otworzyć, więc  ruszyłem dalej. Po drodze zobaczyłem resztki lukru na stole. To dziwne, że my wszyscy wiemy o najróżniejszych nazwach ciast, składników i technik wyrabiania słodkości.  Mówili, że tak ma każdy rarytas, który jest stworzony w cukierni. A ja myślałem, że jestem niezwykły. Szkoda, bo może bym zrobił karierę.

Wreszcie doszedłem do jajek. Wszystkie miały grymas złości wypisany na okrągłej twarzy.

- Co się patrzysz? - odburknęło jedno jajo.

- Chciałem tylko o coś zapytać - ostrożnie rzekłem.

Nic nie odpowiedziały. Przez chwilę się zawahałem, lecz postanowiłem kontynuować.

- Co się stało, że jesteście takie zdenerwowane?

Popatrzyły na mnie jeszcze większymi oczyma. Jednym twarze złagodniały, drugim grymas powiększył się.

- Mieliśmy trafić do luksusowej restauracji! Być najlepszym produktem! NAJLEPSZYM! - wykrzyczało jedno jajko z poparciem innych.

Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Nie znałem za bardzo tej cukierni, jednak stwierdziłem, że zaryzykuję i dam dobre świadectwo mojemu miejscu narodzin.

 - A wiecie, że ten lokal ma duże poparcie wśród tutejszych klientów? I to wy jesteście jednym z najważniejszych składników ciast! Ja też z was powstałem. - powiedziałem.

Dużo jaj się zarumieniło i rozpromieniło. Odniosłem sukces! Musiałem pochwalić się nim Fabianowi. Nawet nie zdążyłem zacząć realizować tych myśli. W tym momencie kukułka rozbrzmiała. Chciałem zacząć biec w stronę blatu, na którym mnie położono, lecz cukier zgasił światło. Nic nie widziałem!

- Choć tu szybko! - zawołała gałka muszkatołowa.

Więc ruszyłem w jej stronę...

Rurki zza sklepowej ladyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz