Zza lady spogląda rurka

6 1 0
                                    

Tort spoczął pomiędzy stanowiskami. Idealnie! Podniosłem głowę. Wymagało to więcej wysiłku niż przedtem, ponieważ byłem cięższy. Delikatnie przysunąłem się do krawędzi stołu. Pomiędzy mną a ciastem była średniej wielkości przerwa. Jak mam się przedostać na drugą stronę?

Zejść i wspiąć się na drugi blat? Może i bym zszedł, ale raczej nie dostałbym się na drugi blat. Jestem za ciężki!

Spaść i liczyć no to, że ktoś mnie podniesie i położy tam gdzie ja chcę? Nie! Skruszyłbym się.

Powoli kończyły mi się pomysły. Jeszcze raz spojrzałem w dół i przyglądając się  uważniej zauważyłem rączkę od szafki. Już wiem! Otworzę ją przejdę na tort i spróbuję dostać się do czekolady.

Lecz tu pojawia się problem. Alicja dalej jest tuż obok.

- Muszą ją jakoś odciągnąć od pracy - pomyślałem.

Rozejrzałem się dookoła. Niedaleko mnie zobaczyłem widelec. Poturlałem się do niego. Szybkim ruchem zepchnąłem go na ziemię i powróciłem w dawne miejsce. Ala wzdrygnęła się i popatrzyła na podłogę. Cicho westchnęła, podniosła widelec i ruszyła w stronę zmywaka. Zaczęła myć, więc ja po cichu otworzyłem szufladę. Troszkę ugięła się, gdy się na niej znalazłem.  Szybko znalazłem się na torcie i zatrzasnąłem szafkę.

Teraz musiałem zaryzykować. Nie miałem dużo czasu, więc szybko oddałem skok. Udało się! Jestem na drugiej stronie!

Poszedłem w stronę czekolady. Spojrzałem na nią. Na szczęście jeszcze nie zastygła. Brodacz gdzieś poszedł, więc szybko zanurzyłem się cały w pysznej czekoladce. Wstałem i skierowałem się w kierunku orzeszków. Pacnąłem o nie twarzą i prędko wstałem. Na pewno wtedy wyglądałem smakowicie.

Ale jak dostać się z powrotem do mojej rodziny? O tym nie pomyślałem. Nagle niespodziewanie wrócił brodaty facet.

Popatrzyłem na niego, on na mnie. Podniósł mnie.

- Alicja jeszcze jedna! - powiedział do wychodzącej pracownicy.

Nareszcie trafiłem do pudełka! Przeszliśmy przez drzwi i trafiłem do publicznej części cukierni. Była ona obłędna! Zapach kawy, którą ekspedientka podawała jakiejś nieznajomej mi pani rozniósł się po całym pomieszczeniu. Kilka stolików czekało na klientów.

Ala położyła mnie i moją rodzinę na piękną błyszczącą tace i włożyła za ladę. Wybiła godzina dziewiąta. Otwarcie!

Wysoki mężczyzna zamówił kawę. Kilka dzieci wybrało rurki! Lecz ja zostałem...

Czekałem, powoli liczba klientów malała. Nagle przyszła pyzata, piegowata dziewczynka.

- Tą rurkę z czekoladą,proszę - wskazała na mnie.

Pani za ladą patrząc na mnie zdziwiła się. Wyszła! Po chwili wróciła z Alicją. Poszeptały i wreszcie mnie zapakowano.

Dziewczynka zapłaciła i szybko mnie ugryzła.

- Mniam! - usłyszałem.

Byłem bardzo szczęśliwy! Tak właśnie wyobrażałem sobie życie idealne.

Ruszyłem ku przygodzie w organizmie dziewczyny. Może uda mi się zaprzyjaźnić z wątrobą lub śledzioną...


                                           *          *          *          *           *          *           *            *            *

Cześć! Z tej strony gałka muszkatołowa i ekstrakt waniliowy. Oddajemy w Wasze ręce rękopis naszego serdecznego przyjaciela. Nie mamy pojęcia jak to wszystko spisał! Sami się zdziwiliśmy, gdy kot pracowników przywlókł nam to dzieło. Mamy nadzieję, że podczas czytania na Waszych twarzach pojawił się uśmiech :) Może znów się kiedyś spotkamy! Z pozdrowieniami życzymy Wam spotkania tej cukierni w snach!

                                                                                                                                           Fabian z przyjacielem :)

Rurki zza sklepowej ladyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz