Chapter 5

224 21 2
                                    

NIE SPRAWDZONY 

Taissa POV

tydzień później

Szłam właśnie do szkoły.Wszyscy wokoło rozmawiali o swoich planach na dzisiejszy piątkowy wieczór.Od kilku lat nie miałam interesujących planów na dni o nazwie ,,piątek''.Inni wychodzili na dzikie imprezy,spotykali się z przyjaciółmi albo po prostu gdzieś wychodzili.,a ja-siedziałam w swoich czterech ścianach.

Szpital organizował różne ciekawe zajęcia,ale nie mogłam na nie uczęszczać-nie podobało się to mojej ciotce.Nie chciała żebym miała jakiś przyjaciół,nie chciała żeby było jak z Raven.W szpitalu było pomieszczenie z różnymi grami,instrumentami i tak dalej,w środku byłam tam kilka razy,jednak jak przechodziłam korytarzami mogłam zobaczyć co się dzieje w tej sali.Obok drzwi stało ogromne okno,przy którym częśto stałam przypatrując się tym chorym osobom,które mimo swojej choroby(o której pewnie nie mają pojęcia) cieszą się z życia,śmieją się, uśmiechają,rozmawiają z innymi.

Wchodząc do szkoł spojrzałam na zegarek.Miałam 10 minut spóźnienia.Przez 15 minut musiałam pomóc pani Fray,która twierdziła,że faraon siedzi w jej pokoju.Była lekko wystraszona więc musiałam przez te 15 minut ją uspokajać.

Wbiegłam do sali w której odbywała się biologia.

-Przepraszam za spóźnienie

-Panno May ma pani 10 minut spóźnienia!Nie mogę przyjąć panią na zajęcia,dowidzenia-odpowiedziała mi nauczycielka.

-Do widzenia-odpowiedziałam przewracając oczami.10 minut-pieprzone 10 minut.Kiedyś kogoś nie było przez pół godziny i mógł sobie siedzieć na tych durnych zajęciach.

Usiadłam na ławce i włożyłam słuchawki do uszu.Puściłam moją ostatnio ulubioną piosenkę Bring Me The Horizon-Visions.Zamknęłam oczy.

Poczułam jak ktoś trząsa moim ramieniem.Piosenka się zmieniła.Chyba usnęłam.

-Halo Tai żyjesz?-spytał się Luke

-C-co to znaczy tak-otworzyłam oczy i spojrzałam w błękitne tęczówki blondyna.

-Słuchaj robisz coś dzisiaj wieczorem?-spytał i usiadł na ławce.Posłałam mu zdziwione spojrzenie,nikt mnie o to nie pytał od kilku lat.Chciałam mu powiedzieć,że nie mam dziś żadnych planów,ale cholera jasna,akurat dzisiaj przełożono moją sesje z Georgią z wtorku na dzisiaj.

-Przepraszam Luke,ale jestem dzisiaj zajęta-posłałam mu lekki uśmiech.

-A co dzisiaj robisz?-Musiałam skłamać,nie mogłam mu powiedzieć przecież czegoś w rodzaju ,,Dzisiaj mam sesje ze swoją terapeutką ponieważ mieszkam w szpitalu psychiatrycznym w którym pracujesz''.

-Emm...odwiedzam kuzynkę-skłamałam.Kłamanie szło mi całkeim nieźle-ale tylko całkiem bo zawsze kiedy kłamię,zaczynam się jąkać.

-Um,no to szkoda,to znaczy miłęgo pobytu u kuzynki-uśmiechnął się lekko,trochę speszony i wstał.

-Muszę lecieć-powiedział i poszedł w głąb korytarza.Czułam się trochę dziwnie.Dlaczego się tak zachował?Może chciał porobić sobie ze mnie żarty bo pewnie myślał,że taka ofiara losu jak ja nie będzie mieć planów na wieczór.Pewnie chciał podstępem zaciągnąć mnie na przykład na jakąś imprezę i zrobić ze mnie pośmiewisko.Czy coś w tym rodzaju.

Kolejne lekcje minęły dosyć szybko.Wychodząc ze szkoły widziałam Caluma i Michaela,stali daleko więc rzucili mi krótkie cześć co odwzajemniłam.Weszłam do szpitala i znowu poczułam tę atmosferę.

I'm not psycho•LHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz