Rozdział 45

140 17 11
                                    


To spotkanie miało być ostatnie.

Przynajmniej dla Dereka. O losie Jacksona mieli zadecydować łowcy. Rodzeństwo Hale miało wyjechać, by odnaleźć Annabelle. Londyński emisariusz zapowiedział też przybycie jakiegoś informatora. Pozostało tylko wytrwać do końca rozmów, pożegnać się i ruszyć w drogę.

Nagle drzwi do sali otworzyły się i do środka wszedł jakiś mężczyzna. Tuż za nim do pomieszczenia wpadła sekretarka.

- Panie Parker! Proszę wybaczyć! – zawołała – Mówiłam, że nie przyjmuje pan teraz gości – wyjaśniła wskazując na przybysza – Ale ten pan nie słuchał...

- W porządku, Olivio – prawnik uśmiechnął się serdecznie do asystentki – Ten pan jest uczestnikiem spotkania – skinął na wolne krzesło przy stole, po czym odprawił kobietę - Możesz już iść, Olivio. Dziękuję.

Sekretarka wyszła, a nowo przybyły usiadł na wskazane miejsce i zwracając się do wszystkich, przedstawił się:

- Witam, nazywam się Jean-Pierre Evrémonde – powiedział z wyraźnym francuskim akcentem – Jestem tu, aby przekazać informację o pewnej młodej damie, którą moi towarzysze znaleźli w lesie...

- Mówi pan o Annabelle? - Derek przerwał mu pytaniem, które cisnęło się na usta wszystkim tu zebranym.

- Sądzę, że tak jej na imię – odparł ze spokojem mężczyzna, sięgając do aktówki po jakieś dokumenty – Szatynka, sto sześćdziesiąt pięć centymetrów wzrostu, w drugim trymestrze ciąży – zaczął czytać.

- Gdzie ona jest? – ponownie przerwał mu Hale, powstrzymując się przed zerwaniem z krzesła.

- Została przetransportowana do Francji na leczenie...

- Co jej dolega? - tym razem wtrącił Alexander.

Francuz poprawił okulary i spojrzał na młodego łowcę.

- Nie ulega wątpliwości, że była torturowana. Badania krwi wykazały ślady trucizny – zajrzał do notatek – Obrażenia na rękach sugerują przypalanie ogniem. Do tego niedożywienie, odwodnienie i ogólne wyziębienie organizmu – wymieniał – Tu są zdjęcia, jakie wykonaliśmy – powiedział, podając Parkerowi folder – A także opinia lekarza, który badał dziewczynę.

Prawnik zaczął przeglądać zawartość akt, kiedy z kolejnym pytaniem do gościa zwrócił się pan Edwardson.

- Jakie są rokowania?

- Jej stan jest ciężki – odpowiedział Jean-Pierre – Robimy co w naszej mocy, by ją wyleczyć. Niestety, nie udało się uratować dzieci...

Alexander spojrzał na dziadka, a następnie na wilkołaki.

W tej samej chwili pan Parker odłożył na blat zdjęcie przedstawiającą dwa maleńkie martwe ciała, leżące na stole sekcyjnym.

Jackson nie potrafił oderwać wzroku od straszliwej fotografii. Oddech ugrzązł mu w płucach i nie słyszał nic z tego, co działo się dookoła.

Nawet bicia własnego serca.

Derek z kolei nawet nie odwrócił głowy w tamtą stronę. Ponownie utkwił swój wzrok w blacie stołu.

- Pomimo naszych starań, obaj chłopcy zmarli – wyjaśnił mężczyzna, nie pozostawiając nikomu z zebranych złudzeń.

Nastała grobowa cisza.


***


Wysłannik z Paryża przekazał informację. Reszta była w rękach londyńskich łowców i wilkołaków.

Podążając wilczymi śladamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz