To spotkanie miało być ostatnie.
Przynajmniej dla Dereka. O losie Jacksona mieli zadecydować łowcy. Rodzeństwo Hale miało wyjechać, by odnaleźć Annabelle. Londyński emisariusz zapowiedział też przybycie jakiegoś informatora. Pozostało tylko wytrwać do końca rozmów, pożegnać się i ruszyć w drogę.
Nagle drzwi do sali otworzyły się i do środka wszedł jakiś mężczyzna. Tuż za nim do pomieszczenia wpadła sekretarka.
- Panie Parker! Proszę wybaczyć! – zawołała – Mówiłam, że nie przyjmuje pan teraz gości – wyjaśniła wskazując na przybysza – Ale ten pan nie słuchał...
- W porządku, Olivio – prawnik uśmiechnął się serdecznie do asystentki – Ten pan jest uczestnikiem spotkania – skinął na wolne krzesło przy stole, po czym odprawił kobietę - Możesz już iść, Olivio. Dziękuję.
Sekretarka wyszła, a nowo przybyły usiadł na wskazane miejsce i zwracając się do wszystkich, przedstawił się:
- Witam, nazywam się Jean-Pierre Evrémonde – powiedział z wyraźnym francuskim akcentem – Jestem tu, aby przekazać informację o pewnej młodej damie, którą moi towarzysze znaleźli w lesie...
- Mówi pan o Annabelle? - Derek przerwał mu pytaniem, które cisnęło się na usta wszystkim tu zebranym.
- Sądzę, że tak jej na imię – odparł ze spokojem mężczyzna, sięgając do aktówki po jakieś dokumenty – Szatynka, sto sześćdziesiąt pięć centymetrów wzrostu, w drugim trymestrze ciąży – zaczął czytać.
- Gdzie ona jest? – ponownie przerwał mu Hale, powstrzymując się przed zerwaniem z krzesła.
- Została przetransportowana do Francji na leczenie...
- Co jej dolega? - tym razem wtrącił Alexander.
Francuz poprawił okulary i spojrzał na młodego łowcę.
- Nie ulega wątpliwości, że była torturowana. Badania krwi wykazały ślady trucizny – zajrzał do notatek – Obrażenia na rękach sugerują przypalanie ogniem. Do tego niedożywienie, odwodnienie i ogólne wyziębienie organizmu – wymieniał – Tu są zdjęcia, jakie wykonaliśmy – powiedział, podając Parkerowi folder – A także opinia lekarza, który badał dziewczynę.
Prawnik zaczął przeglądać zawartość akt, kiedy z kolejnym pytaniem do gościa zwrócił się pan Edwardson.
- Jakie są rokowania?
- Jej stan jest ciężki – odpowiedział Jean-Pierre – Robimy co w naszej mocy, by ją wyleczyć. Niestety, nie udało się uratować dzieci...
Alexander spojrzał na dziadka, a następnie na wilkołaki.
W tej samej chwili pan Parker odłożył na blat zdjęcie przedstawiającą dwa maleńkie martwe ciała, leżące na stole sekcyjnym.
Jackson nie potrafił oderwać wzroku od straszliwej fotografii. Oddech ugrzązł mu w płucach i nie słyszał nic z tego, co działo się dookoła.
Nawet bicia własnego serca.
Derek z kolei nawet nie odwrócił głowy w tamtą stronę. Ponownie utkwił swój wzrok w blacie stołu.
- Pomimo naszych starań, obaj chłopcy zmarli – wyjaśnił mężczyzna, nie pozostawiając nikomu z zebranych złudzeń.
Nastała grobowa cisza.
***
Wysłannik z Paryża przekazał informację. Reszta była w rękach londyńskich łowców i wilkołaków.
CZYTASZ
Podążając wilczymi śladami
FanfictionUgryzienie zmieniło Annabelle w wilkołaka. Wybory, których dokonała, uczyniły ją omegą. Bez alfy i stada. Bez rodziny i przyjaciół. Została całkiem sama. Pomimo najszczerszych chęci i zapału, nie dane jej było zacząć wszystkiego od nowa. Wydarzenia...