Rozdział 41

186 15 16
                                    

Prawie pół wieku temu w Wielkiej Brytanii żył wilkołak.

Pochodził z rodziny, której korzenie sięgały XVII wieku, a w której każdy potomek posiadał zdolność zmieniania swego kształtu.

Mimo tak znakomitego rodowodu okazał się jednak potworem. Prymitywną istotą, w porównaniu do której nawet najokrutniejsze ze zwierząt, były humanitarne.

Pragnął władzy, pieniędzy, luksusu. Równocześnie, nie poczuwał się do odpowiedzialności za swoje czyny.

Nie ma gorszej kombinacji dla kogoś, kto jest alfą.

Oferował ugryzienie każdemu, kto mu zapłacił. Duże kwoty –połowa płatna z góry, reszta po udanej przemianie. Dzięki temu alfa zawsze zyskiwał, nawet gdy delikwentowi nie udało się zostać wilkołakiem.

Nieszczęśnicy, których ciała odrzucały ugryzienie, byli często pozostawiani sami sobie. Przywódca rzadko decydował się ich uśmiercać. I nigdy nie robił tego osobiście. To było zadanie dla jego pomocników – facetów od brudnej roboty.

Zupełnie jak w mafii.

Ale w zorganizowanej grupie przestępczej istnieje jakaś forma dyscypliny, fundamentalne zasady, których należy przestrzegać. W tym stadzie panowała czysta anarchia.

Nie było więc zaskoczeniem, że Łowcy powzięli w końcu działania. Rozpoczęli polowanie. Na alfę i na każdego z jego bestialskich zwolenników.

To był czas krwawych walk.

Wojna pochłonęła wiele istnień. Po obu stronach konfliktu. Aż wreszcie, gdy zniknęli wszyscy słudzy bestii, powstało porozumienie.

Głowa klanu łowców oraz nowy przywódca wilkołaków - syn owego tyrana, zawarli sojusz. Każdy zmiennokształtny, który pragnął wieść spokojną egzystencję, musiał dostosować się do warunków tego paktu.

Ci, którzy odrzucili ideę pojednania, musieli opuścić miasto.

Przymierze przetrwało trzydzieści dwa lata. Zostało zerwane w chwili, gdy Amerykański wilkołak zamordował człowieka.


Roger skończył opowieść i w kuchni zapadła cisza.

Członkowie jego stada nie śmieli się odezwać, a Cora oraz Derek nie bardzo wiedzieli, co niby mieliby powiedzieć.

Wyrazić żal, że Jackson zniszczył ich kruchy sojusz z łowcami? Skrytykować ich lęk o własny los, kiedy na szali leżało życie Annabelle?

Czy w obecnej sytuacji rozsądnym jest wszczynać kłótnię?

Córka Talii pomyślała, że ich matka wiedziałaby, jak sobie z tym poradzić. Nawet Deaton byłby w stanie dobrze to rozegrać. Ale Derek i ona?

Nie. Oboje są zbyt impulsywni.

W końcu jednak, zdecydowała się odezwać.

- Powiedziałeś, że przyjęliście Annabelle do stada – zwróciła się do Michaela – W takim razie, porozumienie powinno chronić również ją... Mimo to, została porwana i więziona – spojrzała na alfę – Czy to nie złamanie warunków rozejmu?

- Nie potrafię na to odpowiedzieć w tej chwili – przyznał Roger – Ta kwestia zostanie poruszona na jutrzejszym spotkaniu, na które przybędzie przywódca klanu łowców – spojrzał na rodzeństwo Hale'ów – Wasza obecność będzie konieczna.

- Nie – zaprotestował stanowczo Derek, przez co wzrok wszystkich skupił się na nim – Nie będę tracił czasu na pogawędki. Muszę odnaleźć Annabelle.

Podążając wilczymi śladamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz