𝑪𝒉𝒂𝒑𝒕𝒆𝒓 𝑽𝑰𝑰𝑰.

1.3K 98 14
                                    

Kompletna cisza...
Jedyną zuwalżalną rzeczą była mgła.
Dałaś się ponieść marzenią i wyobraziłaś sobie jak palisz papierosa. Jednak momentalnie stwierdziłaś, że twoje wyobrażenie jest bardzo realistyczne. Poczułaś bowiem zapach spalenizny, a raczej dymu wytwarzany przez ogień. Otworzyłaś niechętnie oczy. Zerknęłaś parę razy w północnym kierunku i zobaczyłaś jak przez mgłę zaczyna prześwitywać niebieska poświata.

Wyglądało to przepięknie, jakby mgła się zafarbowała. Delikatny błękit rozprzestrzeniał się z północy na zachód. Gdy poczułaś mocniej dym otrząsnęłaś się z transu i szybko ustaliłaś co się wydarzyło. Opuściłaś mgłę. Zobaczyłaś niebieski ogień, który rozszerzył się już na wysoką skalę. Wiedziałaś doskonale do kogo należał ten ogień. Uśmiechnęłaś się pod nosem. Ale odrazu spostrzegłaś, że grozi to zawaleniem budynku i większość jest w niebezpieczeństwie. Zapomniałaś chwilowo o osobniku odpowiedzialnym za ogień bo zajęłaś się ugaszaniem go. Ognia było mniej niż dwa lata temu w porcie. Dlatego szybko zdecydowałaś się na drastyczne kroki i paroma gestami dłoni spowodowałaś, że z niebie spadł deszcz. Nasiliłaś swoją indywidualność i zwiększyłaś opady. Po paru sekundach z deszczyku zrobiła się ulewa. Udało Ci się ugasić większość ognia z czego byłaś bardzo dumna. Nie czułaś się źle, wręcz przeciwnie - czułaś się na siłach. Podeszłaś jeszcze do jednego miejsca, w którym palił się ogień i starałaś się go ugasić. Wytwarzałaś też już powoli mgłę. Ponieważ korzystałaś już z deszczu mgła była słabsza. Dogasałaś ogień, gdy nagle poczułaś dłonie na swojej talii.

— Mówiłem ci, że moje płomyczki nie przepadają za deszczem.

Wiedziałaś znakomicie kto to powiedział. Byłaś pełna sił, nie tak jak ostatnio. Uśmiechnęłaś się bo wiedziałaś, że czeka cię dobra zabawa.

— Dzień dobry, panie Dabi fioletowa mumia. — Uśmiechnęłaś się złowrogo, złapałaś chłopaka za nadgarstek i przerzuciłaś go przez ramię na ziemię.

— No proszę, panienka [y/n] pełna sił. Mogę zaprosić do tańca? — Zaśmiał się lekko, wstając i wyciągając rękę, jakby serio chciał cie zaprosić do tańczenia ale to była ironia a na jego dłoni pojawił się niebieski ogień. Odsłunęłaś się błyskawicznie za pomocą wiatru.

— I ty to nazywasz tańcem? — Zaśmiałaś się w jego stronę.

— Dans macabre [z francuskiego: taniec śmierci]. — Uśmiechnął się jak największy psychopata i rozprzestrzenił ogień w twoim kierunku.

— Dans macabre powiadasz? — odezwałaś się unikając ognia. — Niestety ale muszę odmówić. — Na twojej twarzy pojawił się złowrogi uśmiech. Momentalnie na Dabiego spłynął deszcz przez co chłopak zrobił skwaszoną minę. Uniosłaś się za pomocą wiatru lekko do góry i za pomocą całych rąk wytworzyłaś ogromne pioruny.

— Oszukałaś mnie poprzednim razem księżniczko, myślałem, że panujesz tylko nad deszczem. — Zaśmiał się wiedząc co zaraz go czeka.

— Nie nazywaj mnie tak popierdoleńcu, odjeb się najlepiej. — Podziałał ci bardzo na nerwy więc momentalnie zarzuciłaś w jego stronę piorunami. Nie przepadałaś za nimi bo były w niekontrolowane sposób niebezpieczne. Mogłaś skrzywdzić nawet kogoś z policjantów, którzy mimo woli stali dosyć daleko. Więc ostatecznie się wstrzymałaś, ale nie zdążyłaś całkowicie zatrzymać piorunów. Parę z nich uderzyło błyskawicznie o ziemię. Bez żadnych szkód.

Dabi natomiast użył swojego ognia. Mimo iż padał deszcz jego ogień był bardzo silny a wytwarzanego na bieżąco nie dało się przecież ugasić.
Natomiast ty nie dawałaś za wygraną. Postawiłaś na grad, który wcześniej okazał się całkiem przydatny. Jednak chłopaka to całkowicie nie ruszyło. Więc jedynie nasiliłaś deszcz, a on w tym czasie podbiegł do ciebie. Odepchałaś go wiatrem i złapałaś w tornado. Palcem wskazywałaś tor, po którym przemieszczało się tornado, więc machałaś nim od prawej do lewej. Bawiłaś się tak dłuższą chwilę aż zaprzestałaś czynności. Jak tornado całkowicie zanikło zerknęłas przestraszona, ponieważ nigdzie nie widziałaś czarnowłosego. Momentalnie usłyszałaś kroki za sobą, a jak się odwróciłaś chłopak kopnął cię na tyle silnie, żebyś leżała na ziemi. Mimo, że byłaś silna psychicznie i dobrze kontrolowałaś swoją indywidualność, twoja siła fizyczna nie była już tak wspaniała. Jasna i delikatna skóra, która pokrywała cię całą była cienka i krucha jak lód. Bolało cię każde zadrapanie i siniak. Chłopak targnął cię za włosy i rzucił ponownie na ziemię. Uderzyłaś się mocno w rękę przez co jęknęłaś z bólu. Wiedziałaś, że w zwarciu nie masz szans i musisz przejść do defensywy. Nie zdążyłaś nic wymyśleć bo chłopak podszedł do ciebie i kopnął cię w brzuch tak mocno że z ust wypłynęła ci krew. Szybkim ruchem ręki za pomocą wiatru uniosłaś się. Dalej trzymałaś się za bolejący cię brzuch. Chłopak użył ognia przez co musiałaś zrobić unik. Powtarzał tą czynność bez końca nie dając ci czasu do namysłu. Powolnym gestem wytworzyłaś bardzo gęstą mgłę, tak żeby przestępca nie mógł cię w niej znaleźć. Schowałaś się głęboko, żeby na chwilę odpocząć i przemyśleć przebieg dalszej walki.

— Oi oi oi. Księżniczko, czemu się przede mną ukrywasz?

Czułaś poprzez mgłę jak Dabi po niej krąży, aby cię odszukać. Znalazłaś starą metalową rurę, która wyglądała na solidną i złapałaś ją w obie dłonie. Podeszłaś od tyłu do chłopaka, bo bardzo dobrze wiedziałaś gdzie się znajdował. Zamachłaś rurą do tyłu i pokierowałaś ją w kierunku głowy niebieskookiego. Ten natychmiastowo, jakby się tego spodziewał, obrócił się i jedną ręką złapał rurę, drugą trzymał w kieszeni. Przeraziłaś się bo nie wiedziałaś co już możesz zrobić. Zazwyczaj służyłaś jako wsparcie a nie jako główna jednostka militarna.

— [y/n] nie ładnie tak atakować od tyłu. — Poskarżył się na ciebie i szybkim ruchem przeciągnął rurę za siebie, a że ty trzymałaś na niej dłonie poleciałaś w stronę Dabiego lądując na jego torsie. Zarumieniłaś się z nieznanych ci powodów, a on położył jedną dłoń na twojej talii, drugą na plecach.

— S-skąd znasz moje imię? — Wykrztusiłaś tylko to bo nie wiedziałaś co powiedzieć a tym bardziej co zrobić.

— A czy to ważne? Ty też moje napewno znasz. — Odpowiedział.

Zapomniałaś przez chwilę, że jesteście w trakcie walki co chłopak bardzo dobrze wykorzystał bo kopnął cię kolanem w brzuch w to samo miejsce co przedtem ale dwa razy silniej a ty jedynie upadłaś i jęknęłaś z bólu.

— Nie jesteś taka silna jak myślałem. Ale to dodaje ci tylko uroku księżniczko. Za to masz ciekawą indywidualność.

Chłopak spojrzał się na ciebie jakby z pogardą i zaciekawieniem i chwycił cię za rękę. Przypalił ją najdelikatniej jak potrafił ale mimo tego popłakałaś się z bólu a w tamtym miejscu pojawiła się krew. Chłopak zabrał rękę i się zaśmiał.

— Czemu jesteś aż tak delikatna? Zdecydowanie nie nadajesz się na bycie Top. — Ponownie się zaśmiał.

Te słowa cię troche przeraziły.

— Jebnij się w tą swoją pustką główkę idioto. — Syknęłaś do niego. Miałaś nadzieje, że się zabawisz w walce, że pokonasz tego chłopaka ale jak już tak leżałaś na ziemi przez kilka minut to straciłaś jakiekolwiek nadzieję. Ale mimo to czułaś się dobrze. Bo zadawany ból przynosił emocje. Przez to się uśmiechnęłaś.

— Czemu się uśmiechasz? — Zapytał zaskoczony.

— Bo cierpię.

— I co w tym takiego dobrego?

— Emocje...

— Emocje?

— Tak.

Czarnowłosy się bardzo zdziwił jak usłyszał te słowa.

— Ból to negatywna emocja  więc czemu się uśmiechasz?

— A co za różnica czy pozytywna czy negatywna? Po prostu jak ich doświadczam to się mimowolnie uśmiecham.

— Aż tak rzadko je odczuwasz?

— Może...kto wie? — Zaśmiałaś się cicho.

Leżałaś w cierpieniu ale w radości, ponieważ czułaś cokolwiek. Rozmażyłaś się o winie i papierosach. Zaczęłaś przez to bardziej się uśmiechać. Chłopak widząc twoją reakcje zdenerowawał się i kopnął cię z całych sił. Twoje łzy się nasiliły a on jeszcze raz bardzo pożądnie cię kopnął. Czułaś jak tracisz świadomość ale byłabyś jeszcze w stanie walczyć. Oboje zdawaliście sobie z tego sprawę. Ale może ty już nie chciałaś? Może zbyt dobrze czułaś się w obecnym stanie? Nie wiedziałaś co się z tobą dzieję. Nie byłaś w stanie poruszać żadną kończyną.

— Yare yare. — Odezwał się chłopak po czym przerzucił cię przez swoje ramię i gdzieś cię zabrał. Twoje powieki zamykały się a mgła opadała coraz bardziej. Czułaś tylko jak chłopak cię dokądś niesie. Obecnie byłaś już tylko w stanie zamknąć oczy i zasnąć.

𝑩𝒍𝒖𝒆 𝒇𝒍𝒂𝒎𝒆 𝒐𝒇 𝒉𝒐𝒑𝒆 ❀ 𝑫𝒂𝒃𝒊Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz