Opublikowany 14/11/2024r.
Liczba słów: 4000
To miała być krótka opisówka, ale trochę się przedłużyła, tak odrobinkę
___
Do moich uszu dobiegają odgłosy żyjącego miasta. Dźwięk przejeżdżających samochodów z ich oponami trącymi o rozgrzany asfalt i głośnymi klaksonami. Szmery urywanych rozmów bez większego sensu czy składu. Odległa melodia z butki z lodami wpadająca jednym uchem, a uciekająca drugim. Grube szczekanie psa po mojej lewej. Ledwie słyszalny świergot ptaków gdzieś nad moją głową.
Uchylam powieki, kiedy ktoś kolejny raz uderza mnie w ramię, przechodząc obok. Patrzę na witrynę sklepową naprzeciw mnie. Wyeksponowane na niej jaskrawo różowe buty na platformie rażą mnie w oczy i okrutnie gryzą się z resztą stroju manekina ubranego w zwykłą zamszową marynarkę w kolorze piaskowca i garniturowe spodnie tego samego koloru.
Przenoszę wzrok na własne odbicie w szybie. Poprawiam kołnierzyk białej koszuli, której jeden z pierwszych guzików zostawiłam rozpięty, by choć trochę się ochłodzić, bo materiał niestety nie przepuszczał powietrza.
Spoglądam na zegarek w telefonie, zostało mi jeszcze dziesięć minut do spotkania.
Denerwuję się i to bardzo.
Jeśli dostanę tę pracę, to chcę wynająć mieszkanie i znów stanąć na nogi. Może i dobrze mieszka mi się z Harry'm, ale chcę się wyprowadzić. Znów chcę być samodzielna i niezależna od nikogo. Sama chcę rozgrywać wszystkie karty i żyć na własnych zasadach.
Kieruję się w stronę siedziby firmy OXXOR. Z daleka widzę przeszklony budynek z dużym logo, ładnie spajający się z sąsiednimi budynkami, również ze szkła i betonu.
Mijam tłum kobiet i mężczyzn ubranych oficjalnie, którzy zapewne śpieszą się na lancz. Wspinam się po schodach i przez przeszklone drzwi wchodzę do przestronnej recepcji. Pomieszczenie było przyjemne dla oka, utrzymane w kolorach szarości i brązu. Podchodzę do recepcjonistki, w granatowym stroju, która siedząc za biurkiem, pisała coś na komputerze.
- Dzień dobry, jestem Hermiona Grenger. Byłam umówiona z panią prezes Pansy Parkinson. - mówię, uśmiechając się nieśmiało, a dość ładna brunetka za biurkiem unosi na mnie swoje spojrzenie.
- Proszę jakiś dokument tożsamości.- rzuca do mnie ze znudzonym wyrazem twarzy, a ja szybko podaje jej swój dowód tożsamości. - Proszę poczekać chwilę. - zabiera dokument i skupia wzrok znowu na monitorze komputera. Po chwili sięga po telefon, po wystukaniu numeru przykłada czarną słuchawkę do ucha.
- Hermiona Grenger, przyszła na spotkanie z prezes Parkinson. - mówi do słuchawki, a ja nie spuszczam z niej wzroku.
Kobieta słucha odpowiedzi po drugiej stronie przez chwilę, po czym odkłada słuchawkę. Wystukuje coś na klawiaturze i bez patrzenia na mnie podaje w moją stronę kartkę papieru, wraz z moim dowodem.
- Piętro numer dziewięć. Pani prezes przyjmie panią w porze swojego lanczu. Windę ma pani po lewej. - kończy, a ja biorę od niej kartkę.
- Dziękuję. - żegnam się i idę do metalowych drzwi windy połyskujących w promieniach słońca.
Wciskam przycisk przywołania i mam szczęście, bo drzwi od razu się otwierają z cichym brzdękiem. Wchodzę do małego pomieszczenia i od razu wciskam przycisk odpowiedniego piętra.
Opieram się o jedną ze ścianek windy, a w przeciwległym lustrze widzę swoje odbicie. Odruchowo poprawiam pasmo włosów, które opada mi na czoło, chowając je za ucho. Przypatruje się sobie w odbiciu, moja twarz jest lekko czerwona od gorąca panującego na zewnątrz. Czuję jak po czole, spływa mi kropla potu, więc ocieram ją dłonią, a później wycieram ją w materiał jeansowych spodni, które mam na sobie.
CZYTASZ
Instagram||Harry Potter||
RomanceInstagram z postaciami ze świata Harry'ego Potter'a. Postacie żyją w realnym świecie, więc nie ma magii, ale jest za to trudna przeszłość i przyszłość, nie akceptacja społeczna, spiski, miłość... i próba normalnego życia mimo bycia rozpoznawalnym To...