1

26 4 0
                                    




Jamie

Nad moją głową rozlega się dobrze mi znany dźwięk dzwonka, a zapach kawy niemal od razu wdziera się do mojego nosa. Wzrokiem wędruję w stronę lady, za którą stoi śliczna brunetka. Kiedy nasze spojrzenia się spotykają, posłała mi promienny uśmiech. Jej ciemne, czekoladowe oczy odbijają złote światełka porozwieszane w całej kawiarni. Włosy ma dzisiaj spięte w niedbały kok, a parę luźnych pasemek zwisa wzdłuż jej twarzy. Grzywka, która sięga oczu, nadaje jej jeszcze więcej uroku. Wygląda pięknie - czyli jak zwykle.

    Można by pomyśleć, że się przyjaźnimy albo chociaż znamy. Prawda była nieco inna. Ona pamiętała mnie jedynie ze szkoły, gdzie nie zamieniłem z nią ani jednego słowa. Nie to, że byłem nieśmiały, po prostu wiedziałem, że ktoś jej pokroju nie pasuje do osoby takiej jak ja. Ona była lubiana przez sporą część szkoły, ale nie była jak te puste lalunie. Nigdy się nie wywyższała, biło od niej pozytywną energią. Co innego ja. Trzymałem się swojej paczki, przyjaciół z kółka fotograficznego i to mi wystarczało. Nic poza tym. Och błagam, nie miałem nawet dziewczyny w liceum.

    Z aparatem zawieszonym na szyi idę w stronę kasy. Kolejki nie ma, więc od razu staję z nią twarzą w twarz.

— Cześć. To co zwykle? — pyta Cassie. Żebym nie wyszedł na stalkera, powiem, że jej imię znam jeszcze ze szkoły, którą swoją drogą skończyliśmy w czerwcu tego roku. Plus, ma plakietkę imienną.

— Cześć i tak. — Patrzę w bok, gdzie znajduje się stolik, przy którym najczęściej siedzę. Jest wolny. — Miejsce to co zawsze.

Kiwa głową, uśmiechając się i przypina karteczkę z zamówieniem w wolne miejsce obok kilku dużych ekspresów do kawy.

    Zajmuję wybrane miejsce i kładę torbę oraz aparat na podłodze. Rozglądam się po trochę wybrakowanej w klientów kafejce. Nie dziwię się, że dzisiaj jest tu niewiele osób, w końcu jutro Wigilia. Większość pewnie robi ostatnie świąteczne zakupy, a dzieci bawią się na lodowisku niedaleko. Cóż, później zapewne będzie większy ruch. To miejsce jest znane jako najlepsza kawiarnia w mieście. Ludzie uwielbiają tutejszą kawę. Oczywiście nie jestem wyjątkiem, ale nie przychodzę tu tylko i wyłącznie dla kawy i ciasta. Czasem robię tu zdjęcia. Właściwie mam ich pełno. Na niektórych jest po prostu ten lokal, na innych różne ujęcia klientów, kawy czy innych takich. Za to moje ulubione przedstawiają Cass podczas pracy. Ta pasja, z którą wykonuje swoją robotę jest niesamowita. Uwielbiam się jej przyglądać.

    Kiedy spoglądam na bar, Cassie właśnie wychodzi na zaplecze, a razem z nią idzie moja kumpela, która także tutaj pracuje. Sydney macha mi na przywitanie, na co odpowiadam kiwnięciem głowy i uśmiechem. Przyjaźnią się odkąd Syd przeprowadziła się do naszego miasta, a było to jakieś cztery lata temu. Parę razy przyszła na zajęcia dodatkowe z fotografii, a także prowadziła szkolną gazetkę i właśnie stąd się znamy. Wydaje mi się, że wie, co czuję do jej przyjaciółki. Jednak błagam w duchu, by nie maczała palców w tej sprawie.

***

               Cassie

— Mogę się dowiedzieć, po co zaciągnęłaś mnie do ciemnego schowka na szczotki, kiedy mamy cały magazyn i prawie pustą kawiarnię do dyspozycji? — pyta, zakładając ręce na krzyż.

— Myślałam, że cię usłyszał! — szepczę.

— Wiesz, że on nas stąd nie usłyszy, prawda? — Śmieje się. Wzdycham głęboko, przewracając oczami. — Och, czyli mi nie wierzysz. Okej, więc patrz. Jamiiieee! — zaczyna krzyczeć, więc w zaledwie sekundę znajduję się obok niej i zatykam jej ręką usta.

Caffeine KissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz