🌍I🌍

236 8 4
                                    

*pov Dylan*

Spojrzałem na moja siostrę bliźniaczkę, która jak zwykle skakała z radości. Znowu przeprowadzka... Tym razem mieliśmy lecieć do Anglii, do Londynu. Byliśmy już tam kilka razy, ale tylko przejazdem. Nie żebym narzekał, ale to staje się powoli już męczące. Chcałbym mieć normalnych przyjaciół, a jedyne co mam to upierdliwą siorę.
Od zawsze kiedy pamietam żyliśmy z rodzicami na torbach. Nigdzie nie zostawiliśmy dłużej niż 6 miesięcy.
Mnie zaczynało to irytować, ale Nika -moja siostra- miała całkiem inny charakter i podejście do życia. Ją cieszyły drobnostki (czego często nie rozumiałem, bo jak można z tego, że dziecko na ulicy powiedziało ci "Dzień dobry"?).

Pewnie zastanawiacie się skąd moi rodzice biorą na to wszystko kasę. Otóż tata mojej mamy, czyli mój dziadek, miał wielką firmę, a po swojej śmierci spisał ją na mame. Musicie wiedzieć, że moja rodzicielka nie jest ogarnietą kobietą i na pewno nie poradziła by sobie z firmą, więc jedyną słuszną opcją było jej sprzedanie. I tak też się stało. Dzięki temu od dawna podróżujemy i zwiedzamy cały świat. Nie wiem czy jest jakieś miejsce, w którym nie byłem.

Sprawdziłem jeszcze raz czy wszystko zabrałem i udałem się do auta. Chwilę później dogoniła mnie Dominika.

-Cieszysz się, że jedziemy do Londynu?- zapytała z entuzjazmem.

-Wszystko mi jedno- odparłem zgodnie z prawdą.

-Ugh...-fuknęła-Czy ty zawsze musisz być taki obojętny Dylan?

Nie odpowiedziałem jej na to pytanie i nie musiałem, bo ona dobrze znała odpowiedź. Bylismy bardzo blisko siebie, wiedzieliśmy o sobie prawie wszystko, przez co nie musiałem nic mówić, a dziewczyna i tak wiedziała o co mi chodzi.

Nie musieliśmy czekać długo w aucie, bo zaraz przyszli rodzice i ruszyliśmy w drogę. Po kilku minutach słuchania jakiś beznadziejnych piosenek w radio i oglądaniu widoków za oknem oczy zaczęły mi się kleić i zasnąłem.

Śnił mi się przepiękny blondyn. Sam w sumie nie wiem czemu nazwalem go przepięknym. Nie bylo w nim nic nadzwyczajnego. Widziałem już wiele fajnych lasek i facetów, z kilkoma się przelizałem czy tam przespałem (co niedokonca spodobało się mojej siostrze), jednak nie było to jakieś emocjonalne i ważne, abym to musiał pamiętać, ale patrząc na tego chłopaka czułem coś innego. Coś takiego... No właśnie nawet nie wiem jak mam to uczucie opisać. Takie lekkie drgania w podbrzuszu, jakby latały tam jakieś motylki.

Najlepsze jest to, że blondyn tylko stał, a dodatkowo nie przypominam sobie, żebym go kiedyś widział.

To serio było dziwne. Chciałem dłużej pomyśleć czy na pewno nie widziałem go kiedyś, ale obudził mnie pełen radości głos siostry:

-Już jesteśmy!- zakrzykneła.

-Musisz się tak drzeć?-spytałem niezadowolony.

-Oh zamknij się-odparła przywracając oczami i ponownie zaczęła podziwiać widoki za oknem.

Czasami zastanawiam się jakim cudem my w ogóle jestesmy rodzeństwem. Ona żywa, szybko dostosowuje się do nowego otoczenia, a ja zamknięty w sobie, chcący mieć to jedno swoje miejsce na ziemi. Dodatkowo nasz wygląd. Ja ciemnooki brunet, ona niebieskooka blondynka. Czy to ma jakiś sens?

Mimo naszych różnic dogadywalismy się i pomagalismy sobie nawzajem. Bylismy dla siebie taką pomocą i ostatnim kołem ratunkowym. Szczere wam powiem, że nie wymienił bym jej na nikogo innego, mimo, że często jej powalony charakter daje mi w kość.

Kilka chwil później pojechaliśmy pod duży blok i weszliśmy na ostatnie piętro. Gdy tata otworzył nam drzwi ujrzałem duży pokój z jadalnią i kuchnią. Był bardzo ładnie umeblowany, przez co wydawało mi się, że już panuje tu rodzinna atmosfera.

-Dominika twój pokój to pierwsze drzwi na prawo, Dyl twoj pierwsze na lewo. Zaraz obok kuchni jest łazienka- poinstruował nas ojciec, a ja posłusznie wziąłem walizki i poszedłem do wskazanego pokoju.

Był on nieduży, ale wystarczyło miejsca, by spokojnie się w nim poruszać. Usiadłem na łóżku i dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że nazajutrz musimy z Niką pójść do nowej szkoły. Co jak co, ale nauka według moich rodziców jest ważna, więc nawet jak się przeprowadzamy mamy w okolicy nowego domu szkołę do której będziemy uczeszczali. Przynajmniej do czasu kolejnej przeprowadzki.

Westchnąłem i rozpakowałem część ubrań, by mieć mniej roboty następnego dnia. Po tym umyłem się i poszedłem spać, wcześniej ustawiając sobie budzik, by następnego dnia obudził mnie do szkoły, bo nikt inny tego nie zrobi.

Podróże Aż Do Celu [DYLMAS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz