2

641 15 3
                                    

Była godzina jedenasta, kiedy Kordian wysiadł na dworcu głównym w Szczecinie. Wyciągnął swojego iPhone' a i odpalił aplikację z mapami. Wpisał nazwę hotelu, w którym miał rezerwację. Novotel znajdował się piętnaście minut spacerem od dworca. Uznał, że nie ma sensu brać taksówki i się przejdzie. Udało mu się dotrzeć nawet szybciej niż pokazywała nawigacja. Zameldował się, a potem udał się do pokoju rozpakować swój niewielki bagaż. Wziął prysznic, a potem położył się w łóżku razem z laptopem. Chciał zaplanować sobie, co będzie robił przez najbliższe dni. Włączył swojego MacBooka i po chwili na pulpicie wyświetliło mu się zdjęcie Joanny. Mimo wszystko, wywołało ono uśmiech na jego twarzy. W końcu to z nią spędził najpiękniejsze chwile w swoim życiu. Owszem, nie zawsze mówiła mu prawdę od razu, jednak w ostateczności wszystko mu wyjaśniała. Tym razem jednak nie chodziło tylko o zatajenie prawdy dla dobra prowadzonej sprawy. Może i byłby jej w stanie wybaczyć i tym razem, ale ona nawet nie próbowała się tłumaczyć, ani go zatrzymać, tak jakby jej nie zależało na nim. To go bolało najbardziej.
Kordian zmienił tapetę na systemową i odpalił przeglądarkę. Zaczął przeszukiwać oferty szczecińskich teatrów oraz muzeów. Znalazł kilka propozycji, które go zaciekawiły. Zapisał sobie w notatkach kilka miejsc. Przez internet zamówił sobie bilet na spektakl "Kogut w rosole". Sprawdził jeszcze, jakie restauracje polecają szczecinianie. Znalazł jedną, która była oddalona raptem o jeden kilometr od hotelu, w którym się zatrzymał. Postanowił, że to właśnie tam wybierze się na obiad. Założył biały T-shirt, na to zarzucił dżinsową koszulę. Spodnie wybrał w kolorze czarnym. Opuścił hotel i skierował się w stronę Podzamcza. Wybrał trasę wiodącą wzdłuż Odry.

***

Joanna przyglądała się blondynowi o niebieskich oczach, który postanowił jej przeszkodzić. Był dobrze zbudowany, ale nienapakowany. Miał na sobie białą koszulę z podwiniętymi rękawami i jeansy. Był w wieku Zordona.
- Miałeś tutaj nie przychodzić i przecież mówiłam tej praktykantce, żeby nikogo nie wpuszczała do mnie - odparła w końcu, kiedy doszła do siebie.
- Wiem, ale udało mi się jakoś przemknąć - odpowiedział.
- To w jakim ludzko pojętym celu się tu zjawiasz? - zapytała, wyciągając z torby paczkę papierosów.
Wyciągnęła jednego z pudełka i zapaliła. Nie proponowała mężczyźnie, bo doskonale wiedziała, że on nie pali. Blondyn podszedł do okna. Prawniczka wstała od biurka i zbliżyła się do trzydziestolatka. Dopiero teraz zauważyła, że łzy mu spływają po policzkach.
- Damian, co się stało?
- Jest co raz gorzej - odpowiedział, przenosząc wzrok z Pałacu Kultury i Nauki na Chyłkę.
W jego oczach było widać zmęczenie i rozpacz.
- Ja już po prostu nie daję rady - dodał.
Joanna przytuliła Damiana.
- Zobaczysz, że znajdzie się dawca.
- Najgorsze jest tłumaczenie tego wszystkiego Ali. Ewelina też nie daje rady. Przecież Ala ma dopiero pięć lat, a ona przeszła więcej niż nie jeden dorosły - rzekł.
- Przejdziemy przez to razem - powiedziała i pocałowała go w czoło.
- Dziękuję, że jesteś. Nie wiem, czy bym sobie sam poradził.
- Od tego mnie masz.
Dalej trwali w uścisku.
- Nie boisz się, że zaraz Kordian wparuje lub ktokolwiek inny?
- Kordiana nie ma, a reszta wie, że ma mi nie zawracać dupy przed południem.
Damian wyczuł w jej głosie, że coś jest nie tak. Odsunął ją delikatnie od siebie i popatrzył jej prosto w oczy.
- Co jest?
- Pokłóciliśmy się z Zordonem. On złożył rezygnację i z tego, co mówił Kormak, pojechał do Szczecina - odparła, spuszczając głowę.
Wróciła za biurko i odświeżyła pocztę mailową. Damian usiadł na przeciwko niej i czekał, czy Joanna powie coś więcej. Ona jednak milczała.
- Poszło o mnie? - zapytał, a prawniczka kiwnęła głową na tak. - Powiedziałaś mu?
- Nie wiem, jak się dowiedział. Potraktował mnie jednak tak, że nie miałam zamiaru mu nic tłumaczyć - odpowiedziała, chowając twarz w dłonie. - Poza tym, on też nie za bardzo chyba chciał mnie słuchać, bo zaczął się od razu pakować.
- Moim, ale to moim zdaniem, bo zrobisz jak będziesz uważała za słuszne, powinnaś jechać do tego Szczecina i mu wszystko wyjaśnić. Może cię to trochę zaboli, ale wiesz, że wina leży po twojej stronie? Gdybyś mu wszystko wyjaśniła na samym początku, to by nie było tego wszystkiego.
- Wiem, że to moja wina, ale wiesz, jakie to dla mnie wszystko trudne. Z resztą, zastanawiam się, czy cokolwiek w moim życiu było łatwe.
- Dasz radę - Damian posłał kobiecie uśmiech. - Ale teraz muszę lecieć do Eweliny i do małej.
- Jasne, trzymaj się.
Oboje wstali od biurka i się przytulili.
- Wpadnę może później do was - rzuciła jeszcze.
Po chwili drzwi się zamknęły, a ona wzięła głęboki oddech. Spojrzała na zegarek. Za kwadrans miała zaplanowane spotkanie zarządu. Uznała, że zacznie szukać sobie jakiegoś noclegu w stolicy Pomorza Zachodniego. Wybór padł na Raddison Blu. Był w centrum, a niedaleko znajdowały się dwie galerie handlowe. Zarezerwowała sobie od razu nocleg. Przed pójściem na spotkanie, zapaliła jeszcze jednego papierosa.
Zabrała ze sobą wszystkie papiery i udała się do sali konferencyjnej. Zebranie trwało godzinę. Zaraz po nim Joanna udała się do Kormaka.
- Mów, gdzie się zatrzymał.
- W Novotelu - odpowiedział i dał Joannie kartkę z adresem.
- Jesteś wielki i pamiętaj, żeby nic mu nie mówić.
- Czekaj, miałaś z nim romans? - zapytał niepewnie.
- Ja pierdolę, jak wy mało wiecie - przewróciła oczami i wyszła z pomieszczenia.
Joanna załatwiła wszystko, co miała tego dnia do załatwienia w kancelarii, a potem udała się, aby odwiedzić Damiana i jego rodzinę.

Chyłka & Zordon || Trudna przeszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz