Joanna zaparkowała swoją iks piątkę pod oddziałem nefrologii podlegającym pod Wojskowy Instytut Medyczny. Wysiadła i podeszła do bagażnika. Wyciągnęła z niego wielkiego pluszowego misia i ruszyła w stronę wejścia. Oczywiście, zmierzając w stronę odpowiedniej sali, natknęła się na pielęgniarkę, która zaczęła się kłócić o to, że nie powinna wnosić takich zabawek do środka. Chyłce udało się po dłuższej dyskusji urobić pielęgniarkę. Pięć minut później wchodziła już do niewielkiej sali, w której przebywała pięcioletnia dziewczynka ze swoimi rodzicami.
- Babcia! - ucieszyła się pięciolatka na widok kobiety.
- To dla ciebie słońce - powiedziała, podając małej misia.
- Dziękuję - odparła i wtuliła się w pluszaka. - Jesteś najlepszą babcią na świecie.
- Nie przesadzasz, mamo? - odezwał się Damian.
Joanna czuła, jak bicie serca jej przyśpiesza. Nigdy nie przypuszczała, że kiedykolwiek ktoś będzie mówił do niej mamo, a już tym bardziej babciu.
- Mam tylko jedną wnuczkę, więc mogę sobie pozwolić na rozpieszczanie jej - odparła, zajmując zwolnione przez Damiana miejsce. - W końcu chyba od tego są babcie.
Mimo tego, że czuła się przez to staro, to była dumna z tego, że dołączyła do grona babć. Może w życiu małej Alicji pojawiła się dosyć późno, ale za to pokochała ją bardzo. Dziewczynka to odwzajemniała. Uwielbiała bardzo spędzać czas z Joanną. Zawsze wyczekiwała jej z utęsknieniem i co chwila pytała się, gdzie jest babcia. Chyłka też nie umiała żyć bez małej. Zwariowała na jej punkcie. Nawet czuła się podle na myśl, że musi wyjechać na kilka dni z Warszawy.
- Słyszałam mamo, że wybierasz się do Szczecina - odezwała się Ewelina.
- Tak, jadę ratować to, co spier...
- Mamo... - upomniał ją Damian.
- Zepsułam znaczy się - poprawiła się i uśmiechnęła.
Mimo, że Ala zmieniła ją bardzo, to pewnych nawyków nie umiała się pozbyć, tak jak na przykład przeklinania.
- Wyjeżdżasz babciu? - zapytała z rozżaleniem w głosie Alicja.
- Ale tylko na kilka dni, spokojnie mała - odpowiedziała, odgarniając jej kosmyk z buzi.
Posłała jej ciepły uśmiech.
- Ale jak wrócisz, to przyjdziesz do mnie od razu?
- Tak, obiecuję. Będę też codziennie do ciebie dzwonić. Jak będziesz chciała pogadać, to też będziesz mogła zadzwonić. Na pewno odbiorę.
- Kocham cię - powiedziała dziewczynka i wyciągnęła ręce w stronę Joanny, żeby się przytulić.
Chyłka zbliżyła się do dziewczynki, aby ją objąć.
- Ja też cię kocham Alu - szepnęła.***
Kordian snuł się po ulicach Szczecina. W końcu dotarł na Jasne Błonia. Usiadł na wolnej ławce. Zamknął oczy i wziął głęboki oddech. Zaczął się zastanawiać, czy nie poszukać może pracy w Szczecinie. Miasto mu się nawet spodobało. Nie było tak wielkie jak Warszawa, ale również mógł doświadczyć miejskiego zgiełku. No i oczywiście życie w Szczecinie było tańsze niż w Warszawie.
Po chwili usłyszał damski głos.
- Kordian, a co ty tutaj robisz?
Otworzył oczy i ujrzał szatynkę.
- Gośka? - na jego twarz wkradł się uśmiech.
Kobieta była jego przyjaciółką z czasów licealnych. Nie byli nigdy parą, ale dogadywali się świetnie. Potem jednak każde z nich poszło w swoją stronę. Ona wybrała studia w Szczecinie na Akademii Morskiej, a on został w Warszawie.
- Każdego bym się tutaj spodziewała, ale nie ciebie. Prowadzisz jakąś sprawę tutaj?
- Nie, właściwie to przyjechałem tutaj odpocząć - odpowiedział.
Kobieta przysiadła się do Oryńskiego i uważnie mu się przyjrzała.
- Żeby odpocząć, to się jedzie w góry, na Mazury, nad morze, ale nie do miasta.
- No to pojechałem, nad morze - zaśmiał się Kordian. - Przecież nie od dziś wiadomo, że Szczecin leży nad morzem. A poza tym nie lubię zbyt dużego spokoju.
- Jasne, rozumiem, ale czemu akurat Szczecin, a nie na przykład Wrocław albo Poznań?
Dla Kordiana odpowiedź była akurat prosta. Za równo jedno jak i drugie miasto przypominało mu o Chyłce. Ze Szczecinem nie był związany emocjonalnie, dlatego był jedną z lepszych opcji. Postanowił jednak nie podawać prawdziwej przyczyny.
- Byłem tam już, teraz chciałem zobaczyć Szczecin. Strasznie niedoceniane miasto, a mi się bardzo podoba.
- Sam tu przyjechałeś?
- Tak - odpowiedział ze smutkiem.
- Jak nic złamane serce - stwierdziła.
- Skąd wiesz?
- Bo to widać. No mów, co się stało.
Kordian w końcu pękł i zaczął opowiadać o tym, co się wydarzyło, mimo że z początku nie miał zamiaru się tłumaczyć. Czuł jednak, że może jej o wszystkim powiedzieć. Małgorzata wysłuchała zwierzeń Oryńskiego. Kiedy skończył, przyglądała mu się jeszcze chwilę. W końcu postanowiła to skomentować.
- Ale ty jesteś głupi.
- No jestem głupi, że tak jej ślepo ufałem - stwierdził, a szatynka się zaśmiała.
- Nie o to mi chodzi. Nie dziwi mnie, że nie chciała ci się tłumaczyć. Z tego, co zrozumiałam, to z góry założyłeś, że ona cię zdradza i ją osądziłeś. Na miejscu tej twojej Chyłki zachowałabym się podobnie - odparła.
- Widziałem ją, jak się obściskuje z jakimś facetem.
- Obściskuje?
- No przytulali się, a on ją pocałował potem w czoło.
- No i to od razu oznacza, że cię zdradza? Weź się zastanów, co mówisz, bo to jest żałosne i dziecinne. Poza tym to jest powód do rezygnacji z pracy? Przełożenie spraw prywatnych na zawodowe? Głupota - powiedziała i podniosła się z ławki.
Wyciągnęła z torebki i podała swoją wizytówkę.
- Jakbyś chciał jeszcze pogadać, to dzwoń. Muszę lecieć - dodała i oddaliła się.
Zordon odprowadził ją wzrokiem. Zaczął myśleć o tym wszystkim. Jego przyjaciółka ze szkolnych lat mogła mieć racje. Faktycznie zbyt pochopnie ocenił Joannę, tym bardziej, że nigdy wcześniej nie wywinęła mu podobnego numeru i to powinno było dać mu już do myślenia. On jednak był tak zaaferowany, że nie myślał racjonalnie i działał pod wpływem emocji. Dopiero Małgorzata wylała na niego kubeł z chłodną wodą. Podniósł się z ławki i ruszył w stronę hotelu. Początkowo miał podjechać tramwajem, jednak w końcu zdecydował się na spacer. Kiedy dotarł na miejsce, była godzina dwudziesta pierwsza. Basen, znajdujący się w hotelu był już zamknięty, dlatego postanowił, że obejrzy jakiś film. Odpalił swojego MacBooka. Przed włączeniem filmu sprawdził jeszcze pocztę mailową. Miał dwie nieodebrane wiadomości od swoich szefów - Artura i Joanny. Obie miały ten sam przekaz, tyle że ta od drugiej osoby, miała bardziej dosadny wydźwięk. No i na tyle było z oglądania filmu. Zaczął znowu myśleć o kobiecie. Doszedł do wniosku, że faktycznie nie zachował się dojrzale. Znał przecież Chyłkę bardzo dobrze. Kto, jak kto, ale ona nie byłaby do tego zdolna i dopiero teraz zaczynało to do niego docierać. Musiało być jakieś drugie dno. Zawsze było. Zastanawiał się, jakie tym razem. Do tego po treści maila mógł wywnioskować, że zależy jej na nim. Wiedział już również, że Joanna planuje wyjazd do Szczecina. Kormak, mimo obietnicy, poinformował go o wszystkim. W momencie, gdy wchodził do hotelu, dostał od niego smsa. Kordian miał go jednak kryć, bo wiedział, co się stanie, gdy Chyłka się o dowie, że chudzielec cokolwiek mu przekazał. Swoją drogą, dziwnie przypadkowe było dla niego również spotkanie z Gośką i taka rozmowa, ale uznał to już za paranoję i jakby to określiła Joanna "zordonowską teorię spiskową". Poza tym, mówi się również, że świat jest mały, więc jak najbardziej mógł to być przypadek. Przecież Chyłka nie znała Gośki. Za nim zasnął, przez jego głowę przewinęło się tysiące scenariuszy, kim był mężczyzna, z którym widział Chyłkę. Nie wiedział, że odpowiedź pozna już następnego dnia.
CZYTASZ
Chyłka & Zordon || Trudna przeszłość
Mystery / ThrillerKordian Oryński odkrywa tajemnicę Joanny Chyłki, o której kobieta chciałaby zapomnieć. Do tego w jej życiu pojawia się młody mężczyzna, który wywraca jej życie do góry nogami. Czy związek Kordiana i Joanny przetrwa? Kim jest młody mężczyzna? Tego...