1

732 47 3
                                    

Deku

Kolejny raz siedziałem zamknięty w pokoju. Łzy spłynęły po moich bladych policzkach. Spojrzałem na nadgarstki, na których od około miesiąca prawie codziennie pojawiają się nowe nacięcia.

Jestem w związku z Kacchanem prawie pół roku... Na początku to była szczęśliwa, zdrowa relacja pełna miłości, ale... Pare tygodni temu wszystko się zmieniło.

Teraz widuje Kacchana tylko w szkole albo czasem we wspólnej kuchni lub na korytarzu... Wtedy mnie wyzywa a ja uśmiecham się do niego przepraszając, aby mnie nie pobił... Ta obawa wróciła. Boję się go... Ale w tym samym czasie go kocham.

Codziennie widząc go na korytarzu łzy cisną mi się do oczu, ale muszę je powstrzymywać ze świadomością że zaraz do mnie podejdzie i zacznie mnie obrażać.
Nie mogę pozwolić sobie na płacz przed nim. Nie kiedy jest taki wobec mnie.

Co jeśli kiedy na nowo zobaczy jaki żałosny jestem, zerwie ze mną...? Ten związek niby już nic nie znaczy, ale jednak w jakiś sposób pociesza mnie świadomość tego że nie zerwał ze mną.

Ochako zauważyła, że nie spędzamy ze sobą tyle czasu co wcześniej i pytała się mnie czy wszystko jest w porządku, ale udało mi się wmówić jej że wszystko jest okej.

Wstałem powoli i podszedłem do biurka z którego wziałem jedną z czystszych żyletek. Nie boję się że ktoś je zobaczy. Nie wpuszczam nikogo do mojego pokoju. Wziąłem głeboki wdech następnie powoli wydychając powietrze.

Nie mogę robić tego tak często... Ktoś zauważy... Zanim zdecydowałem się to zrobić odrzucilem ostry kawałek metalu w kąt pokoju. Moim ciałem wstrząsnął szloch a ja objąłem się rękami próbując wyobrazić sobie, że Kacchan tu jest i to on mnie przytula. Pomogło w minimalnym stopniu.

Powoli podszedłem do łóżka i wszedłem pod kołdrę przytulając ją mocno. Powoli się uspokajałem, a po paru minutach zasnąłem. W końcu była już trzecia rano.

O dziwo, tą noc przespałem bez żadnego koszmaru, ani zwykłego obudzenia się, więc mimo worów pod oczami można powiedzieć że się wyspałem.

Poranna rutyna czyli korektor pod oczy, ubrania i jakiekolwiek śniadanie, abym nie zasłabł w szkole.

Wolny spacer do szkoły. Lekcja, przerwa, i tak kilka razy, a potem najgorsze czyli trening.

Starałem się jak mogłem bo nie porzucilem marzenia zostania bohaterem, ale teraz... To jest poprostu trudne i odczuwam dużo więcej bólu. I fizycznego, i psychicznego. Ten drugi rodzaj bólu szczególnie jak widzę uśmiechniętego Kacchana "zabijającego" najczęściej Kirishimę i Denkiego, ale zdarzy się też że próbuje "zabić" innych. W dodatku wydaje mi się że Kirishima i Bakugou nieco sie do siebie zbliżyli...

Odwróciłem się starając się nie uronić łzy, i wróciłem do treningu. Po trzech męczących i strasznie długich godzinach, wreszcie byłem w pokoju. Dzisiaj o dziwno nie czułem sie tak strasznie źle. Może gdzieś wyjdę? Jeszcze oszaleje do końca od ciąglęgo siedzenia w pokoju.

Takie na początek, nie wiem jak się przyjmie. Mam nadzieję że się spodobało i ktoś zostanie przy tej książce... Oczywiście jeśli zdecyduję sie na dalsze pisanie jej.

Dla Twojego Bezpieczeństwa |BakuDeku| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz