7

480 47 1
                                    

Uśmiechnąłem się delikatnie uchylając oczy. Popatrzyłem na blondyna leżącego na boku, zaraz obok mnie. Podpierał się jedną ręką a drugą lekko miział mnie po policzku.

Lekko się przeciągnąłem i przysunąłem do niego wtulając twarz w jego tors.

Poczułem jego dłoń na moich włosach. Zaśmiałem się cicho.

Zaraz jednak mój uśmiech nieco zmalał. Nadal dręczyło mnie kilka pytań.

- Mam pytanie... - powiedziałem cicho zaczynając miętosić między palcami kawałek materiału bluzy którą wczoraj dał mi Kacchan.

-Tak? - spytał nieco nieswojo. Pewnie domyśla się o co chcę spytać.

- Dlaczego... Tak było?... -spytałem szeptem.

Znienawidził mnie? Dlatego tak zachowywał się wobec mnie? A teraz jest mu głupio przez to co stało się w lesie? Udaje? Nie kocha mnie? To wszystko jest i było na niby?

Moje serce pod napływem myśli przyśpieszyło a ja odsunąłem się od niego.

Usiadłem i lekko nażuciłem sobie kołdrę na plecy.

Patrzyłem na niego lekko szklanymi oczami, z klatką piersiową unoszącą się coraz niespokojniej.

Cała czułość którą otrzymałem... Była fałszywa?

Dłonie lekko zaczęły mi się trząść i popatrzyłem na blondyna pytająco.

On westchnął i przysunął się do mnie trochę.

-Ja.. Bałem się... - wyznał cicho blondyn. Popatrzyłem na niego niezrozumiale, niemo prosząc o wyjaśnienie jego słów.

Czego się bał?... Związku ze mną...?

-To ostatni rok... Wkraczamy w karierę bohaterów... Bałem się... Że jak ci cholerni złoczyńcy dowiedzą się o naszym związku, będą próbowali dwa razy bardziej. Zabić ciebie albo mnie a potem w żałobie zabić drugiego... Albo że społeczeństwo nas nie zaakceptuje... Po prostu chciałem chronić cię... Ale zjebałem...

Nie rozumiałem. W jaki sposób miało chronić, zaniedbywanie naszego związku?
Jednak wiem że czasem tylko głupie pomysły przychodzą do jego głowy.

Opuściłem głowę i lekko się uśmiechnąłem.

-Nie strasz mnie... Myślałem że... Nie kochasz mnie, albo że już dawno ze mną zerwałeś... We dwóch byliśmy silni... Damy radę złoczyńcom... A czy społeczeństwo nas zaakceptuje czy nie... Nie interesuje mnie to puki mam cię ze sobą... - powiedziałem markotnie niekiedy unosząc głowę i uśmiechając się do niego lekko.

-Znaczy... Damy radę złoczyńcom kiedy wrócę do formy. - Wreszcie spojrzałem w jego oczy, czerwone tęczówki błyszczały mocniejszym kolorem niż zwykle. Przysunałem się do blondyna i przytuliłem go mocno a on odwzajemnił mój ucisk przy okazji dając mi całusa w czoło.

- Niedługo mam wizytę u psychiatry... - Powiedziałem lekko się od niego odsuwając. Położyłem się kładąc głowę na jego kolanach. Poczułem dłoń wplątywaną pomiędzy moje włosy. Mimo wszystko umiechnąłem się i zacząłem dalej mówić czując że Kacchan chce poznać więcej szczegółów.

- Na podstawie tej, albo jeszcze jednej wizyty zdecydują czy powinienem na jakiś czas zostać w szpitalu Psychiatrycznym... Ale ja chciałbym zostać z tobą jeli ma być tak jak teraz. Cieszę się że jesteś obok. - Popatrzyłem mu w oczy z lekkim umiechem, lecz po niedługiej chwili zmarkotniałem.

- Będzie lepiej, prawda? - Spytałem powstrzymując łzy. Położył dłonie na moich policzkach i delikatnie mnie pocałował.

- Nie wiem... Naprawdę. Ale będę cię wspierał. - Starł łzy które powoli spływały mi po policzkach i ponowił lekki pocałunek któremu oddałem się w całości.

// Chciałam was przeprosić za moją nieobecność ale było dosyć słabo. W zasadzie nadal jest, ale teraz pisanie daje mi pewnego rodzaju wsparcie

Dla Twojego Bezpieczeństwa |BakuDeku| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz