Rozdział 2

25.9K 919 199
                                    


Po krótkiej drzemce babcia czuje się dużo lepiej. Siedzimy razem przy stole w jadalni i popijamy ciepłą herbatę. Jimmy bawi się na dywanie w salonie swoimi klockami. Lubię go obserwować, jak zatraca się w swoim własnym świecie. Jest taki mały i bezbronny, ale czuję, że jak dorośnie będzie łamał kobiece serca. Pod tym względem bardzo przypomina ojca.

– To urocze dziecko – wtrąca Eleonora. Cieszę się, że odzyskała siły, nawet jeśli tylko na chwilę. – Jest do was taki podobny.

Potakuję głową. Babcia wie, że nie lubię o tym rozmawiać, dlatego od razu zmieniam temat.

– Mam nadzieję, że mu się tu spodoba. Nie chciałabym, że przez całe wakacje tęsknił za domem.

Eleonora wzdycha ciężko. Wiem, co chce powiedzieć.

– Kochanie, wasz dom jest tutaj. – Jej oczy wypełniają się łzami. – Kiedy odejdę, chcę, żebyście oboje tu zamieszkali.

Chwytam ją za pomarszczoną dłoń, która swobodnie leży na stole. Ściskam ją, ale nic nie mówię. Nie potrafię jej odmówić. Nie wtedy, kiedy wiem, że zaraz jej zabraknie.

– Babciu, wiesz, że to nie jest takie proste – wyznaję cicho. – Nie mogę być tak blisko niego.
Przez chwilę milczy, jakby zastanawiała się, co powinna powiedzieć.

– Mój wnuk okazał się draniem, wiem. Wykorzystał cię i zranił. Nawet się staram się za niego tłumaczyć – przerywa na moment, żeby spojrzeć na mojego synka, który beztrosko bawi się zabawkami, po czym znów spogląda na mnie. – Każdy z nas popełnia błędy, ale czasami przynoszą one niewyobrażalne szczęście. Żałujesz tego, co się stało? Czy gdybyś mogła, zmieniłabyś przeszłość?

Powoli przyswajam jej słowa. Patrzę na Jimmiego i nie wyobrażam sobie go nie mieć. On jest wszystkim, czego potrzebuję. Dzięki niemu stanęłam na nogi. Dałam radę i się nie poddałam.

– Nie – szepczę pod nosem. Nie jestem pewna, czy usłyszała moją odpowiedź.

– Lata temu obiecałam ci, że nic mu nie powiem i tego nie zrobiłam. Nie zamierzam też robić tego teraz, bo to twoje życie i postąpisz tak, jak uważasz. – Skupiam się na jej dłoni i palcem zaczynam gładzić jej wierzch. Brakowało mi jej obecności. – Proszę tylko, byś uszanowała moją ostatnią wolę i pozwoliła im się poznać. Oboje na to zasługują.

Babcia ma rację i to w tym wszystkim jest najgorsze. Nie chciałam, żeby Carter kiedykolwiek dowiedział się o Jimmym, ale przez następne trzy miesiące mamy wspólnie zarządzać winnicą babci, więc trudno by mi było ukrywać go przez tak długi czas.

– Nie jestem gotowa, żeby wyznać mu całą prawdę.

– Nie musisz tego w ogóle robić. Po prostu pozwól im być blisko, pozwól im się poznać, a reszta sama się ułoży.

Posyłam jej słaby uśmiech. Łatwo jest mówić, gorzej wykonać.

– Możesz mi to obiecać? – dopytuje. Ta kobieta nigdy nie daje za wygraną.

– Obiecuję – mówię po chwili. – Potrzebujesz czegoś? Chciałabym oprowadzić
Jimmiego po farmie zanim pójdzie spać.

Babcia spogląda na zegar wiszący na ścianie, po czym odsuwa się od stołu. Na jej
ustach gości znaczący uśmiech.

– Nie, nie. Zaraz zaczyna się mój ulubiony teleturniej.

Śmieję się, kręcąc głową. Babcia uwielbia oglądać te programy i do tej pory nie
przegapiła ani jednego odcinka. Wstaję z krzesła, chwytam jej wózek inwalidzki i prowadzę do salonu. Na stoliku obok kładę pilot do telewizora, coś do picia oraz ciastka. Przed wyjściem przynoszę jej jeszcze telefon.

Poza zasięgiem | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz