Miłego czytania kochani ^^
Mogę śmiało powiedzieć, że nie był to najprzyjemniejszy lot w moim życiu. Mogę też przyznać, że bałem się jak cholera. Lecieliśmy naprawdę wysoko nad ziemią, a Zayn dodatkowo opowiadał jakie to niebezpiecznie. Przemiły człowiek. A raczej pół człowiek — poprawiłem się w myślach odruchowo, pamiętając o tym, czego się dowidziałem. Mulat nie szczędził mi ciekawostek na temat otaczającej nas ziemi i chodź byłem na niego trochę zły za nie potrzebne straszenie mnie to akurat za to mogłem mu podziękować.
Dzięki niemu dowidziałem się na przykład, aby nigdy więcej nie podnosić głosu w tamtych rejonach, Fae mieli zbyt dobry słucha aby przeoczyć najcichszy szmer a co dopiero krzyk. Czułem się jeszcze głupiej przez to, wiec już się nie odzywałem, nie chcąc zrobić czegoś źle.
Następną rzeczą, przez która czułem sie niepewnie był oczywiście fakt , że totalnie nie znałem tego miejsca. Nie widziałem tak naprawdę nic, a nie widziałem, o co mógłbym zapytać Louisa lub Zayna, bo moje pytanie dotuczyłoby wszystkiego. Od tego, jak się tu dostałem, po jak wrócić do domu. To nie było miejsce dla mnie, nie chciałem tu przebywać.
***
Patrzyłem niepewnie na Nialla, on na mnie, i znów ja na niego. Siedzieliśmy w dosyć małym pomieszczeniu, w małym domku, pośrodku małego lasu. Louis i Zayn gdzieś zniknęli co w żadnym wypadku mnie nie pocieszyło, bo kiedy ich widziałem wtedy byłem świadomy tego co robią. Teraz zdecydowanie nie byłem. Przyprowadzili tu nas zaraz po wylądowaniu na skraju drzew, a potem zostawili mówiąc, że wrócą za chwilę. Tyle że ta chwila trwała już dobre pół godziny i nie zbierało się na to, aby mieli wrócić. Od pół godziny siedzieliśmy bez ruchu, uważnie oglądając całe pomieszczenie wzrokiem, co jakiś czas posyłając sobie niepewne spojrzenia. To było dla nas nowe i niezrozumiale, powinniśmy teraz leżeć na dole klifu, a nie tu. Na pewno nie tu.
W końcu, po kilkunastu minutach, usłyszeliśmy ciche kroki. Pierwsza a moja reakcja było skulenie się na kanapie, bałem się że, to ktoś inny, że to nie Louis. Jednak na szczęście był to on, Zayn oraz...jakaś kobieta? Wyglądała dosyć dziwnie. Jasne włosy, założone za spiczaste ucho, ostre rysy twarzy w połączniu z blada skóra sprawiały, że zdecydowane można by ją wziąć za posąg. Jednak jej oczy nie były jasne jak się spodziewałem, a czarne, tak czarne, że można się w nich zgubić. Krwisto czerwone usta odcinały się na tle jej bladej karnacji. Ubrana była jasno szarą, delikatną sukienkę z elementami ze śnieżnego tiulu. Mimo tego jak wyglądała, sprawiała wrażenie niezagrażającej ani mi, ani Niallowi. Mimo tego wstałem gwałtownie, nie chcą przebywać zbyt blisko nich.
I właśnie w tym momencie zza ściany wyszedł mężczyzna, podobny do tych, których widzieliśmy w lesie, z drugiej jednak całkowicie do nich niepodobny. Oni szli prosto, ze sztywno wyprostowanymi plecami, on stał luźno, z lekkim uśmiechem, całkowicie zrelaksowany opierał się o ścianę zaraz przy kobiecie.
Nagle poczułem się ospały, jakby naraz uciekła ze mnie cała siła, a jednym, o czym marzyłem, to ciepłe łózko i poduszka. Westchnąłem cicho patrząc na grupkę lekko rozmazanym wzrokiem. Uśmiechnąłem się sennie do Louisa i czując, że już nie panuje nad swoim ciałem, usiadłem z powrotem na kanapie, luźno się opierając.
— Liam przestań w tej chwili — odezwała się kobieta, a ja pomimo senności zwróciłem uwagę na to, że nie krzyczała, jej glos był miły i łagodny.
Liam, bo chyba tak się nazywał, gwałtownie się wyprostował, patrząc na mnie z lekko zmarszczonymi brwiami. Cała senność uciekła, a ja na powrót mogłem myśląc jasno i panować w pełni nad swoim ciałem.
— Przepraszam — westchnął cicho i odwrócił się do kobiety — ostatnio nad tym nie panuje... — wymamrotał po chwili wracając na swoje miejsce, ale już na mnie nie patrząc.
— C— co to było? — zapytałem niepewnie, lekko drżącym głosem — co on mi zrobił?
Louis popatrzył na Liama wyczekująco, a ten w końcu ruszył się spod ściany i podszedł do mnie. Stanął przede mną znów patrząc na mnie intensywnie. Wstrzymałem oddech niepewny co zrobić i tylko zerkałem na niego co chwilę spuszczając wzrok.
— Jestem Liam, a to było...to była... — zająknął się, chyba niepewny co może powiedzieć. Spojrzał pytająco na kobietę a ta delikatnie skinęła mu głową, na co on rozluźnił się znów wracając spojrzeniem na mnie — można powiedzieć, że to moja...moc? — dokończył niepewnie, a ja o mało nie parsknąłem śmiechem. To brzmiało tak dziecinnie, tak... — uh, nazwijmy to darem okej? — zapytał zapewne widząc moją a rozbawioną minę.
Louis przewrócił oczami i odciągnął go na bok sam stając obok mnie.
— Harry, chciałeś wyjaśnienia, ale najpierw muszę ci kogoś przedstawić, to jest Shae — tu wskazał na delikatną kobietę — jest naszą...władczynią? Jeśli tak to można ująć, pilnuje tu wszystkiego i dogląda.
— Czego chciałbyś się dowiedzieć Harry? — zapytała łagodnie na ci ja popatrzyłem na nią niepewnie — mów, odpowiem na wszystko.
I zacząłem zadawać pytania, a im więcej zadałem, tym więcej miałem pytań.
Chciałam tylko wytłumaczyć jedna rzecz. Ten fanfik jest połączeniem inspiracji z wielu książek i filmów m.in. Narni, Szklanego tronu, Dworu cierni i róż oraz Alicji z Krainy Czarów
Także ten, tu może zdarzyć sie wszystko 😂
Miłego dnia/wieczoru/nocy
xxxxxxxx
CZYTASZ
Flashback ⌇ larry ff ✓
Fanfiction- Harry! Przestań! Po prostu uwierz ten jeden raz. Jeden, Cholerny. Raz. To ja. Popatrzyłem na niego ze strachem, tęsknotą i niedowierzaniem. - To nie możesz być ty. Mój Louis Tomlinson zaginął dziesięć lat temu. Nie żyjesz. Jesteś tylko wspomnienie...