-4-

445 46 31
                                    


Witam wszystkich, przepraszam, że tak długo nie było rozdziału :(


Te trzy dni naprawdę szybko zleciały. Nie mam pojęcia, jak to się stało, że przez cały ten czas byłem tak zajęty różnymi rzeczami, że nawet nie pomyślałem o dzisiejszej dacie. Nie pomyślałem o niej do dziś, kiedy to rano obudziłem się z przeczuciem, że wydarzy się coś, co bardzo zmieni całe moje życie. Jak w filmie, jak powiedziałby to Niall, ale ja wolałem się tak nie nakręcać, chodź nie było to łatwe. Tak jak każdego innego poranka wstałem, ogarnąłem się, zjadłem śniadanie a potem posprzątałam pokój nie chcąc aby był tu bałagan gdy przyjdzie blondyn, Choć biorąc wszystkie jego cechy i umiejętności pod uwagę, to nie miało sensu, bo gdy wyjdzie pokój będzie prawdopodobnie wyglądał jakby przeszedł tędy huragan Horan.

Westchnąłem cicho, gdy właśnie Niall wparował do mojego domu jak do swojego radośnie witając się z moją mamą która odpowiedziała mu pogodnym "dzień dobry" i szerokim uśmiechem. Wywróciłem oczami, ale nie odzywałem się, wiedząc, że ich relacja jest po prostu bardzo bliska i Niall nie krępuje się w moim domu. Gdy w końcu zwrócił swoją uwagę na mnie, przywitałem się z nim i zaprowadziłem do swojego pokoju. Tak oto siedzieliśmy na moim łóżku, objadając się w nerwach słodyczami, nie odzywając się, jeśli to nie było konieczne.

***
Około godziny piętnastej, zaczęliśmy się rozluźniać. Dzień już prawie minął, nic się nie wydarzyło oprócz tego, że jeden wróbel śmiertelnie nas przeraził postanawiając uderzyć w zamknięte okno mojego pokoju. Dzień był piękny, słoneczny, ciepły i zdecydowanie spokojny. W końca zdecydowałem się otworzyć okno, bo w pokoju zaczynało robić się duszno i nieprzyjemnie, nawet Niall już chciał zostawić swoje żelki, aby się przewietrzyć, ale ostatecznie to ja otoczyłem to okno. A raczej stałem przy nim ja wryty i wpatrywałem się w ledwie cień bez człowieka, który znów było widać przy bramie. Nie umiałbym tego wytłumaczyć, ale od tej chwili podjęcie decyzji stało się prostsze niż cokolwiek i bardzo szybko odwróciłem się do Nialla z poważnym wyrazem twarzy.

-Niall. Idziemy. Teraz — powiedziałem stanowczo z zadowoleniem patrząc jak odkłada wszystko i szybko się ogarniając bierze tylko nasze telefony i jedne podaje mi. Zeszliśmy na dół szybko tłumacząc mamie, że wychodzimy i wrócimy my wieczorem. Przed domem w końcu uspokoiłem się na tyle, aby zacząć tłumaczyć Niallowi co się dzieje.

- Widziałem go — powiedziałem niepewne jakby to, że to powiedziałem usunie wspomnienie o cieniu - A raczej cały czas go widzę, spójrz — pokazałem mu ręka miejsce przy bramie.

-Hazz? Ja nic nie wiedzę — wymamrotał próbując wypatrzeć coś - ale ci wierzę...może...ty go znałeś dlatego go widzisz?

Zastanowiłem się chwilę. Tak. To miało sens.

-Nie wiem Ni. Na razie...na razie — urywam i przypatruję się nikłemu cieniowi, który miałem wrażenie, że pokazuje, żebym za nim szedł. I znów podjęcie decyzji było podejrzanie łatwe, bo niemal od razu ruszyłem za nim nie czekając na blondyna który podążył mną.

Cień cały czas przesuwał się do przodu, nie pozwalając się dogonić. Dziwne było to, że nie ważne było to, jak i z której strony świeci słońce, on był widoczny idealnie. Przynajmniej dla mnie, bo Niall cały czas uparcie twierdził, że nic nie widzi. Więc szliśmy za nim, nie nie wiadomo kiedy, okazało się, że stoimy na brzegu klifu. A raczej trochę dalej od brzegu, ale prawie. Cień stał na brzegu, wyraźnie szykując się do „skoku".

-Harry...? Nawet nie próbuj... - wymamrotał Niall, a po chwili sam został pchnięty, tak, popchnięty przez...nikogo? Popatrzyłem jeszcze raz i faktycznie Niall zapierał się nogami, chcąc zostać w miejscu, ale jakaś siła pchała go wciąż do przodu coraz bliżej przepaści. Otrząsnąłem się szybko i podbiegłem do niego łapiąc go za ramię i uparcie trzymając w miejscu, ale ja też nagle przesuwałem się coraz bliżej. Po chwili oboje już bladzi ze strachu bez umiejętności odezwania się czy nawet krzyknięcia o pomoc zapieraliśmy się jak mogliśmy, aby zostać w miejscu. Zagryzłem wargę zdając sobie sprawę że skok jest nieunikniony i tylko popatrzyłem na Nialla który miał taką samą panikę w oczach. Ostanią rzeczą, jaką zrobiłem przed skokiem, a raczej rzuceniem się w przepaść było złapanie go za dłoń, a następną w końcu wrzask, który słyszało na pewno wiele osób. Jednak ostatnią rzeczą, jaką zobaczyłem przed ciemnością był Louis. Tak, Louis i uczucie leżenie na ziemi. A on pochylał się nad mną i uśmiechał się szeroko.

-W końcu jesteś — wyszeptał, za nim ogarnęła mnie ciemność.


Jaki ship poboczny zrobić? Myślę nad Ziallem

Flashback ⌇ larry ff ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz