4. Ten, w którym Dragan staje się Hollow'em.

1.8K 152 37
                                    




Draganowi wydawało się, że nikt nie zauważył tego wybuchu czułości, ale było zupełnie inaczej. Kiedy wspinał się po schodach prowadzących do złowieszczo wyglądającej szkoły, poczuł mocne uderzenie w plecy. Odznaczał się jednak wysoko rozwiniętym zmysłem równowagi i nawet się nie zachwiał. Zamiast tego schwycił wyrośniętego chłopca za kołnierz i mocno go przytrzymał.

- Niech zgadnę – złowieszczo zmrużył oczy – chciałeś drwić ze mnie i z mojego wuja? – Mocniej zacisnął palce na koszuli blondwłosego małego arystokraty, który zaczął wyrywać się z jego uchwytu.

- Dokładnie tak – syknął. – Bo to wyjątkowo żałosne, żeby tulić się do kogoś jak baba.

- Brzmisz, jakbyś mi zazdrościł – powiedział z emfazą Dragan.

Chłopiec parsknął i w końcu po długiej szamotaninie uwolnił się od Dragana.

- Mógłbym cię za to wyzwać. - Młody książę skrzyżował ramiona na piersi.

Duże niebieskie oczy hrabiego Roberta Clevenland'a rozszerzyły się w geście paniki. Jego niedawno zmarły starszy brat wielokrotnie powtarzał mu, że jeśli chce coś znaczyć w Eton, to musi znaleźć kogoś, kto mógłby zostać tematem żartów i być właśnie tym, który te żarty rozpocznie. Kiedy więc ujrzał czułe pożegnanie przed schodami szkoły, uznał, że nadarzyła się ku temu doskonała okazja.

Brat jednak nie wspominał, że rzeczony obiekt kpin może wyzwać go na pojedynek, a honor to przecież najcenniejsza rzecz jaką posiada mężczyzna. Cenniejsza nawet od wszelkiego majątku. Jego starszy brat miał w swoim repertuarze wiele rad, ale wszystkie dotyczyły pozycji młodszego hrabiowskiego syna. Nikt nie spodziewał się, że to mały Bob ostatecznie odziedziczy tytuł i większość wskazówek pochodzących od brata, który rozbił głowę podczas konnego wyścigu po pijaku, okazała się całkowicie nietrafiona.

- A ja przyjąłbym wyzwanie. – Robert wytrzymał przenikliwe spojrzenie czarnych oczu chłopca.

Dragan zmierzył go od góry do dołu i chociaż był przerażony nagłą konfrontacją, to za nic nie mógł dać po sobie poznać, że z nerwów ledwo łapie oddech. Stojący przed nim chłopak był wysoki. Znacznie wyższy od Dragana, ale miał delikatną, eteryczną urodę i wyraźnie denerwował się jeszcze bardziej, niż Dragan. Wuj przestrzegał go przed takimi chłopcami.

Nauczył go, że taką sytuację można rozwiązać na trzy sposoby. Pierwszy, który znacząco preferował wuj, to bójka i obicie gęby takiemu delikwentowi. Drugi, który z kolei bardziej przypadł do gustu Draganowi, to wyzwanie na pojedynek. Książę marzył o pojedynkach. Uważał, że to bardzo męskie i odważne. I wiedział również, że wuj stawał w takich szrankach kilkukrotnie. Raz nieomal musiał uciekać na kontynent, bo zabił jakiegoś głupca. A że Dragan chciał we wszystkim naśladować wuja, to wymarzył sobie, że kiedyś też będzie wielokrotnie się pojedynkować. No i w końcu trzeci sposób, na który ostatecznie zdecydował się Dragan, czyli próba zastraszenia, a potem zaprzyjaźnienia się z niedoszłym dręczycielem okazana jako akt łaski.

- Tak, widzę po tobie, że podniósłbyś rękawicę – powiedział przeciągając samogłoski i idealnie naśladując ton wuja, który odzywał się w taki sposób do przyjaciela, który czymś go zdenerwował.

- Zatem jaka decyzja? – dociekał chłopiec. – Wyzwiesz mnie?

Dragan udawał, że usilnie się nad czymś zastanawia, a potem wyciągnął do przyszłego przyjaciela rękę.

- Dragan Racford, hrabia Alvanley, książę Islay – przedstawił się władczo.

Chłopiec zawahał się przez chwilę i w końcu przyjął wyciągniętą dłoń. Wtedy jeszcze o tym nie wiedzieli, ale w przyszłości książę Islay i hrabia Cleveland okażą się najlepszymi przyjaciółmi.

Szkarłatny arystokrata ZOSTANIE WYDANYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz