03

73 9 12
                                    

* juka123450 naprawdę ci dziękuję. Gdyby nie ty, te rozdziały świeciłyby zwykłym i nudnym obrazkiem w mediach - dzięki tobie jest wyjątkowo <3*

Do pokoju Shiry wparowała Yunhee. Była cała obłożona czosnkiem.

- Co? Ty zgłupiałaś? Ściągaj to!

- Nie. Chodź na miasto.

- Nie. Ty zamierzasz jak idiotka chodzić w czosnku? Po całej niedzieli leżenia? Ja chcę przeżyć i iść jutro do szkoły!

- Tak. Chodź...

- Znowu o dwudziestej trzeciej? Chcesz znowu widzieć atak wampira?

- Nie, wcale nie będziemy nic widzieć. Zobacz, zrobiłam ci korale z czosnku.

- Łaskawa. - burknęła Shira. Starsza podała jej korale. - Fuj, jak to śmierdzi! Zabieraj to ode mnie!

- Oj no, chodź!

- Czemu ty tak bardzo lubisz narażać swoje życie?

- Jest 99.9 procent szans, że nienawidzą czosnku.

- No super, to niech sobie nienawidzą. Ja mam to gdzieś.

Starsza wywróciła oczami i założyła dziewczynie korale na szyje. Młodszą złapał odruch wymiotny.

- Już, wstawaj.

- Jesteś psychiczna.

- Ale i tak mnie kochasz.

Młodsza pokręciła z niedowierzaniem głową i wstała.

- Niech ci będzie. Ale wiesz, że jeśli złapie nas policja, to możemy mieć problem?

- To mnie jeszcze bardziej zachęca!

Tak więc, starsza kolejny raz namówiła młodszą na głupotę.

- Jakim cudem jesteś starsza i wyższa, a masz mniejszy mózg?

- Nie przesadzaj, chodź.

Shira ubrała korale, choć niechętnie, założyła też grubą kurtkę i opatuliła stary, gruby szal wokół swojej szyi.

Wyszły z domu i skierowały się w stronę parku. Księżyc jest już na środku ciemnego nieba, dając jedyne źródło naturalnego światła.

Lampy przy chodniku oświetlały drogę, którą nastolatki szły.

- No i powiedz mi, dokąd zmierzasz?

- Chodź nad to jezioro. - Yunhee wskazała palcem w wybraną przez nią stronę.

Shira wzruszyła ramionami i zrezygnowana poszła za przyjaciółką.

Bez słowa podążyły nad jezioro.

Znalazły się tam po paru chwilach. Usiadły na małym pomoście, patrząc się ślepo w wodę.

- No i po co chciałaś tu być? Na szczęście nic się nie dzieje.

Jak na ich szczęście (wyczuj sarkazm), usłyszały syreny policyjne.

- Jeju, wiedziałam! - krzyknęła Shira i poderwała się z miejsca. - Tego chciałaś?

- Nie, nie. Chciałam po prostu się przejść...

- To gratuluje, przejedziemy się za to radiowozem.

Policja podjechała do dziewczyn. Wyszli z radiowozu w maseczkach i czapkach policyjnych.

Przyjaciółki wymieniły między sobą spojrzenia.

- Zapraszam do radiowozu. Porozmawiamy w środku. - odezwał się jeden z nich.

Dziewczyny wsiadły do auta. Yunhee spojrzała na młodszą, która miała na twarzy wymalowane przerażenie i lekkie zamyślenie.

- Dobry wieczór. - usłyszały.

Shira przełknęła ślinę.

"To mi się tylko wydaje... za dużo się przejmuję." - pomyślała, kilka razy powtarzając w głowie to samo.

- Yunhee... - odezwała się drżącym głosem do przyjaciółki.

- Cicho, nie podskakujmy policji.

Wang wzdrygnęła się.

- Coś mi nie pasuje... - szepnęła.

- Witam, panno Shiro. - usłyszała ten głos. - Sama pchasz mi się w ręce.

- Otwórzcie drzwi. - prawie pisnęła. - Yunhee, chcemy wyjść! - krzyknęła, szarpiąc za klamkę.

Co ten strach potrafi zrobić z człowiekiem?

- Prędko nie wyjdziesz, słoneczko.

Odjechali. Shira zaczęła płakać. Zamknęła oczy.

Po paru minutach otworzyła je. Byli pod ich blokiem.

- Nie ma za co. Zostańcie w domu. A tobie coś pokażę. - wskazał palcem na młodszą. Kiedy dziewczyna pokręciła przecząco głową, spojrzał na nią zimno. - Nie pytałem.

Wyszedł z auta i wyciągnął Shirę, mocno trzymając jej ramię. Podszedł z nią do bagażnika. Otworzył go.

- Zobacz. Mieli bardzo smaczną krew.

W środku były dwa męskie ciała. Martwe ciała. Wang zamknęła oczy, jednak chłopak uniósł głos i szarpnął nią.

- Zapamiętaj proszę widok tych ran. - szepnął jej na ucho, przez co przeszły ją dreszcze. - To może ci się przydać.

Nie spojrzała na niego. Nie chciała. Przestraszyła się i spięła, a on puścił ją i mocnym ruchem pchnął w stronę wejścia do bloku. Wsiadł do auta i trzasnął drzwiami, po czym odjechali z piskiem opon.

***

Dziewczyna zamknęła się w swoim pokoju.

Bała się nawet mrugać. W głowie cały czas miała obraz twóch martwych osób, z otwartymi oczami i czerwonymi śladami na szyi, które ociekały krwią.

Przykryła się kocem, jednak nie zakryła twarzy. Bo w końcu nigdy nie wiadomo, czy zaraz nie wyskoczy jej nic przed oczami.

Spojrzała na telewizor i na pilot do niego, który leżał na szafce obok.

Nagle urządzenie zapaliło się. Pilot się poruszył, jednak nikogo tam nie było.

Kanał wiadomości.

Znowu.

Mówili w nich o ukradnięciu radiowozu i zamordowaniu dwóch policjantów. Każdy szczegół był dość dokładnie opisany, jednak dziewczyna pamiętała jeszcze więcej. Ta krew.

- Nieźle ich urządziliśmy, prawda? - usłyszała głos, dochodzący z ciemnego kąta pomieszczenia.

Ta chrypa aż przyprawiała ją o dreszcze. Nic bardziej jej w tym momencie nie przeraża, niż jego osoba.

- Och, czemu ty nie chcesz ze mną rozmawiać?

No dziwne, prawda?

Skierowała wzrok w stronę, z której pochodził głos. Nic nie widziała. Nagle zobaczyła błysk oczu. Zaświeciły się na czerwono. Jednak Shira dalej się nie odezwała.

Dlaczego miałaby?

- Twoja przyjaciółka aktualnie rozmawia z chłopakiem, jak słyszę.

Ona nic nie słyszała.

- Może przypomnę jej w bardzo kulturalny sposób, że miała nikomu nie mówić o tamtym zajściu?

❝𝙄𝙣 𝙩𝙝𝙚 𝙢𝙤𝙤𝙣𝙡𝙞𝙜𝙝𝙩❞ 𝘴𝘰𝘯𝘨 𝘮𝘪𝘯𝘨𝘪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz