Seral z powodu tego, że jest rasy niebiańskiej żyje bardzo długo. Prawie tak długo jak elfy. I tak Seralowi szybko minęło sto kolejnych lat. Wioski których on bronił w tym czasie nie za bardzo się zmieniły. Powstała mała świątynia w skale przy drodze do domu Serala, a przed jego domem stanęła wielka ozdobna brama z wieloma dzwonkami wietrznymi oraz mała kapliczka z figurką przypominającą Serala tuż przed bramą. Po za tym w wiosce Awalon powstała spora karczma z powodu napływających co jakiś czas wiernych kościoła Najwyższego Boga Ojca przez co wioska trochę się wzbogaciła i wyraźnie odżyła. Gdy pewnego dnia Seral zleciał na dół do wioski Awalon to domyślił się on z zachowania mieszkańców i z pisma na tablicy informacyjnej, że za niedługi czas przybędzie do nich ktoś bardzo ważny. O tym kto to jest wiedziała tylko rada wspólnoty wiejskiej. Wszyscy w wiosce ciężko pracowali, żeby do czasu przybycia ważnego gościa wioska była w najlepszym stanie. Seral pomyślał że może szykują jakiś nieoczekiwany festyn dla kogoś, ale się tym nie przejmował i poszedł do karczmy na swoją ulubioną baraninę. Karczma nazywała się Płonąca Salamandra i była znana ze swoich ostrych dań oraz pieczonego mięsa. Seral po zamówieniu sobie jedzenia podpytał karczmarke, czy wie kim jest ten ważny gość, który ma przyjechać do wioski. Czarczmarka powiedziała Seralowi na ucho, że ma do nich przyjechać sam król królestwa Tryned. Karczmarka dodała, że wie to od jednego członka straszyny, który przyszedł pewnego wieczoru do karczmy i pod wpływem upojenia winem wygadał się o jej o tym. Seral był tą informacją tak wzburzony, że odrazu wyszedł z karczmy, a podmuch wiatru spowodowany machnięciem jego skrzydeł był na tyle silny, iż przewrócił on wóz z sianem stojący obok karczmy. Seral przeleciał pod bramą z takim impetem, że chałas wydobywający się z nich był wyraźnie słyszalny w pobliżu świątyni u zbocza wzgórza. Ludzie modlący się w pobliżu kapliczki przed bramą byli trochę wystraszeni zaistniałą sytuacją. Przeżegnali się i zaczęli schodzić ze wzgórza by czasem nie wkurzyć Serala. Jakieś 2 godziny później Seral wyglądając przez okno zobaczył w dole w wiosce Awalon procesje królewską. Skrzydlaty bohater znał dobrze ród królewski Tryned, w końcu przeżył już sześciu władców z ich rodu. Po jakiś 2 godzinach król królestwa Tryned Sebastian IV, staną wraz ze swoją strażą tuż przed wielką bramą stojącą nieopodal domu Serala. Król kazał żołnierzom zostać przed bramą, a do domu Serala podszedł tylko ze swoim doradcą oraz z gryfinem (gryfin -najwyższy dowódca wojsk królewskich oraz pośrednik w zarządzaniu gildiami rycerskimi i łowców przygód). Zanim doradca króla zapukał w dzwi domu, Seral otworzył przed nimi dzwi po czym wskazał ręką iż mogą oni wejść do środka. Seral domyślał się w jakiej sprawie przybył do niego król, dlatego czekał aż to on się pierwszy odezwie. Ciszę przerwał doradca króla Sebastiana IV, zaczynając przemowę :
Czcigodny Seralu Niebiański, oto przed tobą stoi król Sebastian IV rodu Tryned. Władca królestwa Tryned oraz... - ucichł nagle doradca widząc, że gryfin zaleca mu usiąść.
Kontynuował Król Sebastian IV :
Zapewne Seralu wiesz po co tu przybyłem.
Wiem - odpowiedział mu poważnie Seral.
Proszę cię Seral, wróć na nasz dwór. Od czasu gdy mój dziadek Król Sebastian II wysłał tu lorda Gregora by ci zapewnić spokój po bitwie nad rzeką Erp, nie odezwałeś się ani razu. - powiedział król ze smutkiem w oczach.
Przez to co się wtedy stało ciężko mi do was wrócić. Nie chcę znowu stracić swoich uczniów. Cholera, to byli jeszcze nastolatki. Mieli całe życie przed sobą. Nie zasługiwali na śmierć. - tłumaczył oburzony Seral.
Obiecujemy ci, że zapewnimy tobie wszystkiego czego zechcesz, ale prosimy wróć do nas. - powiedzieli razem doradca króla i gryfin.
Dajcie mi 3 dni. Po tym czasie się do was odezwę w liście i was poinformuję co postanowiłem. A teraz idźcie i wracajcie do siebie. - skończył Seral wskazując ręką drzwi przybyszom. Król razem ze swoim doradcą oraz z gryfinem wyszli z domu i dali rozkaz do wymarszu.
CZYTASZ
Seral, znudzony bóg
FantasySeral jest bogiem który od lat był obrońcą kilku bezbronnych wsi, z czasem zaczęło go to nudzić. Do czasu kiedy w progu jego domu staną niespodziewany gość z wyższych sfer.