Rozdział 17

723 90 34
                                    

       Dziewczyny zdążyły obwiązać Eliotta czarną taśmą izolacyjną. Obudził się niedługo po tym, jak skończyły. Otworzył oczy i szarpnął swoim ciałem, gdy zrozumiał, że nie potrafił się ruszyć. Spojrzał na stojącą Lily metr od niego.
       — Idź pilnować sklepu, kamerami zajmę się później — powiedziała do Olivii.
       — Uważaj na niego — odparła, wychodząc z komórki.
       Czarnowłosa patrzyła, jak jej współpracownica zamyka za sobą drzwi. Wiedziała, że później będzie musiała poważnie z nią porozmawiać. Dziwiła się, że tak dobrze przyjęła prawdę i nawet pomogła jej z mieszańcem, mimo że Lily też nim była. Westchnęła i spojrzała na Eliotta.
       — Sprytnie — odezwał się mężczyzna. — Myślisz, że nie dam rady się uwolnić?
       — A dasz jeśli podam ci to? — Dziewczyna trzymała w ręce małą fiolkę z mlecznobiałym płynem.
       Brunet zmarszczył czoło.
       — Skąd je masz?
Dziewczyna schowała buteleczkę z powrotem do kieszeni.
       — Po prostu mam. Od kiedy mieszaniec przypatoczył się do sklepu, nie wychodzę bez niego z domu.
       Mężczyzna ożywił się i gdyby nie taśma, z pewnością stałby teraz wniebowzięty.
       — Używasz go? Działa? Leczysz mieszańce?
       Lily przytaknęła głową.
       — Gdy nadarzy się okazja. Nie chcę, by takich więcej pałętało się po świecie.
       — Cholera! — krzyknął z entuzjazmem. — Gdybym mógł, podałbym ci rękę. No, odwiąż mnie, pogadamy jak cywilizowani ludzie.
       — Żebyś znów mógł spróbować złamać mi kark? Posiedź sobie lepiej.
       — Słuchaj, nie wiem ile mamy czasu, ale jak wbije tu wkurwiony mieszaniec na kacu, to wątpię, że twoja przyjaciółeczka sobie z nim poradzi. Widzę, że mamy ten sam cel, więc nie muszę cię uśmiercać, tak że wypuść mnie i o wszystkim zapomnimy, co?
       Dziewczyna podeszła do mężczyzny, pochyliła się i chwyciła za brodę. Przyjrzała się jego szarym oczom. Ten, podejrzewając, co Lily chce zobaczyć, mrugnął raz, a te zmieniły kolor. Brunetka przełknęła ślinę i wyprostowała się, krzyżując ręce na piersi.
       — Czym ty jesteś?
       — I to jest bardzo dobre pytanie. Znam świetną herbaciarnie, wszystko ci opowiem, tylko mnie rozwiąż. Błagam, odpowiem na każde pytanie, ale musisz mnie uwolnić.
       Lily spojrzała na wyświetlacz smartphona. Wybałuszyła oczy, widząc godzinę. Tego dnia miała wrócić wcześniej do domu, bo jej mama nie czuła się najlepiej. Wiedziała, że będzie się martwić. Wzięła głęboki oddech i sięgnęła po nożyczki leżące na półce obok. Nagle drzwi gwałtownie otworzyły się i uderzyły w ścianę. Oboje spojrzeli w stronę mężczyzny stojącego w wejściu.
       — Corvus! — powiedział brunet, jego głos lekko drgnął. — W samą porę! — Azjata powoli wszedł do środka i stanął między Eliottem a Lily. Ręką odsunął dziewczynę i skrył za sobą. Ta posłusznie cofnęła się i stanęła za nim, czując lęk. Przełknęła ślinę, marszcząc czoło. Brunet szybko zrozumiał, że to wcale nie był Yao, ale ktoś, kto wygląda identycznie jak on. — Weizhi.
       — Nie rusz jej — warknął ochryple mieszaniec, po czym odwrócił się do czarnowłosej i złapał za ramiona. — Nic ci nie zrobił?
       Dziewczyna pokręciła głową.
       — Kim jesteś? — zapytała niepewnie.
       — Nigdy ci się nie pokazał, co? — wtrącił Eliott. Weizhi odwrócił się w jego stronę. — Może widziałaś go jako czarnego kota albo psa? Słyszałem, że uciekł w postaci psa.
       — Wei? — powiedziała cicho.
       Mężczyzna spojrzał na nią. W tym momencie stało się jasne, dlaczego owczarek zareagował na te imię - było po prostu zbliżone do prawdziwego. Wiedziała, że ten potrafił zmieniać swój wygląd, ale nigdy nie pomyślałaby, że ten mógł być też człowiekiem. Kaszlnęła, odwracając od niego wzrok. Eliott stracił cierpliwość.
       — Póki jeszcze nie jesteśmy w komplecie, może łaskawie mnie uwolnicie?
       — T-tak, już — odparła, ale gdy chciała do niego podejść, Weizhi powstrzymał ją, blokując jej drogę ręką. — Nie jest groźny — zapewniła.
       — Lepiej jej posłuchaj — odezwał się brunet. — Nie mam czasu na wyjaśnienia, ale musimy uciekać.
       Mieszaniec wskazał na szyję dziewczyny, na której były czerwone ślady i groźnie spojrzał na Eliotta, nie mówiąc ani słowa.
       — To było nieporozumienie — wyjaśniła.
       — Ludzie, wypuście mnie — nalegał Eliott. — Nie wiem, kiedy-
       Szybki strzał w plecy Lily uciszył mężczyznę. Padła na ziemię niemal natychmiast. Tuż po niej kula z usypiającą substancją trafiła w Weizhi. Zdążył się obrócić i sprawdzić, kto wymierzył cel. Zaraz potem poczuł jak traci władzę w nogach, oparł się o regał i zsunął się na ziemię, tracąc przytomność.
       — C-Corvus w samą porę — wydukał brunet. Myślał, że ten jeszcze trochę pośpi, a gdy się obudzi, nie będzie w stanie przyjść. Wiedział, że z kajdanek z pewnością się wyrwie, ale nie spodziewał się, że tak szybko wytrzeźwieje. Mógł wlać w niego coś mocniejszego. — Widzisz, sprowadziłem ich w jedno miejsce dla ciebie. T-to miała być taka niespodzianka. Cieszysz się? — Yao oparł się o framugę i przyłożył dłoń do skroni. Bolała go głowa. Eliott kontynuował: — Nie uwierzysz, czego się dowiedziałem, Lily ma-
       — Czystą krew — dokończył czarnowłosy.
       — Wiedziałeś?
       Yao nie odpowiedział. Zamiast tego skierował lufę pistoletu w jego stronę i wystrzelił pocisk w serce.

Śmierć Motyla 2 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz