Następnego dnia Levi od rana starał się unikać Erwina, który na każdym kroku pytał o jego osobę. Nie miał jego cholernych papierów. Jedyne na co było go stać tej nocy to bezsensowne wpatrywanie się w okno. Nie mógł przestać myśleć o Mayi, a im dłużej to robił tym bardziej wkurzony był. Nie było teraz możliwości, żeby znalazł czas na urocze randeczki czy inne tego typu bzdety. Byli na wojnie, byli żołnierzami. Nie mogli.
Nie wiedział nawet czego dziewczyna od niego oczekiwała. Mógł poświęcić ten czas który spędził na uporczywym myśleniu o niej na rozmowie. Jednak nie chciał już jej męczyć. Pewnie dawno spała, a on niepotrzebnie by ją budził. Z zaspaną dziewczyną i tak by się nie dogadał.
Był zmęczony. Bardziej niż zwykle. Kiedyś nieprzespane noce były dla niego czymś zupełnie normalnym. Nie potrzebował dużo snu, wystarczyły te trzy, cztery godziny. Wolał nie ryzykować większą ilością. Nie kiedy na okrągło nawiedzały go koszmary minionych lat.
- Levi, szukałem cię cały ranek. - blondyn w końcu zatrzymał go na stołówce, kiedy chciał wyminąć całą gromadkę i usiąść przy wolnym stoliku. Teraz jednak Erwin polecił mu, żeby przysiadł się do niego, denerwującej okularnicy i jej oddziału.
- Widać się nie postarałeś. Nigdzie się przecież nie kryłem. - miał nadzieję, że nijak skomentuje jego wypowiedź. Było w końcu widać, że skutecznie go unikał. Zwykle spędzali ze sobą co drugi poranek, popijając przed poranną herbatę. Kawę, w przypadku blondyna.
- Najwidoczniej... - odmruknął mu, upijając łyk kawy. - Być może znów zapomniałeś, w co powątpiewam, ale miałeś mi dostarczyć resztę dokumentów. Dzisiejszego ranka.
- Wiem przecież. - dla uspokojenia się również upił łyk trunku, mając nikłą nadzieję, że ten gest jakoś zasłoni go całego. Co miał powiedzieć? Że znów ich nie zrobił?
- A może nie wykonałeś zadania, mhm, co, kurduplu? - do rozmowy włączyła się Hanji, zainteresowana zdarzeniem.
Levi przeklął ją w myślach za tą irytująco prawdziwą uwagę. Być może bez niej dałby radę przekonać Erwina, że jednak wszystko jest skończone i od dawna leży na jego biurku. Poprosiłby Maye żeby pomogła mu na szybko wszystko dokończyć i nawet pozwoliłby jej podrabiać jego podpis.
- Levi. - głos blondyna brzmiał pokrzepiająco, jednak jakby dodatkowo karcił kapitana tym jednym słowem. - Co się z tobą dzieje? To już drugi termin... Jeśli to za dużo to-
- Nie, Erwin. Daje sobie radę. - właściwie było to prawdą. Tylko przez ostatnie tygodnie zaniedbał te obowiązki, na tyle, że było to już widoczne dla pozostałych.
- Nie prawda. - przerwał mu. Przez chwilę wpatrywał się surowym wzrokiem, chcą przekazać że dla własnego dobra powinien przestać go okłamywać. - Co się z tobą dzieje, Levi? - brzmiał na zmartwionego, co było dla czarnowłosego kompletnym absurdem. W końcu przez te wszystkie lata dobrze wiedział,że Levi ma problemy ze snem, że budzi się w nocy z panika i nie może dalej zasnąć. Przychodził do niego kilka razy chcą, żeby pomógł mu się uspokoić. Mimo to wręczył mu przez cały czas grube pełne faktur i aktów zgonu jego podwładnych, kazał pisać szczegółowe raporty i wyręczać go niekiedy w jego własnej pracy, kiedy był nadto zajęty. Ale dopiero teraz, kiedy nie wykonywał na czas tego natłoku zadań zaczął się interesować. Levi był na niego zły.
- Jest zakochany! - krzyknęła Hanji, zanim zdążył coś wykrztusić.
Levi nie wiedział czy był jej wdzięczny czy nie. Skutecznie zamknęła Erwinowi jadaczke, ale teraz wyglądał na zaabsorbowanego nowym tematem. A kapitan nie chciał o tym mówić. Nie kiedy uświadomił sobie jak bardzo ma mężczyźnie za złe te kilka poprzednich lat.