Rozdział 3

118 8 2
                                    

Pov's Tokio

Stało się... To co najbardziej starałam się ukryć, wydało się. Leżałam na kanapie w pokoju rozmyślając o tym jak Rio znalazł mnie w łazience wraz z Moskwą. Pewnie to wina tej cholernej doniczki. Założę się że kiedy zobaczyli ją w ubikacji to się zorientowali że tam jestem. Kurwa! Mogłam bardziej uważać. Tak się skupiłam na myśleniu że aż zasnęłam. Miałam okropny sen.

Byłam na jakiejś wyspie. Nosiłam na sobie długą, przewiewną, czarną sukienkę, którą wiatr zawiewał mi wte i wewte. Dookoła rosły palmy, które delikatnie zasłaniały słońce, a na ziemi rosła zielona trawa. Pomiędzy niektórymi drzewami nawet były hamaki. To co mi się rzuciło w oko to wielkie łóżko z białym (praktycznie przezroczystym) baldachimem. Poczułam się jak księżniczka z tych hiszpańskich kreskówek. Podeszłam do niego i położyłam się na nim. Czułam że jestem w moim życiowym raju. Ale ta piękna chwila nie trwała zbyt długo ponieważ usłyszałam krzyki. Poderwałam się z łoża i zaczęłam biec w stronę wrzasków. Gdy moje stopy uderzyły o gorący piasek rozejrzałam się. Nikogo nie było. Myślałam że coś mi się przesłyszało choć byłam pewna że coś słyszę. Spojrzałam przed siebie stojąc na piasku. Widok na ocean był zniewalający. Moje stopy obmywała woda która obijała się falami o wyspę. Czułam że tu jest moje miejsce. Wtedy usłyszałam donośny głos dochodzący z drugiego końca wyspy: - Jesteś aresztowany, ręce do góry! W ułamku sekundy zrozumiałam że nic mi się nie zdawało. Od razu pobiegłam w stronę dźwięków. Chyba nigdy nie zapierdalałam tak szybko. Chciałam po prostu dowiedzieć się o co tu chodzi. Gdy dotarłam na skraj wysepki i wyjrzałam zza krzaków...czułam że moje serce za chwilę wyskoczy z piersi. Zobaczyłam Rio w niebieskiej koszuli, w krótkich szortach a także z rozwianymi włosami. Kiedy na niego patrzyłam zdawał się być...inny. Tak jakby bardziej...dorosły. Stał przerażony z rękami uniesionymi w górze, otoczony policjantami. To co mnie najbardziej zaskoczyło to to że nie tylko on był zatrzymany. Obok niego siedziała na piasku mała dziewczynka. Była tak samo przestraszona jak on. Była na oko roczna lub dwuletnia. Któryś z policjantów chciał ją podnieść ale Rio krzyknął: -Nie! Nie krzywdźcie jej! -Kto to jest?-zapytał gliniarz.-To moja córka-odpowiedział trzęsącym się głosem. Zamurowało mnie. Córka?! Jego córka?! Nie mogłam w to uwierzyć. Stałam jak kołek za palmą i nie potrafiłam się ani ruszyć, ani nic z siebie wydusić. Myślałam że zaraz zemdleję. Dlatego by nie upaść wbiłam głębiej moją lewą stopę w ziemię. Tyle że nie wiedziałam że stoję na gałęzi. Więc gdy tylko moja stopa wbiła się w podłoże, gałąź pękła, wydając z siebie trzask. Od razu wszystkie głowy skierowały się na mnie. - Tokio, uciekaj!-krzyczał Rio. Nie zdążyłam zareagować ponieważ jeden z policjantów postrzelił mnie centralnie w czoło. Upadłam na ziemię oszołomiona bez krzty życia. -Tokio!!-wrzasnął Rio z całych sił.

-Rio?!-oddychałam głęboko, a ciało miałam mokre od potu. To było straszne. W całym moim życiu nie miałam bardziej strasznego koszmaru. Cały czas powtarzałam sobie w myślach: To tylko sen, to tyko sen. Był nieprawdziwy ale za to bardzo realistyczny. Potem popatrzyłam na zegarek. Spałam ponad godzinę! Zerwałam się z kanapy, czując ból w biodrach. Cicho jęknęłam i wyszłam z pokoju. Raptem poczułam że nie mogę oddychać. Ktoś zaszedł mnie od tyłu, i zaczął dusić, jednocześnie gdzieś ciągnąc. Próbowałam się wyrwać ale rak tlenu w moim ciele spowodował że moje kończyny odmawiały mi posłuszeństwa. Spróbowałam podnieść głowę... z powodzeniem. Zobaczyłam Helsinki Gdy opuściłam skroń moim oczom ukazał się Berlin jedzący jabłko. To moja kara...Cokolwiek mi teraz zrobi jest moją karą...Zasłużyłam sobie...Ponownie spróbowałam się wyrwać ale Helsinki jest ode mnie o wiele silniejszy. Nie miałam szans. A chwilę później...ciemność.

Ocknęłam się bez możliwości ruchu. Na początku myślałam że mam jakiś paraliż senny lecz to nie było to. Zdałam sobie sprawę że jestem przywiązana do jakiejś noszy. Chciałam zawołać o pomoc, ale niestety nie mogłam bo miałam zaklejone usta. W sumie to cała byłam zaklejona. Wtedy podszedł do mnie Berlin: -Wyglądasz jak prezent-zaśmiał się-brakuje Ci tylko kokardy-zerwał mi taśmę z ust. -Co mi zrobisz?-pytam się. -Oszczędzaj siły Tokio-powiedział. Delikatnie podniosłam głowę z nad wózka. -Zabijesz mnie? -Nie, nie zabiję cię. Nie będę cię też torturował-machnął ręką w górze (chyba na znak zgody czy czegoś). Zobaczyłam jak Helsinki otwiera bramę, gdzie było setki snajperów, i tysiące gliniarzy. Czyli to moja kara...Wyda mnie policji. Opuściłam głowę z powrotem na wózek, patrząc na Berlina. -Skurwysynu, nienawidzę cię! -głośno szepnęłam. -Zadam tobie pytanie, dlaczego to musi być koniec?-zapytał pochylając swój durny łeb do mojego. Kiedy był wystarczająco blisko spróbowałam go ugryźć ale szybko się wycofał. -Może to początek pięknej przyjaźni-założył maskę i... Wypchnął mnie z Mennicy. -Nie-wrzasnęłam. Wyjechałam za drzwi a potem zaczęłam zjeżdżać po schodach.

"Tak to się zaczęło. Początek końca napadu. Dni w odosobieniu. Mojej miłości do Rio. Naszych marzeń. Mojej wolności".

Gdy już zjechałam na sam dół zaczęli się wokół mnie zbierać policjanci, uzbrojeni po zęby. podchodzili wolno oraz z dystansem. Wreszcie niektórzy podjęli się odklejania mnie z wózka, a reszta rozglądała się na wszystkie możliwe strony sprawdzając, czy to nie jakiś podstęp. Jak mnie już "odbarykadowali" dwoje z nich podniosło mnie, i przeniosło do środka okręgu który utworzyli. W momencie gdy postawili mnie na chłodnym betonie, dwoje policjantów którzy mnie nieśli, odeszli ode mnie jak poparzeni bo niby "mam bombę". Nadzwyczajni idioci. Za poleceniem pułkownika Prieto z którym komunikowali się za pomocą radia, kazali zdjąć mi buty i kombinezon. Powoli się podniosłam by nie wzbudzać żadnych podejrzeń oraz żeby nie zaczęli strzelać. Zaczęłam zdejmować buty a następnie owerol. Zostałam tylko w bieliźnie i cienkiej, szarej koszulce. Potem usłyszałam polecenie: -Bluzka, podwiń ją!-krzyknął gliniarz. No to ją podwinęłam. A po kilku sekundach z powrotem opuściłam. Wszystko to działo się tak szybko. Byłam ciekawa czy oprócz Berlina i Helsinki zorientował się że mnie nie ma. Ale nie miałam zbytnio czasu na rozmyślanie, bo usłyszałam komendę: -Na ziemię, ręce do góry! Uklękłam na jedno kolano z rękami w górze, a oni zaczęli podchodzić do mnie. Najwyraźniej chcieli mnie skuć, ale gdy dwójka z nich prawie stykali się ze mną walnęłam jednego w tors, a kiedy tylko wstałam kopnęłam drugiego w krocze, i zaczęłam uciekać. No chyba nie myśleliście że tak po prostu się dam zakuć. Ale przejdźmy do rzeczy. Zapierdalam tak szybko jak się da. Aż nagle słyszę za sobą wrzask: -Tokio! Odwracam się w tył, wciąż biegnąc...i widzę Rio. Stał przy oknie, jednocześnie się we mnie wpatrując. Nasz kontakt wzrokowy trwał tylko pięć sekund. Przez to że biegłam, można powiedzieć trochę "tyłem", automatycznie zwolniłam, a gliniarz wykorzystując to naskoczył na mnie, przewrócił na brzuch, i nałożył kajdanki. Ta chwila dłużyła się w nieskończoność. Myślałam że gorzej być nie mogło, otóż mogło. Jak tylko gliny podniosły mnie z ziemi, już zakutą, poczułam taki śmiertelny ból w brzuchu że myślałam że umrę. To coś co wtedy poczułam było trochę jak zaklęcie z Harry'ego Pottera, Cruciatus. Ale nie krzyczałam, tak jak tam to było opisane. Po prostu w tamtym momencie, straciłam możliwość mówienia, lekko się dusiłam, czułam piekielny ból w brzuchu jak i w biodrach, a nogi się pode mną uginały. Kiedy policjanci zauważyli że nie idę z nimi, szturchali mnie bym szła, lecz mnie udało się tylko wydukać: -Mój brzuch. Najwidoczniej to usłyszeli bo zaczęli prowadzić mnie do karetki. tam, lekarz kazał mi się położyć na łóżko. Byłam z jednej strony szczęśliwa że w końcu ktoś mnie zbada i dowiem się co mi kurwa jest. Lecz z drugiej strony obawiałam się że może to być coś poważniejszego. Zobaczymy...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

W ten słoneczne, sobotnie popołudnie publikuję dla was nowy rozdział. Jak tam zdrówko? U mnie niestety nie najlepiej. Jestem lekko przeziębiona i musiałam się dzisiaj z rana zebrać do kupy i dokończyć go. Nie było to łatwe gdyż podczas choroby ciężko się skoncentrować, ale się udało :) A tak w ogóle dziękuję wam za ponad sto wyświetleń :P Jesteście naprawdę kochani !!

Piszcie swoje propozycje o dalszym ciągu w komentarzach!

Pozdrawiam cieplutko

Hanka

Lacasa de papel -Tokio x Rio ,,Nieplanowana"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz