°~1~°

160 16 0
                                    

-Patrzcie! Oferma idzie!
-Dlaczego dzisiaj spódniczki nie założyłeś pedałku?

Hongjoong wychodził ze swojej uczelni wśród obelg ze strony rówieśników i śmiechów następujących po każdej z nich.

Do słów jak 'oferma' czy 'ofiara' już dawno się przyzwyczaił, poniżanie go słownie było w jego życiu na porządku dziennym. Nie było w całej uczelni osoby, która by chociaż raz go nie poniżyła. Niektórzy posuwali się nawet do kradnięcia mu rzeczy zwyczajnie dla zabawy lub podkładania mu nogi na korytarzu. Nie raz przez takie kawały i upadki nimi spowodowane trafiał do gabinetu pielęgniarki z krwotokiem z nosa czy siniakiem na twarzy.

Wyśmiewano się z niego i dręczono go za wszystko. Jego styl ubierania, jego wrażliwość i delikatny charakter, a przede wszystkim za orientację.

Raz kiedy jakimś cudem ktoś dorwał się do jego zeszytu z tekstami, rozpoczęła się nowa fala drwin i przezwisk, wyśmiano go za jego uczucia i marzenia o zostaniu kimś wielkim. Od tamtej sytuacji Hongjoong pisze tylko i wyłącznie w domu.

A trzeba przyznać, że komponowanie i pisane wychodzi mu świetnie, mimo że sam twierdzi zupełnie inaczej. Poza tym to pisanie pomaga mu wyładować i wyrazić swoje emocje i dać upust frustracji czy załamaniom nerwowym.

-Hej! czego nie reagujesz!? -chłopak nadal nie zwracając uwagi na zaczepki szedł słysząc za sobą coraz bardziej oddalające się śmiechy wtórujące żartom i drwinom na jego temat, aż udało mu się przekroczyć bramę uczelni.

-Ugh... Nareszcie. -westchnął oglądając się ostatni raz w stronę ludzi wytykających go palcami, po czym poprawiając lekki, bawełniany szalik na szyi ruszył do domu.

Blondyn poszedł alejką przez pobliski park wpatrując się pusto w chodnik pod jego stopami. Był wykończony kolejnymi zaczepkami i ilością pracy jaką musi wykonywać na zajęcia. Chciał jak najszybciej pójść do domu i wypłakać w poduszkę lub zwyczajnie pójść spać.
Chcąc się uspokoić po ciężkim dniu, automatycznie zaczął nucić pierwszą lepszą piosenkę, jaka przyszła mu do głowy.

Muzyka była jedyną ucieczką Hongjoonga od codzienności i problemów. Była jego pasją i motywacją do życia. Słuchanie muzyki, granie na pianinie czy pisanie tekstów pomagało mu od zawsze odciąć się od złych myśli i zmartwień. Nie było niczego ani nikogo w jego życiu, kto znaczyłby dla niego tyle, co muzyka. Nawet rodzice zerwali z nim wszelkie kontakty twierdząc, że jest dorosły i poradzi sobie zupełnie sam, więc po przeprowadzce do własnego, małego mieszkania w centrum Seulu był zmuszony znaleźć dorywczą pracę w kawiarni, żeby mógł sam na siebie zarabiać. Chodził tam dwa razy w tygodniu po południu pomagać w sprzątaniu i czasami obsługiwaniu klientów. Czas do południa spędzał na uczelni artystycznej, do której uczęszczał na oddział muzyczny.

Oprócz braku bliższego kontaktu z jakimikolwiek ludźmi, można powiedzieć, że wszystko układało mu się pięknie. Ale co znaczą rzeczy materialne, jeżeli nie odczuwa się szczęścia, bliskości, miłości? Hongjoong nie był w stanie czerpać radości z samego życia, czuł się pusty, bez emocji. Zupełnie jakby był zwyczajną kukiełką, która poprostu żyje pośród ludzi.

Jak to zwykle bywało, przez wsłuchanie się w nuconą przez niego samego melodię wpadł w jakiś trans i nie widział wcale co dzieję się wokoło skupiając się na każdej nutce. Mijał latarnie uliczne poustawiane wzdłuż ścieżki i drzewa, na których w związku z panującą wiosną rozkwitały zielone pąki liści. Wszystko budziło się do życia i stawało się piękne i kolorowe, można powiedzieć, że jak z bajki. 

Mimo panującej przyjemnej aury Hongjoong szedł obojętnie z głową zwieszoną w dół, a dźwięczna melodia wydobywająca się z jego ust zajęła jego umysł.

Music Makes Love [sunshine song] || SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz