°~4~°

107 9 5
                                    

W końcu upragniony przez wielu weekend. Hongjoongowi zawsze to było w sumie wszystko jedno, ale tym razem nie miał w planach tego co zawsze, to znaczy bezsensownego siedzenia na kanapie w salonie samemu.

Noc spędził w domu Parka, bo nawet jakby chciał wrócić do domu, Seonghwa by mu nie pozwolił. Bałby się, że chłopak na przykład zasłabnie lub w najgorszym wypadku spotka kogoś z paczki dręczycieli. Nawet kiedy zaproponował, że będzie spał chociaż na kanapie, żeby nie zabierać starszemu wygody, czarnowłosy stanowczo zaprotestował pod pretekstem, że co będzie jeśli Hongjoonga coś zacznie boleć, a on się nie obudzi, bo ma bardzo twardy sen. Wtedy blondyn stwierdził, że nie ma co się wykłócać i poprostu zaśnie jakoś z Seonghwą u boku. Dodać trzeba również, że spał w jego ciuchach, bo nie miał żadnych swoich rzeczy przy sobie.

Prawda była taka, że do Seonghwa oprócz strachu i troski o młodszego przemawiała również chęć trzymania go blisko siebie. Wiedział, że chłopak nadal jest częściowo odosobniony, więc chciał go za wszelką cenę oswoić do siebie. I trzeba przyznać, że wyszło mu to w dość dużym stopniu, jak na aż tak krótki czas.

Kiedy Hongjoong się obudził, Seonghwa już nie było w łóżku. Prawie od razu poczuł zapachy z dochodzące najpewniej z kuchni, więc wstał i skierował się do wspomnianego pomieszczenia.

Ujrzał tam Parka kładącego na stół talerz z jego ulubionymi goframi z owocami.

-Dzień dobry. -powiedział z uśmiechem patrząc na blondyna. -Mam nadzieję, że lubisz gofry.

Hongjoong skinął głową zasiadając do stołu. Jedząc cały czas czuł na sobie wzrok starszego. Jednak wiedział, że nie jest to spojrzenie oceniające czy nieprzyjazne. Seonghwa patrzył się na niego oczami pełnymi sympatyczności i ciągłej troski. Ani by mu przez myśl nie przyszło, żeby oceniać młodszego w zły sposób. Seonghwa postrzegał go jako osobę, która jest zwyczajnie zagubiona i potrzebuje pomocy. A tym bardziej nie pomyślał, żeby jakkolwiek zmuszać go do czegokolwiek. Zdawał sobie sprawę, że najpierw trzeba pokochać siebie, aby pokochać kogoś innego. Nawet jeśli mu się nie uda, będzie się cieszył ze zwykłej przyjaźni. Już nie liczyło się dla niego tylko to, żeby zdobyć serce chłopaka, który tak bardzo wpadł mu w oko. Miał teraz na uwadze to, żeby to biedne, złamane wiele razy serce odbudować.

Przysiągł sobie, że zrobi wszystko, żeby ten przestraszony, zniszczony przez życie chłopak zyskał szczęście, na które zasługuje.

Przez zamyślenie nie zauważył kiedy Hongjoong zdążył zjeść śniadanie do końca i wstać od stołu.

-Będziesz tak siedział i się zamyślał czy porobimy coś razem? -spytał wyrywając Parka z zadumy.

-Tak, przepraszam. -otrząsnął się. -Czasami tak mam, jak nad czymś dużo myślę. Zwłaszcza, jeśli jest to coś dla mnie istotnego.

-To co jest takie bardzo ważne?

-Nie, nic takiego. Tym razem poprostu się zamyśliłem. To nic istotnego, nie przejmuj się. -odpowiedział wymijająco, uśmiechając sie. -Jeszcze nie czas. Jeszcze nie teraz Seonghwa. -dodał do siebie w myślach.

Po tym zaproponował młodszemu maraton jakiś dram na Netflixie, bo i tak nie planują nigdzie wychodzić. Hongjoong zareagował na to z zadziwiającym entuzjazmem i powiedział, że tylko pójdzie się umyć i zaraz wróci.

Seonghwa w tym czasie odpalił laptopa i przyniósł na sofę górę poduszek i koce, żeby siedziało im się wygodnie. Kiedy rozkładał ostatni z kocy do pokoju wszedł Hongjoong w jego koszulce. Park ledwo powstrzymał się, żeby powiedzieć jak bardzo uroczo blondyn wygląda. Ograniczył się tylko do uśmiechu i wskazania młodszemu ręką miejsca na sofie.

Music Makes Love [sunshine song] || SeongjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz