Rozdział 3

82 6 0
                                    

Atmosfera w klasie była niezwykle napięta. To, co wczoraj wydarzyło się na treningu, przytłoczyło wszystkich i bali się, co dzisiaj z tego wyniknie. Dobrze wiedzieli, że Bakugo nie puści czegoś takiego płazem. Nawet Deku, który zawsze próbował go opanować, usuwał się w cień i nie chciał wchodzić mu w drogę, bo sam nie wiedział, jak jego przyjaciel z dzieciństwa zareaguje na to, co się wydarzyło. Gdy w klasie blondyn pojawił się jako ostatni, wszyscy zamarli a rozmowy ucichły. Osiemnaście par oczu obserwowało go z rosnącym niepokojem, nie wiedząc, jak mają zareagować i co się teraz wydarzy. Czerwonooki podszedł do biurka swojego rywala i przywalił otwartą dłonią w blat, zwracając na siebie jego uwagę, a Todoroki leniwie podniósł na niego spojrzenie swoich oczu.

-Co to miało być? - zapytał grobowym głosem, jakby zaraz miał zamordować czerwono-białego gołymi rękami. Żeńska część klasy i Mineta wciągnęli głośniej powietrze.

-Co masz na myśli? - czy Todoroki nie wiedział, o co chodzi Katsukiemu, czy też udawał głupiego - nie byli w stanie tego jednoznacznie stwierdzić, ale efekt był taki sam, mianowicie żyłka na czole Bakugo zaczęła pulsować.

-Czemu mnie pocałowałeś, cholerny mieszańcu? - wycedził przez zęby, próbując poczekać z wymierzeniem śmiercionośnego ciosu, aż otrzyma odpowiedź od swojego rywala.

-Ach, o tym mówisz. No wiesz, chciałem cię pokonać. Tak bardzo nawijasz o stosunkach i związkach homoseksualnych i jak to ich nienawidzisz, że stwierdziłem, że to cię najbardziej zaskoczy i dzięki temu cię pokonam. - wyjaśnił, wzruszając ramionami i wracając do czytania książki. Nikt nie zwrócił uwagi na to, że do klasy wślizgnął się czarnowłosy chłopak w długim, czarnym płaszczu.

-Nie rób tego więcej. Następnym razem nie zawaham się i cię zabiję. - ostrzegł czerwonooki i usiadł w swojej ławce, przy czym dało się słyszeć, jak wszyscy odetchnęli z ulgą. Ale jedna osoba zaczęła się śmiać i bić brawo. Wszyscy spojrzeli w stronę drzwi, gdzie stał nowoprzybyły i zamarli. Nie znali go, ale wyglądał groźnie, mimo szczupłej budowy i poranionego ciała. Chłopak podszedł do Shoto i nachylił się nad nim, patrząc mu w oczy.

-Tego się po tobie spodziewałem. - oznajmił i chwycił go za przedramię, po czym otoczyły ich błękitne płomienie, które wszystkich zaskoczyły. Gdy w końcu opadli, klasa zauważyła, że zarówno nieznajomy jak i ich kolega z klasy zniknęli i nie było po nich ani śladu, poza przypalonym biurkiem i podłogą.

-Co się właśnie stało? - jako pierwsza ciszę przełamała Uraraka, zmuszając wszystkich do powrotu na ziemię.

-Chyba ktoś właśnie porwał Todorokiego. - wyjaśnił Iida, chociaż było to dla wszystkich dość oczywiste. Deku poderwał się z miejsca i wybiegł z klasy.

-Idę po All Mighta! - krzyknął, znikając za drzwiami. Najbardziej zszokowany zaistniałą sytuacją był sam Bakugo, który wpatrywał się szeroko otwartymi oczami w miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu siedział jego rywal, i czuł rosnący w nim smutek zmieszany z wściekłością. Nikt nie ma prawa porywać jego rywala, póki on go nie pokona. I odpłaci się temu bliznowatemu jegomościowi pięknym za nadobne.

Wybuchowy lódOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz