Trzy tygodnie. Dwadzieścia jeden dni.
Mówi się, że pospolity człowiek potrzebuje dwudziestu jeden dni, aby się od czegoś odzwyczaić.
Chcesz rzucić nikotynę? „Wytrzymaj dwadzieścia jeden dni, później organizm przywyknie."
Okej.
A co w drugą stronę? Czy można się uzależnić od drugiej osoby do takiego stopnia, że jednocześnie jej nienawidzisz za to, jakimi uczuciami ją darzysz?
Za każdym razem, gdy nasze spojrzenia się krzyżowały, targało mną tyle sprzecznych, intensywnych emocji. Była to pewnego rodzaju obsesja. Nienawidziłam tego, jak przejmował kontrolę nad moim ciałem: jak moje serce przyspieszało, oddech robił się coraz płytszy i szybszy, przechodziły przez moje ciało mimowolne dreszcze podniecenia... A jednocześnie chciałam to czuć cały czas. Każdego dnia w każdej minucie.
On doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Rzucił dotychczasowe życie dla zbrodni, jaką była nasza relacja.
Patrząc wstecz, wiem, że byliśmy dla siebie toksyczni. Zakazani. Dlatego ciągnęło nas do siebie jeszcze bardziej. Oboje chcieliśmy tego wulkanu emocji i przeżywania go codziennie na nowo.
To, w jaki sposób się uśmiechał, to w jaki sposób palił papierosa, to w jaki sposób bawił się ołówkiem między palcami, kiedy pisał piosenki i spoglądał ukradkiem na mnie. To, w jaki sposób chodził - nonszalancko - jakby nie zależało mu na niczym innym oprócz tej cholernej gitary... To wszystko sprawiało, że chciałam mu połamać nogi, aby był skazany na zawsze na mnie.
Nie jestem w stanie stwierdzić, kiedy byłam pewna, że go kocham. Myślę, że dotarło to do mnie podczas naszego ostatniego spotkania - gdy byłam pewna, że już nigdy go nie zobaczę. Nie zdołałam wypowiedzieć tych słów.
CZYTASZ
favorite crime {damiano david}
Romance„Zanim zdążyłam wziąć głębszy oddech i ukoić zszargane przez niego nerwy, poczułam długie palce na swojej szyi. Zauważył mój strach w oczach. Ale nie poluzował ucisku. Szukając jakiejkolwiek ucieczki, oparłam się o ścianę, co jemu wyraźnie spodobało...