Zostałam poprowadzona przez Enzo na zaplecze restauracji. Przejście z ciemnego wnętrza do jaskrawej kuchni sprawiło, że musiałam przymrużyć oczy. W pomieszczeniu unosiła się słodka woń gotowanego posiłku, który przygotowywał Enzo.
Zastanawiałam się, czy wiedział, że przyjdę. Czy myślał o tym tak intensywnie, jak ja? Miałam niemały mętlik w głowie, zaczynający się od niebezpieczeństwa po dziwny dreszczyk podniecenia związany z obecną sytuacją. Były to bardzo sprzeczne uczucia, ale jednocześnie w jakiś pokręcony sposób połączone ze sobą. Poznanie się naszej dwójki nastąpiło w nietuzinkowy sposób i mogło mieć szansę na interesujące rozwinięcie.
To nie tak, że miałam wobec Enzo jakieś plany! Po prostu starałam się nie myśleć schematycznie i mieć otwarty umysł na sytuacje, jakie zdarzały się w życiu.
Enzo odsunął odrapane, drewniane krzesło i poprosił abym zajęła miejsce. Usiadłam przy metalowym blacie w restauracyjnej kuchni, mając dookoła siebie najróżniejsze sprzęty gastronomiczne. Było, na moje oko, z pięć rodzajów pieców, zmywarki i suszarki do naczyń. Na kuchenkach gazowych stały wielkie garnki. Nie wyglądało to na... RANDKĘ..., więc mój nastrój nieco opadł. Poza tym, co niby miałam sobie pomyśleć o „kolacji na przeprosiny", na dodatek wybłaganej przez, nie ukrywając już przed samą sobą, przystojnego mężczyznę?
Enzo kręcił się jeszcze przy patelni. Nie miał już na sobie kuchennego fartuszka, długie spodnie zastąpiły jeansowe spodenki do kolan z przetarciami. Koszulę miał rozpiętą na cztery guziki, a po krawacie nie było śladu.
— Zrobiłem spaghetti. Mam nadzieję, że lubisz. — Enzo położył przede mną talerz.
Cholera.
W ciągu jednej sekundy pojawiły się dwa poważne problemy.
Po pierwsze: ewidentnie nie była to randka. Nikt na randkę nie wybiera potrawy, od której człowiek jest cały w sosie. Jedzenie spaghetti na randkach - trzy razy nie.
Po drugie: przez cały stres związany z tym spotkaniem, kompletnie wyleciało mi z głowy, żeby poinformować Enzo o byciu wegetarianką. Czułam, że za moment zapadnę się pod ziemię ze wstydu.
— Ja... Przepraszam. Nie wspomniałam o tym, że nie jem mięsa. — powiedziałam, szczerze przepraszającym tonem. — Głupio mi, że poświęciłeś swój czas na gotowanie, a ja tego nie zjem. Naprawdę przepraszam.
Enzo wydawał się tą informacją nieprzejęty. Wziął ode mnie talerz i odłożył go obok zlewu. Oparł ręce na biodrach.
— To, co powiesz na opcję wegańskiego kebaba?
Wypuściłam powietrze ustami z ogromną ulgą. Spodziewałam się jakiegoś głupiego komentarza, ale Enzo nie zadawał więcej pytań. To był wielki plus dla niego. Opowiadanie o moim wyborze prowadziło zazwyczaj do bezsensownej dyskusji, w której drugiej stronie wcale nie chodziło o poznanie mojego powodu, a po prostu o „uświadomienie, że sama świata nie zmienię, a człowiek zaprogramowany jest tak, by jeść mięso".
Mimo jego braku reakcji i tak czułam się jak kompletna idiotka. Być może nie starał się zbyt mocno, nie spędził całego dnia przy garach i była to tylko głupia kolacja w ramach przeprosin, ale mimo to - nie pokazałam się z najlepszej strony.
Enzo wrócił do mnie i oparł się o blat. Wsunął komórkę do przedniej kieszeni i odchrząknął.
— Dostawa w ciągu dwudziestu minut, więc mam nadzieję, że nie umierasz z głodu. Mogę ewentualnie zaproponować marchewki, albo jakieś inne zielsko.
CZYTASZ
favorite crime {damiano david}
Romance„Zanim zdążyłam wziąć głębszy oddech i ukoić zszargane przez niego nerwy, poczułam długie palce na swojej szyi. Zauważył mój strach w oczach. Ale nie poluzował ucisku. Szukając jakiejkolwiek ucieczki, oparłam się o ścianę, co jemu wyraźnie spodobało...