8. Pimpek

245 18 34
                                    


— Jak się mają moje kaczuszki? — Usłyszeli jednego dnia. Yoongi zaskoczony wstał.

Taehyung utykając na jedną nogę wszedł do pomieszczenia. Razem z nim była jeszcze jedna osoba, która przyniosła jedzenie.

— Co ci się stało? — zapytał Yoongi patrząc na zielonowłosego, który usiadł na krześle niedaleko. Taehyung krwawił i do tego twarz zdobiła pokaźna rana.

— Wojna się stała — parsknął siadając powoli na jednym z krzeseł. Gguk kątem oka mu się przyglądał. Nie obchodził go jego stan, dla niego zielonowłosy mógł nawet szczeznąć z bólu, a on by się nie przejął.

Tak naprawdę, to Taehyung już się nudził. Cała ta wojna okropnie się dłużyła. Gdyby nie ona, zapewnie siedziałby na jakiejś imprezie kompletnie upity. A tak, musiał siedzieć w zamku jakiegoś psychola, bo kiedy chciał wyjść ktoś go atakował. Lubił adrenalinę i niebezpieczne wyzwania, jednak są granice. Lubił też spokój i odpoczynek.

— Dobra, Yoongi, interes mam — odparł po jakimś czasie wstając. Podszedł do celi przywołując starszego. Yoongi oczywiście zaciekawiony ruszył w jego kierunku.

Przez dłuższą chwilę stali szeptając coś do siebie, aby nikt nie usłyszał. Jimin przez to czuł złość. Jak on śmiał bratać się z wrogiem?! Jego nastawienie do starszego nie zmieniło się nawet o milimetr. Nadal uważał, że Yoongi jest bezużytecznym idiotą, który nie potrafi przyjąć, że to Jimin jest wyżej w hierarchii.

Jedyną osobą, która miała gdzieś to, że tamta dwójka rozmawiała, to Hoseok. Ufał Yoongiemu, więc się nie martwił. Gguk natomiast był przerażony! Kiedy Taehyung wyszedł kiwając głową, on podbiegł do Mina prawie przed nim klękając.

— Proszę, powiedz, że nie sprzedałeś mnie temu zbokowi za lepsze warunki, albo za wolność! — krzyknął łapiąc za mundur starszego. — Nie chce tak umierać, Yoongi... Nie  chce...

— Spokojnie, dzieciaku... nie o to chodziło — zaśmiał się widać przerażony wzrok Jeongguka.

— Czyli jestem bezpieczny?

— Tak. To znaczy, trwa wojna, więc nikt nie jest bezpieczny, ale nie masz się o co martwić, jeśli chodzi o Taehyunga.

— Tylko o to, że może w każdej chwili mnie zmacać albo coś jeszcze gorszego... — mruknął i odszedł.

— Taehyung lubi zabawę, ale nic takiego bez twojej woli by nie zrobił — dodał Hoseok.

— Widzę, że doskonale go znacie — powiedział Jimin podchodząc do Yoongiego. — A może jesteście po jego stronie? Tak tylko udajecie dobrych, a naprawdę coś knujecie.

— Oj uwierz mi — zaczął Yoongi i ku zaskoczeniu wszystkich, przysunął się do blondyna. Przybliżył twarz do tej księcia i szepnął — Nawet jeśli, to ty nie miałbyś o niczym zielonego pojęcia.

Jimin Nie odezwał się, tylko odepchnął od siebie starszego. Ten jedynie uśmiechnął się lekko i usiadł obok Hoseoka i bardzo cicho zaczął tłumaczyć mu to, czego się dowiedział. Jimin oczywiście chciał podsłuchać jak najwięcej, jednak udało mu się usłyszeć  jedynie pojedyczne słowa, które nijak nie chciały mu się złożyć w całość. Kamień? Dziesięć? Bagaż? Namjoon? O co w tym wszystkim chodziło?

— A nie możecie powiedzieć o co chodzi?! — krzyknął zirytowany. Spojrzeli na niego, jednak nikt nic nie powiedział. — Jeszcze zobaczycie... jak stąd jakimś cudem wyjdziemy, to wylądujecie u Pimpka...

— U Pimpka? — zapytał zaskoczony Yoongi. — że chodzi Ci o tego groźnego lwa, którym twój ojciec wszystkich starszy?

— Tak.

Survival || YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz