1

305 17 1
                                    

Harry nie może powstrzymać uśmiechu, gdy jego ulubiony uczeń natychmiast wchodzi do jego klasy, z jasnym, niewinnym uśmiechem na twarzy.

-Witam, panie Styles.- Mały chłopiec rozpromienił się, zajmując swoje miejsce w pierwszym rzędzie w klasie. Poprawia swoje okulary, czując, jak opadły mu z uroczego, guzikowatego noska.

- Cześć, Louis. Jak się dzisiaj masz? - pyta pan Styles, znany również jako nauczyciel matematyki i angielskiego Louisa.

- Jest wspaniale dzięki, sir. A pan?- Louis świeci, patrząc prosto przed siebie na Harry'ego, którego biurko znajduje się bezpośrednio przed małym chłopcem.

- Zmęczony.Spóźniam się z ocenianianiem zadań - odpowiada Harry, siadając przy biurku. Odnotowuje czas, jest kilka minut do dzwonka rozpoczynającego lekcje. Wkrótce będą tutaj koledzy z klasy Louisa.

-Czy sprawdził pan moje zadanie z matematyki?- pyta Louis z nadzieją w oczach.

Harry chichocze nad entuzjastycznym kujonem.

-Zrobiłem, z pewnością zajęło mi dużo czasu, aby to sprawdzić Lou. Zawsze dodajesz dużo informacji.-Nauczyciel czuł się zrelaksowany, rozmawiając z Louisem. Jest jego nauczycielem od pięciu lat. Mały chłopiec był na ostatnim roku. Nigdy wcześniej karmelowłosy chłopiec nie otrzymał oceny niższej niż 5 -.

Harry patrzył, jak twarz Louisa wykształciła się w zmartwionym wyrazie. - Czy to zła rzecz, panie Styles?

- Nie, nie, Louis, nie martw się, to świetnie. Musisz tylko uważać na limit słów.- Harry patrzył, jak mały chłopiec sapnął szybko, podnosząc ołówek i zapisując to, co właśnie powiedział jego nauczyciel, aby móc z niego skorzystać w przyszłości. Był typem ucznia, który lubił stawiać sobie cele. Był w całym tym samodoskonaleniu.

-Postaram się następnym razem, sir.-Louis spojrzał z powrotem na swojego nauczyciela, uśmiechając się, kiedy zadzwonił dzwonek i uczniowie zaczęli się gromadzić.

- Ojej, pedał już tu jest.- Krzyknął jeden z sportowców, gdy wszedł, a jego towarzysze szli tuż za nim, po jego deklaracji rozległ się chór śmiechu.

Harry przewrócił oczami. - Zamknij się, Matthew. Myślę, że jesteś winien Louisowi  przeprosiny.- Pan Styles mówił z autorytetem.

- Tak, przepraszam pedale.- W pokoju rozległ się kolejny chór śmiechu. Harry spojrzał na Louisa, zauważając, jak mały chłopiec zwiesił głowę ze wstydu. Nauczyciel westchnął ze smutkiem, ponieważ była to prawdopodobnie najmniej milsza rzecz, jaka mogła przytrafić się Louisowi przez cały dzień od jego kolegów.

---

-Pij dziwko.- Louis pisnął, gdy papierowy kubek został postawiony przed nim. Mały chłopiec siedział przy swoim zwykłym stole w stołówce, sam jak zwykle, gdy grupa jego prześladowców postanowiła do niego podejść. Louis przełknął ślinę, gdy zajrzał do kubka; z pewnością nie była to woda. Wyglądało to bardziej jak mleko, może jakiś ostry sos, z pokruszonymi ciasteczkami… czy to była sperma?

Louis zakrztusił się tylko na widok zawartości.

-Umm, nie, nie, dziękuję, dziękuję. Mały chłopiec zająknął się, wstając, tylko po to, by jeden z sportowców chwycił go za ramiona, mocno pchając go z powrotem do pozycji siedzącej. Louis chrząknął, czując siłę, jaką sportowiec przykładał do jego drobnej sylwetki.

- Przestań - jęknął Louis, gdy jego głowa została odchylona do tyłu; publiczność zebrała się teraz, aby obejrzeć przebieg wydarzenia.

PIJ! PIJ! PIJ! PIJ!

Louis słyszał ich krzyki. Nie byli lepsi od prześladowców. Zanim się zorientował, Matthew, jeden z jego łobuzów wpycha mu do gardła kielich tego, kto wie, czego. Mały chłopiec odsunął się, upadając. Obie dłonie i kolana znajdowały się na podłodze. Odkaszlnął zawartość, która właśnie została w niego wzmuszona.

Zdecydowanie sperma.

Louis zakrztusił się, łzy napłynęły mu do oczu, kiedy użył koszuli do wycierania języka… Nienawidził być zastraszany, ale najgorsze było to, że był do tego przyzwyczajony.

Na szczęście bardzo znajomy, głęboki głos przerwał chichoty cheerleaderek, które z niego kpiły, i ryki sportowców poklepujących się po plecach z sukcesem.

-Co tu się dzieje.

Nikt nie odpowiedział panu Stylesowi, ale w kafeterii zapadła cisza. Louis uznał to za swoją szansę na ucieczkę, ucieczkę do łazienki. Tak jak myślał, zwymiotował do toalety niecałą sekundę po tym, jak tam dotarł ... to było nic innego, jak tylko nieprzyjemny widok.

— Louis?- Pan Styles powiedził cicho. Ten ostatni właśnie wysłał sportowców zastraszających Louisa do gabinetu dyrektora. Szczerze mówiąc, nie był zszokowany, gdy zobaczył małego chłopca na swoim zwykłym miejscu, w pierwszym rzędzie klasy, z książkami gotowymi do rozpoczęcia lekcji.

Zawsze był wcześnie na zajęciach; nawet po traktowaniu jak gówno.

- Dzień dobry … - Louis mówił równie cicho, jak jego nauczyciel. Trzymał głowę spuszczoną ze wstydu, ale idealnie widział swojego nauczyciela siedzącego przy biurku obok niego.

Harry westchnął, kładąc dłoń na mniejszej dłoni Louisa.

- Louis, spójrz na mnie… naprawdę w porządku. Nic z tego nie była twoją winą, nie powinieneś się wstydzić.

Mały chłopiec z roztargnieniem skinął głową, zainteresowany dużą ręką położoną na jego  własnej. Było smutny, kiedy nauczyciel ją zabrał.

- Czy od teraz chciałbyś jeść ze mną lunch? Zwykle jem tutaj? – zaproponował Harry.

Mały chłopiec spojrzał na pana Stylesa. Było to smutne, że jego nauczyciel tak bardzo mu współczuł, że złożył mu taką ofertę. Jednak Louis nie mógł być bardziej wdzięczny. Więc z małym skinieniem głowy odpowiedział:

-Bardzo chętnie...

Po raz pierwszy Louis poczuł się, jakby miał przyjaciela. Niestety Louis miał tylko jednego prawdziwego przyjaciela, ale on nie chodził do jego szkoły, w rzeczywistości w ogóle nie chodzili do szkoły. Nazywał się Zayn Malik. W porównaniu do 18-letniego Louisa, Zayn był znacznie starszy... w rzeczywistości 16 lat starszy. Zayn miał 34 lata, był wystarczająco stary, by być tatą Louisa… Ale ta dwójka wspaniale nawiązała swoją przyjaźń rok temu, kiedy Louis szukał pracy.

Zayn był jak jego starszy brat, opiekuńczy… i kochał swojego najlepszego przyjaciela.

The Nerd-TŁUMACZENIE PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz