V

275 19 12
                                    

Pov. Georgenotfound
Pamiętacie jak razem z Clayem obiecaliśmy sobie że zamieszkamy razem?
Tak oto też się dzieje. Mam już 18 lat, co oznacza że jestem pełnoletni i mogę się wyprowadzić. Właśnie pakuję swoje walizki. Kupiłem całkiem duże mieszkanko z moim przyjacielem. Ma salon połączony z kuchnią, łazienkę i dwie sypialnie. Mieszkanie jest już urządzone, a jedynie co trzeba teraz zrobić- to wprowadzić się tam.

- Gotowe. - szepnąłem do siebie i zamknąłem małą niebieską walizkę w, której znajdowały się rzeczy takie jak bielizna i kosmetyki. Ubrania miałem w o wiele większej walizce i w torbie. Reszta rzeczy jest już w domu.

Wziąłem cały mój „bagaż" i udałem się do wyjścia. Stała tam moja mama. Wyglądała na trochę przygnębioną a zarazem szczęśliwą.

- Coś się dzieje? - spytałem.

- Nie mogę uwierzyć w to że mój mały George jest już dorosłym mężczyzną i wyprowadza się. - mówiła to zbliżając się do mnie, a po chwili przytuliła mnie.
- Odwiedzaj mnie, bo umrę z tęsknoty.

- Dobrze mamo. - wtuliłem się w starszą kobietę i ucałowałem jej czarne włosy.
- Będę cię odwiedzać na niedzielne obiadki. - zaśmialiśmy się obydwoje. Odsunęliśmy się od siebie po czym spojrzałem na zegarek w celu sprawdzenia godziny.

- Jest 15:14, muszę iść. - pożegnaliśmy się, chodź było ciężko. Cały czas mówiła coś typu „kocham cię", „uważaj na siebie"
„dzwoń do mnie". Martwiła się o mnie co było bardzo słodkie.

Wyszedłem z domu, a moim oczom ukazał się czerwony fiat Cinquecento mojego przyjaciela z 1995 roku. Było to auto jego mamy, które oddała mu na jego 18 urodziny. Ma już je rok z czego wynika że mój kochany Clay ma 19 lat. Czekaj... co? Mój kochany Clay...? Nie wnikam.

Schowałem swoje torby i walizki do bagażnika. Bałem się że podczas drogi coś się stanie autu i co wtedy? Auto było już tyle razy naprawiane że w głowie się nie mieści. Mimo tego, przyjaciel dalej jeździł tym autem. Uwielbiał je. Ogólnie kochał stare auta, nietypowe bo teraz jest moda na nie wiadomo jak wypasione auta. Ten jednak preferował inne.

Wsiadłem na miejsce pasażera obok kierowcy. Rzuciliśmy sobie krótkie „cześć" i uradowani ruszyliśmy do naszego nowego lokum. Stresowaliśmy się, ale w stresie dało się wyczuć odrobinę, nawet dużą odrobinę szczęścia. Czym się stresowaliśmy tego nie wiem. Pewnie tym że pierwszy raz będziemy mieszkać bez rodziców. Dziwne uczucie, ale przywyknie się.

Podczas jazdy dużo rozmawialiśmy na temat naszego wspólnego dzielenia mieszkania. Kto jakie wykonuje obowiązki i kiedy. Jednak postanowiliśmy to sobie odpuścić. Zbędne to.

Zielonooki zaparkował swoim fiatem na parkingu. Pomógł mi z bagażem i poszliśmy do mieszkania. Lokum znajdowało się na 10 piętrze, więc widoki są niesamowite. Mieszkanie jest w centrum Orlando. Było bardzo drogie, nie dziwię się szczerze. Oszczędzaliśmy na to przez 5 lat, ale opłacało się.

- Gotowy Gogy? - spytał się, trzymając kluczę którymi się bawił.

- Co to za pytanie? Oczywiście że tak! - byłem uradowany strasznie, tak samo jak on.

- Okej, to otwieram. - włożył mały srebrny klucz do zamka, przekręcił go dwa razy w lewo. Drzwi się otworzyły. Naszym oczą ukazał się duży apartament. Był niesamowity.

Weszliśmy do środka. Rozglądałem się zachwycony. Mimo tego że już go widziałem, jednak dzisiaj wyglądał jakby inaczej? Tak lepiej. Miałem uczucie że wreszcie mam coś swojego i mogę zacząć nowe życie. Nabrałem powietrza i popatrzyłem na przyjaciela.

One day... // dreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz