Oczy

24 4 1
                                    

Louis gwałtownie podniósł się do siadu, kaszląc morską wodą, przy okazji nieświadomie spychając przestraszonego Hariela z pomostu. Syren nie spodziewał się tak nagłej reakcji człowieka, przez co nie zdążył nawet złapać się rękami, wpadając plecami do wody. Po okiełznaniu kaszlu, Tomlinson zaczął rozglądać się dookoła, aby rozpoznać miejsce w którym się znajduje. Ucieszył go fakt, że rozpoznaje zatokę i wie dokładnie, że nie jest tak bardzo daleko od angielskiego zamku, w którym mieszka. Jednak jedna rzecz go zastanawia. Jak on się tutaj znalazł?

Hariel, wrzucony chwilę wcześniej do wody, myślał o tym, co się właśnie stało. Jego mózg mówił mu, żeby uciekać, jednak serce i ciekawość świata kazały mu chociaż wychylić głowę z wody, by baczniej przyjrzeć się tej nieznanej istocie. Szybko w głowie rozważał opcje. Po dłuższej chwili zastanowienia, zdecydował się na delikatne wychylenie czubka głowy ponad taflę wody.

W tym samym czasie Louis intensywnie myślał, jakie jest jego ostatnie wspomnienie, które pamięta. Statek. Sztorm. Woda. Właśnie wyszedł na pokład i później chyba musiał wpaść do wody. Ale z otwartego morza do brzegu spora odległość, jak on ją pokonał?

Syren wyjrzał na brzeg, wychylając ostrożnie tylko czubek głowy. Teraz mógł się lepiej przyjrzeć szatynowi, którego uratował. Musiał przyznać, że w świetle słońca ten prezentował się jeszcze lepiej, o wiele bardziej magicznie niż w wodzie. Ubrania opinające jego ramiona idealnie pokazywały umięśnioną sylwetkę. Ciemny płaszcz opadł na pomost ukazując białą koszulę, delikatnie opadającą mu z prawego ramienia. Krople wody nadal skapywały z jego grzywki, mocząc przy okazji pomost. Hariel nawet nie zauważył, kiedy wychylił całą głowę, razem z ramionami i podpłynął do niego. Na pewno bliżej, niż planował.

Tomlinson nadal próbował wykalkulować, jakim cudem znalazł się na pomoście, kiedy nagle poczuł na sobie czyjś palący wzrok. Podniósł głowę, jednak nikogo przed sobą nie zauważył. Zmrużył oczy przyglądając się każdej roślinie, czy drzewu zdobiącego przystać, ale nie było tam ani jednej żywej duszy. Jak to możliwe skoro nadal ma przeczucie, że ktoś się na niego gapi? Obrócił głowę w lewo skanując skały. Nic. Obrócił w prawo. Jest. Znalazł to, czego szukał.

Zieleń lasu, spotkała się z błękitem oceanu.

Kiedy tylko syren spojrzał w oczy człowieka, przeszły go dreszcze. Nie mógł oderwać wzroku od tego błękitu, zbyt przypominał mu dom, czuł się w nich niewyobrażalnie bezpiecznie.

Szatyn również nie mógł przestać patrzeć. Widział w nich dzikość lasu, którą tak bardzo kochał. Nigdy wcześniej czego takiego nie widział, na pewno nie u jakiegoś człowieka.


JEST KOREKTA

ST: Miał być dłuższy rozdział, ale nadal nad nim pracuje więc macie krótszy, ale mam nadzieję, że i tak wam się spodoba. 

Rozdział dedykuje mojej edytorce tekstu. 

Bez niej nie byłoby przecinków, a błędy ortograficzne zawładnęły by światem "Under the sea". Pozdrawiam Cię kochana <3. 

życzę miłego czytania i czekajcie na następny rozdział, bo będzie na pewno dłuższy od tych poprzednich. 

Pozdrawiam was syrenki wy moje!

ST

-Under the sea - LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz