Na pewno

24 3 0
                                    


Kiedy tylko syren spojrzał w oczy człowieka, przeszły go dreszcze. Nie mógł oderwać wzroku od tego błękitu, który za bardzo przypominał mu dom. Czuł się w nich bardzo bezpiecznie.

Szatyn również nie mógł przestać patrzeć. Widział w nich dzikość lasu, którą tak bardzo kochał. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widział, na pewno nie u jakiegoś człowieka.

Chwila ta, choć tak piękna, nie mogła trwać wiecznie. W końcu do Hariela doszło, że był o wiele za blisko pomostu. Za blisko człowieka, niebezpieczeństwa, o którym tak dużo mówiono mu w Atlancie. Przestraszony spuścił wzrok na taflę wody. Już chciał się cofnąć i uciec, jednak coś mu przeszkodziło.

- Hej! - zatrzymał go męski głos. Syren podniósł wzrok na mężczyznę. 

Hariel, sparaliżowany taką bliskością nieznajomego, nie odezwał się nawet słowem. Nie mógł również uciec. Coś wciąż trzymało go w miejscu i nie pozwalało odejść. Jakby jakaś magiczna moc mówiła, że nie może się wycofać, jeszcze nie.

-Umiesz mówić? - zapytał człowiek. Nie chciał urazić nieznajomego, po prostu musiał wiedzieć, jak się tam znalazł. Na pewno nie użył mocy teleportacji, ani na pewno nie pomógł mu jakiś syren. Na pewno.

Wtedy doszło do Hariela, że nadal nic nie zrobił. Wciąż ślęczał w tym samym miejscu, gapiąc się na szatyna. Kiedy to do niego doszło, poczuł, że jego twarz płonie.

-Uroczo się rumienisz - skomplementował, powodując jeszcze większą czerwień na policzkach syrena. -Najwyraźniej nie jesteś zbyt rozmowny, więc będę gentelmanem za nas dwóch. - Człowiek poprawił się na swoim miejscu, całkowicie odwracając w stronę Hariela. - Jestem Louis William Tomlinson. - Przedstawił się, delikatnie kłaniając.- Teraz, jak sądzę, powinieneś zdradzić mi swoje imię. - zaśmiał się.

Syren nie chcąc bardziej zbłaźnić się przed nowo poznanym człowiekiem, zdecydował się niepewnie na pierwszy ruch. Podpłynął bliżej. Z uprzejmości, rzecz jasna. Na pewno nie dlatego, że chciał być bliżej. Zdecydowanie nie. Z całą swoją zwinnością zanurkował, z prędkością światła podpływając bliżej. Wynurzył się tuż przed pomostem. Ich twarze były niebezpiecznie blisko.

Hariel znowu spalił buraka i odsunął się nieznacznie od pomostu.

- Hariel - przedstawił się niepewnym głosem. Ręka człowieka była mniejsza i nie posiadała płetw między palcami. Także jego karnacja była ciemniejsza, znacznie różniąca się od tej bladej, należącej do syrena. To zafascynowało go jeszcze bardziej. Zastanawiał się, czym jeszcze szatyn różni się od niego. Czy ludzie też mają moce? Jak mieszkają? Jak się zachowują? To wszystko intrygowało syrena, chciał wiedzieć jak najwięcej.

-Piękne imię. Nigdy wcześniej takiego nie słyszałem - zamyślił się książę. - Jesteś może z okolicy?

Hariel pokręcił przecząco głową. Zaczynał już wewnętrznie panikować. Co odpowie, jeśli człowiek będzie chciał znać jego pochodzenie? Albo jeszcze zapyta o to, jak się tu znalazł? Syren ewidentnie nie był przygotowany na to spotkanie.

-Jesteś dość małomówny. No dobrze, nie będę cię zamęczać gadkami, mam tylko jedno pytanie. Wiesz może jak się tutaj znalazłem?

Teraz zielonooki był w potrzasku. Nie chciał okłamywać nowo poznanego Louisa, jednak powiedzenie mu prawdy złamałoby prawo Atlanty, którego może nie przestrzega w stu procentach, jednak stara się pamiętać o tych najczęściej powtarzanych.

W tym samym czasie książę zastanawiał się, co siedzi w głowie nieznajomego. Czuł się coraz bardziej skołowany tą całą sytuacją. Za żadne skarby nie mógł sobie przypomnieć, jak to się stało, że znalazł się tam, gdzie się znalazł i co robił tutaj ten ognistowłosy o nietypowej urodzie.

-Hej, Ziemia do Hariela - jego rozmyślania znowu przerwał niebieskooki. - Na pewno wiesz coś na temat tego, jak się tutaj znalazłem...

Nagle do syrena wróciły realia jego rozmowy z człowiekiem. Przecież miał jak najszybciej być z powrotem, jego przyjaciele muszą umierać ze zmartwienia. Bardziej niepokoiła go wizja powrotu do miasta. Pewnie jego znajomi odciągnęli straże, jednak na pewno nie na aż tak długo... a jeżeli wartownicy wrócą, jak on wróci do domu niezauważony?

Jednak oprócz zmartwień, czuł bardzo silną chęć zostania tam, gdzie się znajdował i dalszej rozmowy z szatynem. Chciał wiedzieć jak najwięcej i słuchać głosu człowieka w nieskończoność.

-Nie jest ci zimno w tej wodzie? - zapytał zmartwiony Louis. - Może wyjdziesz na brzeg, mógłbym cię przyjąć w moim domu i...

To było dla syrena za dużo. Chociaż chciał zostać i wyjść na brzeg, a nawet pójść zwiedzić dom szatyna, to wiedział, że jest to tak samo możliwe, jak odwiedziny człowieka w podwodnym mieście. Nie umiałby odmówić, ale nie był też w stanie powiedzieć tak. Właśnie dlatego zdecydował się na jedyne (i jego zdaniem najlepsze) wyjście z tej trudnej sytuacji.

W mgnieniu ludzkiego oka, syren rzucił się do ucieczki, zostawiając zakłopotanego Louisa samego na pomoście, ze zbyt dużą ilością pytań, na które na pewno nie było racjonalnej odpowiedzi.


Ladies and gentelman!

Oto jestem po prawie rocznej przerwie. Przepraszam was za taki brak aktywności a co za tym idzie nowych rozdziałów. Mam nadzieję, że jeszcze pamiętacie o tym ff i chcecie go nadal czytać. Na razie macie ten rozdział i  dajcie mi znać o tym co myślicie! 

Do usłyszenia syrenki <3

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 19, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

-Under the sea - LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz