Rozdział I

2.4K 43 8
                                    


-Sophie! Sophie wstawaj... Już 8 a ty przecież masz rozmowę na 9

-Już już... -kiedy już miałam się podnieść moja mama jak zwykle musiała przyjść i krzyczeć w pokoju.. Teraz to już w ogóle nie chce mi się wstać..

-No właśnie widzę jak wstajesz, dawaj dawaj idź się ubierać a ja zrobię nam kawę i coś do jedzenia.-mówi kobieta po czym wychodzi z pokoju zamykając za sobą drzwi.

Super. Dziś mam rozmowę o pracę w jednej z średnich szkół...  W sumie to cieszyłabym się, gdyby nie to że sama w miarę niedawno skończyłam taką ... No ale cóż.. Do pracy trzeba iść, zarabiać żeby nie być cały czas na garnuszku rodziców. A zatem wstaję z mojego mięciutkiego łóżeczka i udaję się do garderoby żeby wybrać co na siebie włożyć. Mój wybór pada na granatowe spodnie z cienkiego materiału do tego marynarka od kompletu i biała zwiewna bluzeczka na krótki rękaw. Kładę to wszystko na łóżku i idę do łazienki umyć głowę i umalować się. Po wykonaniu wszystkich potrzebnych czynności ubieram się i schodzę na dół do mamy. Wchodząc do salonu czuję już wspaniałą woń kawy...

-Zrobiłam Ci kanapki,  które masz zjeść bo ostatnio schudłaś,  a skoro masz pracować w szkole to musisz jakoś się trzymać na nogach bo te dzieci Cię przewrócą..

-Mamo...to szkoła średnia.

-To jeszcze gorzej..

Patrzę na zegarek 8:30. Cholerę.. Szybko zjadam, wypiłam kawę,  zakładam buty biorę torebkę i wychodzę na podwórko ruszając do samochodu. Kiedy już pojechałam pod szkołę byłam w lekkim szoku jaka jest ogromna... Dobra, trzeba wypaść jak najlepiej bo tylko oni się do mnie odezwali. Wchodzę do wielkiego budynku i od razu wpadam komuś w ramiona upuszczając przy tym torebkę i lekko się chwiejąc.

-Och! Przepraszam -mówi chłopak na którego wpadłam..

-Nic się nie stało- mówiąc to patrzę na niego... O kur.. Chłopak miał chyba z 190 ciemne przystrzyzone włosy i piwne oczy... Jego dobrze zbudowany tors odznaczył się na białej koszulce...był piękny..

-Jesteś tu nowa? -Pyta uśmiechając się ukazując swoje cudne dołączyć.

-W pewnym sensie...-odpowiadam zakłopotana.

-Jak to? ,Starasz się o staż czy co? - jejku jest taki uroczy...

-Nie. O posadę nauczycielki.

NauczycielkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz