Rozdział II

1.7K 35 3
                                    

-Nauczycielki? - Powiedział to tak jakbym dała mu w twarz.

-To jeszcze nic pewnego... -Mówię trochę jakby.. Pocieszając go?  Sama nie wiem dlaczego to powiedziałam...

-W takim razie do zobaczenia pani profesor! - Puścił mi oczko i wyszedł trzaskając drzwiami...

Cholera mogłam zapytać go gdzie jest sekretariat...  Ale po co...  Napweno znajdę kogoś w środku kto mi pomoże w odszukaniu go.. Sięgam po torebkę która cały czas leżała na podłodze i ruszam przed siebie. Po chwili zauważam lekko podstarzałego pana z teczka w ręku... Chyba nauczyciel... Podchodzę pytając o mój cel.

- Przepraszam, czy może mi Pan powiedzieć gdzie znajdę sekretariat?  - Pytam przyglądając się jego łysinie.

-Oczywiście słonko -zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu śliniąc się na widok mojego biustu - Tym korytarzem prosto na końcu w lewo,  pierwsze drzwi po prawej - wskazuje palcem. Ja śledząc jego ruchy przytakuje.

- Dobrze... Dziękuję za pomoc!  -Odpowiadam i ruszam w wskazanym kierunku.

-Polecam się na przyszłość!  - Uśmiecha się sprośnie i gdy odchodzę czuję wręcz jego wzrok na sobie.

Gdy podchodzę do wyznaczonych drzwi szybko poprawiam włosy i prostuje zagniecenia na bluzce i pukam,  żeby po chwili wejść.

-Dzień dobry!  Moje nazwisko Jones, jestem umówiona z Dyrektor Pears.- Mówię swobodnie.

- Witam. Tak Pani dyrektor oczekuje na Panią. - Mówi, zapewne sekretarka, i wpuszcza mnie do biura dyrekcji,  a ja biorę głęboki wdech i wchodzę. 

-Pani Jones jak mniemam, jestem Aleksandra Pears. Proszę usiąść - mówi starsza pani podając mi rękę po czym wskazuje mi miejsce. Siadam i przyglądam się jej uważnie.  Jest to przysadzista kobieta, wydaje mi się że dobrze po 50-tce,  siwawe włosy wysoko podpięte,  twarz pokryta zmarszczkami... Taka typowa babcia.- Przyznam się szczerze że trochę się obawiałam zapraszając Panią tutaj ze względu na Pani młody wiek, ale stwierdziłam że dam pani szanse,  w końcu trzeba stawiać na młode pokolenie... Zresztą potrzebujemy pilnie nauczyciela angielskiego, więc nie mam raczej innego wyjścia. Ale sądząc po pani wynikach egzaminów końcowych na wydziale Uniwersytetu Browna, dasz sobie radę młoda damo. - Auć... Pierwsze słowa trochę mnie zabolały,  ale nie dałam tego po sobie poznać.

-Rozumiem że ma Pani obawy wobec mnie,  ale zapewniam że będę robić wszystko, aby była pani zadowolona. Może i jestem młoda, ale jestem ambitna i bardzo zależy mi na tym, żeby spróbować swoich sił.- odpowiadam jednym tchem , jakby to była formułka której uczyłam się od kilku dni. Ale... Nie oszukując,  tak było...

Chwilę jeszcze rozmawiałyśmy o mnie i moich kompetencjach, kiedy kobieta wstała i powiedziała że zaczynam w najbliższy poniedziałek, dziś jest piątek, więc mam cały weekend na przygotowanie się do mojej przygody z nauczaniem.

- Pójdzie pani teraz do pokoju nauczycieli, i weźmie rozkład nauczycieli. Przejmie pani obowiązki poprzedniej nauczycielki,  jej wychowawczą klasę i wszystkie lekcje,  tutaj ma pani numer do niej w razie pytań. - Podała mi kartkę, a ja podziękowałam,  pożegnałam się i wyszłam... Uff... Mam pracę... Ale dlaczego miałam cichą nadzieję że jej nie dostanę?

W szkole załatwiłam wszystko bardzo szybko... Nie obejrzałam się a już byłam w domu,  leżałam w swoim łóżku... Maggie powiedziała, że idziemy opijać jeśli dostanę pracę... Chciałam się na tym skupić i pomyśleć w co się ubrać do kogo jeszcze zadzwonić, ale nie mogłam... Bo moje myśli zaprzątała tylko jedna rzecz...

...Seksowne piwne oczy...

NauczycielkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz